Dawno nie było wpisu z rowerowej wycieczki. Prawda jest taka, że niewiele ostatnio korzystam z dwóch kółek. Tegoroczna zima mało sprzyja na jazdę rowerem. Jednak czasami robię niezbyt długie przejażdżki po okolicy.
13-tego stycznia pojeździłem trochę po okolicy bo pogoda całkiem znośna. Jeszcze dwa dni wcześniej było 20 cm śniegu i dość niskie temperatury. Teraz silny i ciepły wiatr, który nawet trochę wysuszył polne drogi.
Mój dzisiejszy cel to pokręcić się po najbliższej okolicy. Jednak staram się zaglądać w miejsca rzadko lub w ogóle przeze mnie nie odziewane. Polnymi drogami jadę do Nowego Świętowa. Ponad miejscowością przy trasie Głuchołazy-Nysa
pomiędzy dwoma wiekowymi drzewami znajduje się pomnik upamiętniający śmierć Alicji Zduńczyk. Miejsce mało znane choć na pewno wiele osób zwróciło uwagę na nie przejeżdżając tędy.
Alicja Zduńczyk była milicjantką.
Dnia 05.08.1945 została wysłana z meldunkiem do Głuchołaz. Jechała
rowerem. Na jej drodze stanęli żołnierze Armii Czerwonej Została przez
nich zamordowana. Nie wiadomo czy chcieli się zabawić czy chodziło może o rower ?
Oficjalna wersja głosiła, że została zastrzelona przez szabrowników.
Za Polskim Świętowem nad rzeką Białą przerwa. Ustawiona jest tu fajna altanka gdzie można chwilę odsapnąć ;)
Teraz szybki przejazd przez Markowice i dalej już sporo jazdy polnymi oraz leśnymi drogami. Nawet nie za wiele błota i są jakieś tam widoki :)
Podjeżdżam do przysiółka Biskupowa - Łączek gdzie zlokalizowany jest największy zbiornik wodny na terenie gminy. Glinianka „Łączki” jest wyrobiskiem po dawnej eksploatacji gliny dla miejscowej cegielni. Jej pozostałości znajdują się po przeciwnej stronie gdzie próbuję dostać się jakąś starą drogą. Droga ta w pewnym momencie się kończy i dalej muszę przedrzeć się kawałek korytem strumienia.
Cegielnia w dawnym Lentsch(Łączki) powstała w latach 70-tych XIX w. i funkcjonowała do lat 60-tych XX wieku. Wydobywano tu złoża glinu i ceru. Do dziś ostały się dwa kominy. Jeden z nich widoczny jest z dość daleka. Poza tym sporo fundamentów po obiektach oraz ślady linii kolejowej.
Nad zbiornikiem wodnym ustawiono wiatę gdzie można sobie odpocząć. Niestety jest zakaz kąpieli.
Na moment przyświeca słońce i robi się bardzo przyjemnie. Obieram kierunek na Iławę, Morów i docieram do kolebki rodu Mikołaja Kopernika czyli do Kopernik.
Jednak im później tym pogoda coraz bardziej siada. Robi się bardzo ciemno i zaczyna mocniej wiać. Czasami pokapuje z ciężkich ciemnych chmur. W dali widoczne śnieżyce nad górami.
Połowa stycznia, a bazie już przekwitają...
Powoli myślę o drodze powrotnej. Przez Łąkę i Jarnołtów jadę do Kijowa ;) W Jarnołtowie podjeżdżam pod niewielki zalany kamieniołom.
W Sławniowicach rzeka Mora już uregulowana i wzmocniona nowym wałem. Wszystko po powodzi z 28/29.05.2014 r., która to wyrządziła tyle szkód w gminie.
Wycieczka zaledwie 70 km, ale dobre i tyle. Następnego dnia powrót zimy i ponownie zrobiło się u mnie bialutko ;)
Zdjęcia: LINK
W Łączkach najpierw była odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego, wydobycie upadło Po I Wojnie Światowej, przy okazji zalało odkrywkę. W latach 60-tych zrobiono odwierty w celu sprawdzenia czy węgla jest na tyle żeby ponownie ruszyć z wydobyciem. Węgiel udokumentowano ale nie w ilościach do wydobycia, za to iły ponad nimi nadawały się na cegłę więc zbudowano cegielnię skoro już była bocznica kolejowa. Z jakiego źródła masz informacje że w Łączkach wydobywano złoże ceru?
OdpowiedzUsuńKurde, gdzieś było podpisane pod jakimś archiwalnym zdjęciem na dolny-slask.org. Teraz nie mogę znaleźć, ale pamiętam, że tamto zdanie po prostu skopiowałem.
UsuńO węglu brunatnym słyszałem, że oszacowano złoża na około 1800 ton
Bo ten cer to ciekawa sprawa, w zasadzie myślę że to pomyłka, no ale... z tego co wiem to czysty pierwiastek ceru pozyskuje się z minerałów, głównie monacytu, bo to minerał występujący w skałach magmowych i części skał metamorficznych. W Łączkach, Biskupowie i okolicach występują zwietrzeliny gnejsów i granitów, które rozłożone są do tego stopnia że czasem trudno powiedzieć z jakiej skały powstały. Monacyt trudno wietrzeje więc w takiej zwietrzelinie może się koncentrować. Czasem jak taką zwietrzelinę woda popłucze to powstaje piasek z dużą zawartością monacytu. Mimo wszystko to chyba w Łączkach jednak pomyłka. Tak swoją drogą to musimy się umówić na zwiedzanie tych wszystkich miejsc po wydobyciu skał w okolicy Sławniowic, Gierałcic i okolic, a w drugiej kolejności na te białe żwiry o których tyle wspominałem. Byłeś może w łomie marmuru w Gerałcicach ?
OdpowiedzUsuńW samym łomie w Sławniowicach nie byłem,, ale za młodu jeździło się na hałdy pogrzebać trochę za tym i owym ;)
UsuńW Sławniowicach jest duży kamieniołom, ale w Gierałcicach też jest mały łomik marmuru, w latach 50-tych robiono odwierty w jego sąsiedztwie ale złoża nie udokumentowano, nigdy tam nie byłem, a chętnie bym zobaczył.
UsuńW takim bądź razie można się kiedyś wybrać na wspólną eksplorację okolicy :)
UsuńFajna wiatka przy tym zbiorniku. Ja to już nie mogę się doczekać pierwszej rowerowej wycieczki w tym roku. Co prawda już parę razy próbowałam jeździć w koło komina za domem, by wypróbować spdeki, ale temperaturowo dla mnie to jest jeszcze za mało by wyruszyć gdzieś dalej. Zimno w stopy i łapska ;)
OdpowiedzUsuńTakich wiatek postawili ostatnimi czasu sporo w tej okolicy.
UsuńCo do jazdy rowerem w zimie to niestety, ale trzeba być przygotowanym na to iż się zmarznie ;)Szkoda tylko, że tak naprawdę nie było takiej prawdziwej zimy, która by trzymała przez kilka dni. A tak tylko spadnie trochę śniegu i zaraz się topi. Taka breja i błoto to jest chyba najmniej przyjemną rzeczą na rower :/