Mija dwa tygodnie... i ponownie wybieram się na "cypel osobłodzki". Tym razem moim celem jest pewna "dziura" we wschodniej części.
Pogoda dziś nawet fajna choć wolałbym aby przejrzystość powietrza była odrobinę lepsza ;) Na początek odwiedzam kilka miejscowości w powiecie prudnickim. Na początek Jasiona skąd polnymi drogami jadę do Skrzypca. Koła w rowerze trochę się oblepiły błotem ;)
Przy głównej drodze, tuż przy skrzyżowaniu schowany za topolą krzyż pokutny.
W Skrzypcu zaraz na początku znajdują się ruiny młyna z 1866 r. strawionego pożarem w 1997 roku. Historia młyna znajdującego się w tym miejscu sięga XV wieku.
Droga wiedzie mnie do Dytmarowa i dalej na Krzyżkowice. W Krzyżkowicach znajduje się chyba najbardziej rozpoznawalny kamień graniczny królewskiego miasta Prudnika. Ów kamień ustawiony jest na prywatnej posesji niedaleko granicy państwa.
Na kamieniu granicznym wykute litery NST i data 1730 rok. NST to skrót od Neustadt.
Teraz szybki przejazd do Osobłogi. Mam kilka wzniesień do pokonania na dalszej trasie, a kieruję się na Bohušov. Nawet się tam nie zatrzymuję tylko uderzam na Matějovice. Krótki, ale stromy podjazd do nieistniejącej już wsi Kašnice(Kaschnitzberg). Obecnie stoją tu zaledwie dwa domy w tym jeden już nie zamieszkały. Reszta to tylko same fundamenty...
I właśnie z Kašnic odbijam na polną, bardzo błotnistą drogę. Zjeżdżam nią do stawu na Matejovickim potoku. Staw jeszcze skuty lodem.
Wyszukuję odpowiedniej drogi w lesie. Nie jest w najlepszym stanie. W kilku miejscach jest bardzo podmokła i o mało nie przelatuję przez kierownicę gdy mi zassało przednie koło.Lasem jadę około 1,5- 2 km ponad potokiem. Ostatni odcinek do celu już znaczne przyjemniejszy. I w końcu docieram do owej "dziury", którą jest Matějovicka jaskinia. Widać, że miejsce odwiedzane(zapewne głównie przez miejscowych). Jest nawet miejsce na ognisko.
Tuż obok znajduje się wejście do pseudokrasowej jaskini. To obecne nie jest naturalne. Zostało wykute sztucznie po tym jak to właściwe się zawaliło. Jaskinia nie jest zbyt długa(około 30 m). Ma dwa korytarze o maksymalnej wysokości do 4 metrów.
Inna nazwa obiektu to jaskinia Wenus. Oczywiście nie mam zamiaru wchodzić do środka bo ani nie mam odpowiedniego ubioru, ani nawet czołówki ;)
Tuż obok skała, gdzie prawdopodobnie znajdowało się pierwotnie wejście do jaskini. Na skale tej zostało wydrapanych wiele starych napisów.
Plan na dzisiaj został zrealizowany i w zasadzie na tym mógłbym zakończyć relację, ale wracając przez Slezské Rudoltice coś mnie tknęło i odbijam na końcu miejscowości na Bučávke. Wiedzie tam początkowo fajna asfaltowa droga wśród pól. Po dotarciu do granicy lasu droga staje się coraz gorsza aż do momentu gdy asfalt zupełnie znika.
I tu właśnie docieram do kolejnej już dziś nieistniejącej miejscowości, którą jest
Nový Les(Neuwald).
W latach trzydziestych ubiegłego wieku mieszkało tutaj ponad 200 osób w 51 domostwach. Obecnie stoi tu zaledwie sześć budynków i wydaje mi się, że tylko dwa domostwa są zamieszkałe.
Większość zabudowań już dawno zostało zburzonych. Widoczne są obecnie tylko fundamenty i stare zdziczałe sady owocowe. Jest też jeden budynek, który zapewne jeszcze kilkanaście lat temu był zamieszkały.
W obejściu stoi nawet już pordzewiały samochód ;)
Wyjeżdżam z lasu, Nowego Lasu. Ponownie zaczyna się droga asfaltowa kiepskiej jakości. Już z daleka jest widoczna kaplica cmentarna w miejscowości Bučávka. W "centrum" natomiast stoi
kaplica poświęcona jest św. Florianowi. Wybudowana została około 1840 roku.
Dalsza powrotna trasa bez historii. Jadę polnymi drogami na Liptaň i dalej główną do Prudnika.
Tego dnia udało mi się drugi raz w tym roku pokonać dystans przekraczający 100 km. Jestem zadowolony, choć już niewiele pozostało miejsc do odwiedzenia na tej morawskej enklawie na Śląsku.
Galeria: LINK
Za często tam jeździsz i zostanie Ci tylko potem powtarzanie tego samego :P
OdpowiedzUsuńDwa razy do roku to nie tak znowu często ;)W sumie niewiele pozostało miejsc do odwiedzenia i do tego są porozrzucane po całym cyplu. Na ten rok już chyba dam sobie spokój ;)
Usuńw sumie cypel nie jest aż tak duży, więc z racji położenia - powinieneś mieć już wszystko obcykane :D
UsuńTrzeba było się zatrzymać w Bohusov ( świetne miejsce, bardzo duże ruiny zamku w lesie, muzeum) i w Slezkich Rudolticach (Odnowiony Zamek) https://roweromaniakk.blogspot.com/logout?d=https://www.blogger.com/logout-redirect.g?blogID%3D919002970504675532%26postID%3D8309042182774336826
OdpowiedzUsuńNa ziemi osoblazkiej byłem już niemal wszędzie. W Slezskich Rudolticach byłem np. wówczas:
Usuńhttp://roweromaniakk.blogspot.com/2016/03/odkrywanie-ziemi-osoblazkiej-14022016.html
W Bohusovie znacznie wcześniej jeszcze zanim zacząłem prowadzić niniejszego bloga. Trzeba będzie pouzupełniać stare relacje ;)