Strony

środa, 1 lutego 2023

Rowerowy Eurotrip 2022 - Dzień 15 - 30.07.2022

 I nastał przedostatni dzień tej wyprawy...., a dziś ma padać deszcz. Już od rana pogoda jest jakaś nie teges....Na szczęście te opady opóźniają się względem tego co mówiły prognozy pogody. Ale to bardzo dobrze dla mnie. Dłużej mogę jechać o suchych oponach 😋

Ale ogólnie w powietrzu czuć zbliżający się deszcz. W zasadzie spodziewałem się opadów w każdej chwili dlatego jadę niemal nie zatrzymując się. Do granicy w Komarom mam około 40 kilometrów co udaje się dość sprawnie pokonać.



Na przedmieściach Komarom czy jak kto woli Komarna docieram po około półtorej godziny od wyruszenia w drogę. Bywałem tu już wielokrotnie i trochę poznałem obie części niegdyś jednego miasta. Obecnie granica przebiega Dunajem i dzieli miasto na część węgierską i słowacką. W słowackiej, większej części i tak mieszka przeważająca liczba Węgrów.

Po węgierskiej stronie są aż trzy forty. Na początek objeżdżam ten najmłodszy Igmánd wybudowany w latach 1871–77.




Trasa rowerowa doprowadza mnie do najstarszego fortu Csillág zbudowanego w latach 1568–86. Tylko kurde coś zaczyna pokapywać mżawka. Jadę więc do centrum. Chcę wydać ostatnie forinty, więc odwiedzam market i robię takie niewielkie zakupy.


Główna część reprezentacyjna nawet ładnie wygląda.




Przejeżdżam przez most graniczny przerzucony nad Dunajem i wjeżdżam na terytorium Słowacji. W dniu dzisiejszym mam zamiar dotrzeć w okolice granicy z Czechami. Nie powinno być z tym problemu. Jedyne co mogło mi bardziej przeszkodzić to tylko deszcz....





No i właśnie o tym deszczu pisałem.... Opuszczając Komarno widzę zbliżającą się ścianę deszczu. Niezbyt ciekawie to wygląda. Szybko zabezpieczam cały sprzęt i ubieram co mam przeciwdeszczowego. Poruszam się ścieżką rowerową wiodącą po wale przeciwpowodziowym przy rzece Vah. Po kilku kilometrach dopada mnie solidna ulewa. Nie ma się gdzie skryć i to dosłownie bo w okolicy tylko pola i lasy. Pod drzewami nie ma sensu się chować. Gdzieś w szczerym polu postanawiam zrobić przerwę śniadaniową w padającym deszczu.....



Po godzinie docieram do miasta Kolárovo.  Tu wyciągam aparat by porobić dokumentacyjnie zdjęć 😉







Jadąc dalej tą trasą docieram do miasta Šaľa. Pokonuję w ten sposób w deszczu 60 kilometrów trasy. 

Jeszcze w mieście trochę pokapuje, ale według prognoz już niedługo ma przestać. Robię zakupy w sklepie. W butach mi chlupie woda 😆




Tuż za miastem zatrzymuję się na dłuższą chwilę nad sztucznym zbiornikiem na rzece Vah. Wypogadza się na dobre, więc postanawiam się ogarnąć łącznie z małą przepierką, kąpielą i obiadem. Dość dłuższa to była przerwa, ale właśnie takiej teraz potrzebowałem przed dalszą trasą 😉




Nie wiem czasami czy tak długi popas był trafną decyzją. Z jednej strony potrzebowałem dłuższego odpoczynku, a z drugiej okazuje się, że niedługo po tym jak ruszyłem w drogę znowu zaczyna padać. No tego w prognozach już nie było..... 😕
I znowu aparat ląduje głęboko w sakwie...... Przejeżdżam miasto Sereď i kieruję się na Trnavę. 

W taką pogodę odechciewa mi się jechać do centrum, więc objeżdżam miasto obwodnicą po głównej drodze. Następnie odbijam na miejscowość Dolna Krupa. Przy drodze stoi transformers Optimus Prime 😉 
Ale co najważniejsze opady deszczu ustają już chyba na dobre 💪





Przede mną pasmo Białych Karpat. W sumie wybrałem najłatwiejszą trasę przez te niewysokie góry. Są już widoczne z daleka. Po drodze zatrzymuję się pod pałacem w Dolnej Krupie.





Pora wrócić na drogę krajową bo to najszybsza opcja przedostania się na północną stronę Białych Karpat do Jablonicy 😉



Gdy jestem w Jablonicy dzień powoli mi się kończy. Tamtejszy pałac ciągle się sypie odkąd pamiętam....



teraz króciutki podjazd, a na końcu miłe zaskoczenie bo na sam koniec dnia widzę słońce !!! Co prawda tylko kilka minut zanim nastąpi zachód, ale to akurat w polu słoneczników !




Szybko przejeżdżam przez miasto Senica i już po ciemku drogą krajową dalej na północ. Ruch o tej godzinie niemal zerowy i jedzie się całkiem przyjemnie, ale gdy zapadają już totalne ciemności zaczynam odczuwać już znużenie jazdą w dniu dzisiejszym, wiec zastanawiam się powoli o zakończeniu jazdy.

Za Radošovcami wytypowałem lasek gdzie mogę rozwiesić hamak. Miejscówka okazała się bardzo trafna. Jednak postanawiam rozwiesić również tarpa bo niestety nad ranem mają przyjść kolejne opady deszczu....




Statystyki Dzień 15:

Dystans:                 219,08 km

Czas jazdy:            11:40:51

Średnia:                18,75 km/h

Max:                      56,42 km/h

Suma podjazdów: 911 m

Wys. max.:            337 m n.p.m.


CDN

2 komentarze:

  1. W końcu coś znajomego: Komarno, Kolárovo, Šaľa. Tylko żeby jeszcze dalej Bytča i Makov a nie jakaś Senica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bytča byłaby zupełnie nie po drodze dla mnie ;)

      Usuń