Już po zachodzie słońca rozpoczyna
Po dotarciu na szczyt jest jeszcze jasno. Moim celem jest porobienie nocnych zdjęć i przekimanie pod rozgwieżdżonym niebem :)
Warunki jednak bez rewelacji. Ciągle nadciągały od południa chmury.
23:38 wykonuję ostatnie zdjęcie. Chwilę później nadciągają chmury i zaczyna siąpić. Szybko się zwijam bo na szczycie nie ma się gdzie schować. Ledwo zarzucam plecak zaczyna lać...Z problemami zjeżdżam poniżej górnego zbiornika bo światło czołówki rozprasza się na ścianie deszczu, tak że kompletnie nic nie widzę :(
Mam zamiar schować się w tunelu pod zbiornikie
Przeczekuję tam około pół godziny. Gdy tylko deszcz ustaje zjeżdżam 2 kilometry w dół do chatki gdzie spędzam resztę nocy. A noc jest przyjemnie ciepła. Ubrania do świtu zdążyły wyschnąć ;)
O dziewiątej zjeżdżam na miejsce startu poniżej dolnego zbiornika. Zapisuję się i startuję w grupie sześciu zawodników. Po 37 minutach ponownie jestem na szczycie. Z tej grupy dojeżdżam jako ostatni na szczyt, a mimo to jestem w top 10 i pierwszy w swojej grupie wiekowej ;)
Chwila odpoczynku, kilka pamiątkowych zdjęć i ponowny zjazd.
Jako że te 37 minut to bardzo słaby czas(kiedyś wjeżdżałem na góralu 3 minuty szybciej) nawet nie liczyłem na to iż załapię się na podium dlatego też decyduję się wyjechać ponownie na górę z chłopakami. Tym razem jedziemy od strony Loucnej.
Wjeżdżamy spokojnym tempem rozmawiając sobie. Odbijamy kilkaset metrów na Niedźwiedz
Są tu dwie wiaty oraz punkt widokowy na skale. Widoki bardzo ładne.
Uzupełniam zapas wody i zdobywamy trzeci raz tego dnia szczyt. Oj naczekałem się w kolejce po piwo :/ U góry 2-3 zdjęcia i po raz kolejny zjeżdżamy te 14 km w dół ;)
Chłopaki pakują się do samochodu, a ja wracam rowerem tak jak jechałem wczoraj przez Nove Losiny i Ramzovą.
To był bardzo szybki powrót. Całą drogę uciekałem przed nawałnicą. Ta dopadła mnie dopiero gdy zrobiłem sobie przerwę w sklepie na granicy :D
Galeria: LINK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz