Tak mnie jakoś wzięło na odwiedziny naszych zachodnich sąsiadów... Za swój cel obrałem Drezno, które chciałem odwiedzić już od dawna, ale zawsze coś stawało mi na przeszkodzie....
Swoją podróż rozpoczynam w piątek we Wrocławiu na dworcu głównym. Kupuję kilka biletów, dzięki którym będę mógł podróżować środkami komunikacji publicznej przez cały nadchodzący weekend.
Do odjazdu pociągu relacji Wrocław-Drezno mam jeszcze chwilę, więc sesja zdjęciowa wewnątrz i na zewnątrz dworca. Nocą całkiem ładnie się prezentuje...
18:10 odjazd do Drezna. Na bilet "podróżuj z KD" ważny od 18:00 w piątek do 06:00 w poniedziałek jadę do Zgorzelca. Ze Zgorzelca za 59 PLN docieram do stolicy Saksonii. Osobiście nie przepadam za dużymi aglomeracjami. Jeżeli już mam odwiedzić tak duże miasto to staram się to zrobić późną porą. Człowiek ma wówczas znacznie więcej swobody w poruszaniu się 😉
Plan wyprawy mam bardzo napięty. Do odjazdu pociągu jest około 6,5 godziny i będę się starać ten czas wykorzystać maksymalnie. Wysiadam na dworcu Dresden Neustadt. Ładnie wygląda wnętrze i jest tu tak zupełnie spokojnie 😉
Na Hauptstrasse rozstawione jarmarkowe stragany. O tej godzinie kręcą się tu już tylko niedobitki 😉 Wszystko przyozdobione w świąteczne lampki. Ładnie.
Idąc Hauptstrasse docieram na rynek nowomiejski(Neustädter Markt) pod pomnik "Złotego Jeźdźca" - Augusta II Mocnego.
Teraz sesja nad północnym brzegiem Łaby. Najładniejszy stąd widok na stare miasto. Kilka fotek po jednej i kilka po drugiej stronie mostu Augusta.
Przechodzę na drugą stronę bezpośrednio pod katedrę Świętej Trójcy, dawniej kościół Dworski (Hofkirche). Budowla pochodzi z lat 1739-1751 i jest jedną z największych nowożytnych budowli sakralnych wzniesionych na terenie Saksonii. Podczas alianckich nalotów w 1945 w znacznym stopniu zniszczona. Odbudowa trwała do 1965 roku.
Niedaleko znajduje się malowidło „Orszak książęcy” będący największym na świecie ceramicznym obrazem ściennym. Ma 101,90 metrów długości i 10,51 metrów wysokości.
Na Nowym rynku stoi barokowy luterański Kościół Marii Panny. Jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych w Europie zabytków protestanckiej architektury sakralnej. Zniszczony podczas II wojny światowej. Odbudowany dopiero w latach 1994–2005. Przed nim Marcin Luther.
Stary rynek (Altmarkt, Striezel Markt) W całości zapełniony świątecznymi straganami.
Odbywa się tu najstarszy jarmark bożonarodzeniowy w całych Niemczech. Drezdeński Jarmark Struclowy w tym roku obchodzi swoje 582 urodziny.
Szwendam się dalej po mieście zupełnie bez ładu. Tak to jest gdy człowiek nie przygotuje się do wyjazdu 😉Zrobiłem małą pętlę i dotarłem na plac teatralny. Z tyłu Semperoper czyli Opera Sempera.
Obchodzę dookoła pałac Zwinger – późnobarokowy zespół architektoniczny zaliczany do najbardziej znaczących budowli późnego baroku w Europie.
Gdzieś w dali widoczny jest ciekawy obiekt przypominający meczet. Yenidze – zbudowany w latach 1907–1909 w stylu meczetu dla przedsiębiorcy tytoniowego Hugo Zietza. Pierwotnie mieściła się w nim fabryka tytoniu.
Powrót na plac teatralny. Dłuższa sesja zdjęciowa i przeciskam się pomiędzy katedrą, a ratuszem.
Co ważniejsze zobaczyłem. Teraz pora by udać się w kierunku dworca. By nie powtarzać trasy idę na ten główny Hauptbahnhof.
Mam jakieś dwie godziny czasu do odjazdu pociągu. Zdrzemnąłem się chwilę na ławce przy ogromnej choince, ale spokoju nie dają wydzierający się kibice jakiegoś piłkarskiego klubu.
Na przeciw mnie siedzi jakiś bezdomny... Nic nie byłoby w tym dziwnego, ale coś mi nie pasowało w jego zachowaniu. W pewnym momencie wyciąga mega wypasionego smartfona i coś kombinuje podłączając go pod automat z kawą ! Po chwili wyciąga narkotyki i wciąga nosem "krechę" !
O 05:06 podjeżdża pociąg. Chcę się dostać do Budziszyna(Bautzen). Muszę jednak kupić dodatkowy bilet bo ten Euro-Nysa, który posiadam obowiązuje dopiero od Bischofswerdy. Po pół godzinie wysiadam w historycznej stolicy Górnych Łużyc. Robię oczywiście spacer po Budziszynie. Powoli zaczyna świtać. Na zwiedzanie mam zaledwie dwie godziny.
Przechodzę obok Bogatej Wieży (Reichenturm) kierując się na rynek.
Rynek niewielki, stoi tam barokowy ratusz. Kawałek dalej Katedra św. Piotra z XIII/XV wieku.
Przez Nikolaiturm docieram pod ruiny kościoła św. Mikołaja z 1440 roku. Niestety dostępu strzeże zamknięta brama...
Schodzę na dół. Spacer wzdłuż Sprewy i wspinam się ponownie do góry.
Michaeliskirche
Niewątpliwie ładny widok na miasto jest z Friedensbrücke. Stoję tu dłuższą chwilę z myślą o wschodzie słońca. To jednak długo kryje się za chmurami wiszącymi na horyzoncie, a czas goni....
Na dworzec mam kawałek drogi i trzeba już powoli iść w tamtym kierunku. Przechodzę obok Lauenturm, która pochodzi z lat 1400/1403. Następnie ponownie zahaczam o rynek.
Obok Wendischer Turm idę już bezpośrednio na dworzec. Mijam Serbski Dom – odbudowana po wojnie siedziba Domowiny i Muzeum Literatury Łużyckiej.
... i przejazd do Löbau. Fajnie, że jest coś takiego jak jeden bilet na wszystkie połączenia komunikacji publicznej w tym rejonie. Bilet EURO-NYSA to koszt 25 złotych, a mamy możliwość podróży koleją, autobusami, tramwajami, a nawet kolejką wąskotorową 😉
Po więcej informacji odsyłam na stronę: www.zvon.de
Według rozkładu powinienem zdążyć na autobus do Żytawy(Zittau). Niestety wszystko było na styk i autobus zdążył odjechać zanim dotarłem na miejsce 😞 Nic to, do następnego jest kilkadziesiąt minut, więc zrobię sobie spacer po miasteczku 😉
Jedną z osobliwości w mieście są słupy milowe poczty saskiej z czasów króla Polski Augusta II z polskim Orłem i litewską Pogonią. Słupów jest trzy. Pierwszy przy Bahnhofstrase.
Drugi przy Zittauer Strase.
I ostatni przy Nowym Rynku.
Oczywiście zahaczyłem o rynek gdzie stoi ratusz z późnogotycką wieżą i barokowo-klasycystyczną fasadą. Jest też kościół św. Mikołaja (Nikolaikirche) z XIII wieku.
10:04 wsiadam do autobusu jadącego do Żytawy. Wysiadam na dworcu. Tuż obok stacja wąskotorówki. Dziś wąskotorówka niestety nie kursuje 😞 Miał być Oybin lub Jonsdorf i zwiedzenie jakiegoś skalnego miasta..... następny autobus jest zbyt późno by jakoś sensownie domknąć dzisiejszą wycieczkę.
Postanawiam więc podskoczyć na trójstyk. Jadę autobusem w pobliże Nysy Łużyckiej. Niestety topografia tych okolic jest dla mnie mało znana i wysiadam o kilka przystanków za daleko. Jestem zmuszony wrócić około 2 kilometrów do najbliższego mostu. Przekraczam graniczną Nysę Łużycką i zielonym szlakiem docieram na trójstyk granic Polski, Czech i Niemiec.
Piwko na ławce i wracam już wałem do mostu.
Jest jeszcze sporo do odjazdu mojego pociągu, więc idę zwiedzić miasto. Kręcę się oczywiście w okolicy centrum. Tu również odbywa się jarmark bożonarodzeniowy, ale i straganów i ludzi znacznie mniej.
Na rynku nie mogło zabraknąć oczywiście ratusza. Ten tutaj jest neorenesansowy, a sama wieża pochodzi z wcześniejszej budowli.
Tak mnie naszło by wejść na jakąś wieżę dzisiaj... Wybieram tą najwyższą czyli kościelną św. Jana Chrzciciela. Z góry widoki niczego sobie. Przede wszystkim w oczy rzuca się elektrownia Turów 😉
Panorama samego miasta jak i nieodległych Gór Łużyckich oraz Grzbietu Jesztedzkiego też może być, choć im dalej tym powietrze coraz bardziej mętne 😉
No, ale czas powoli zaczyna gonić więc szybko na dworzec. Mijam zabytkową wieżę ciśnień.
Wsiadam w pociąg do Görlitz. Po krótkiej podróży wysiadam w tym przygranicznym mieście. Jakoś lenistwo wzięło górę i po prostu wsiadam w pierwszy lepszy tramwaj jadący w kierunku centrum... Inna sprawa, że zmęczenie daje już o sobie trochę znać.
Mam taki plan by po mieście pokręcić się jeszcze późnym wieczorem, więc teraz będzie tylko przejście przez Görlitz na polską stronę do Zgorzelca gdzie mam zarezerwowany nocleg. Oczywiście nie gonię 😉
Görlitz jest najbardziej na wschód wysuniętym niemieckim miastem i jako jedno z niewielu tej wielkości nie zostało zniszczone podczas II wojny światowej, a co za tym idzie posiada niezaburzony układ przestrzenny i zabytki ze wszystkich epok historycznych.
Mijam Dicker Turm, której początki sięgają XIII wieku.
Na rynku stoi kościół św. Trójcy (Dreifaltigkeitskirche) z lat 1234-1245. Od zachodniej strony stoi Reichenbacher Turm (XIII w).
Okolice ratusza to oczywiście jarmark. Straganów pełno, tłumy nieprzebrane. Ciężko jest zrobić jakiekolwiek zdjęcie i nie zostać szturchniętym. Nie przepadam za takim tłokiem. Uciekam stąd...
Na moment idę jeszcze pod największą świątynię w mieście - kościół św. Piotra i Pawła. Następnie schodzę nad Nysę Łużycką, którą przekraczam mostem staromiejskim. Ten z 1907 roku był stalowo-kamienny i pięknie się prezentował. Ten współczesny jest taki nijaki 😉
Nocleg mam dość daleko. Idąc przez Zgorzelec od razu widać i czuć, że jestem w Polsce 😉
Te kilka kilometrów przez miasto i świadomość, że będę musiał przemierzyć ten dystans jeszcze dwukrotnie spowodowały, że odeszły mi chęci do nocnej szwędaczki. Postanawiam odespać ostatnie dwa dni 😉
Z rana budzę się dość wcześnie. Tak naprawdę to pospałbym jeszcze trochę, ale obudziło mnie ptactwo. Wyglądam przez okno i całe niebo jest aż czarne od wron i kruków...
Szybkie śniadanie i ruszam w kierunku dworca. Chcę jeszcze zobaczyć miasto za dnia dlatego wychodzę dość wcześnie. Odwiedzam park w którym stoi dom kultury. Ciekawy to obiekt. Wybudowano go w l. 1898-1902. W zamyśle powstawał jako pomnik patriotyzmu i pamięci dwóch niemieckich cesarzy – Wilhelma I i Fryderyka III.
Schodzę nad Nysę Łużycką. Na deptaku gubię gumową muszlę oczną aparatu. Trzecią już w tym egzemplarzu....
Dość wcześnie mam odjazd pociągu i muszę się zadowolić widokiem Görlitz od polskiej strony.
Odbijam w kierunku dworca Zgorzelec-Miasto. Przechodzę obok maleńkiej cerkwi pod wezwaniem Świętych Równych Apostołom Konstantyna i Heleny.
Fajne stąd widoki na stare miasto. Oczywiście trzeba użyć większej ogniskowej bo wszystko to pomiędzy blokowiskiem 😉
Czekam kilkanaście minut na pociąg. Następnie przejazd do Węglińca gdzie mam przesiadkę. Pociąg stoi już na sąsiednim peronie.
Teraz jadę do Legnicy gdzie poświęcę na zwiedzanie trochę czasu, a tego mam ponad 2 godziny do następnego połączenia do Wrocławia.
Zwiedzanie rozpoczynam od Katedry Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Idę tam trochę okrężną drogą przez park. Kościół wzmiankowany już w 1208 roku. Wielokrotnie przebudowywany.
Następnie w kierunku widocznego z daleka barokowego kościoła św. Jana. Tutaj zaglądam do środka. Właśnie są jakieś chrzciny...
Kolejnym punktem jest zamek Piastowski. Pochodzi z końca XII wieku, był pierwszą murowaną warownią na ziemiach polskich.
Wracam na rynek pod stary ratusz. Tuż obok renesansowe kamienice Śledziowe tzw. „Śledziówki”.
Ostatni etap zwiedzania to przejście pod kościół Marii Panny zwany również Mariackim. Początki jego budowy sięgają połowy XII wieku.
Następnie małe co nieco w knajpie i pora wracać na dworzec. Idę wzdłuż Kaczawy. Po wschodniej stronie rzeki stoi kościół św. Jacka z 1908 roku.
Teraz pora na powrót do domu. wsiadam w pociąg relacji Drezno-Wrocław. A później jeszcze trzeba tłuc się busem dwie godziny 😉
To był naprawdę bardzo fajnie spędzony weekend 😀
Album ze zdjęciami z tego wypadu pod adresem : LINK
Drezno jest piękne, ale w tym świątecznym klimacie zwala z nóg. Dopiszę sobie do notatek jako pomysł na szybką 2-dniową wycieczkę.
OdpowiedzUsuńOj ładne to miasto. Polecam odwiedzić :)
UsuńOoo odwiedziłeś moją Legnicę i nawet nie dałeś znać, że jesteś ;)
OdpowiedzUsuńyyyy..., to nie było planowane. Siedzę w pociągu i analizuję rozkład jazdy pociągów. Widząc, że mogę sobie pozwolić na kilku godzinną przerwę w podróży wysiadłem w Legnicy. Później wsiadam do następnego lecącego na Wrocław. Wszystko na jeden bilet ;). Napisałbym jakiegoś sms, ale zepsuł mi się telefon w którym miałem kontakt do Ciebie ;p
UsuńCzytałem sobie ten tekst najpierw na spokojnie, ale ogólnie zdjęcia zwalają :) Inna sprawa, że ja bym się na taki sprint nie pisał - pojechać do Drezna na kilka godzin, to jak wejść do Luwru na dwa kwadranse ;)
OdpowiedzUsuńTy przecież dobrze wiesz jaki jest mój styl zwiedzania i chyba bardzo się nie zdziwiłeś ;)
Usuńjasne, ale zazwyczaj zwiedzasz jakieś niewielkie mieściny, a nie takie perły ;)
UsuńEeee... no, czasami i zaliczę coś większego przejazdem ;)
Usuń