Strony

poniedziałek, 15 maja 2017

Chorwacja na majówkę - dzień 2 - Split oraz Trogir - 30.04.2017

<<== Chorwacja dzień 1...

I nastał kolejny dzień tegorocznej majówki. Dzień spędzony na bardzo intensywnym zwiedzaniu, w każdym bądź razie dla mnie on taki właśnie był ;)
Najważniejsza jest jednak pogoda, a ta o poranku jest wymarzona. Po wczorajszym chłodnym wietrze nie ma już niemal śladu i w związku z tym temperatura powietrza jest też wyższa. Z upływem czasu będzie tylko lepiej...



O dziewiątej mamy zaplanowane zwiedzanie Splitu. Drugiego miasta w Chorwacji pod względem wielkości i jednocześnie stolica Dalmacji, ważny ośrodek administracyjny, gospodarczy i komunikacyjny. Największą tutejszą atrakcją są pozostałości ­ogromnego pałacu ­rzymskiego cesarza Dioklecjana. Pozostałości te stanowią obecnie ścisłe centrum współczesnego Splitu i są od 1979 roku wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.



Jeszcze kilka słów o samym  Dioklecjanie. Urodzony ok. 244 roku n.e. w nieodległej Salonie. Od jego panowania rozpoczyna się okres w Rzymie, który nazywamy dominatem. Była to w zasadzie monarchia absolutna oparta na armii i scentralizowanej biurokracji. Zmarł 3 grudnia 311 r.n.e. 

Zamysłem Dioklecjana było wybudowanie letniej rezydencji, w której prócz komnat mieszkalnych i reprezentatywnych znalazłyby się pomieszczenia i dziedzińce mogące pomieścić duże oddziały wojska. Jego wymiary to 215 m x 181 m. Do dzisiejszych czasów niewiele dotrwało z tego co było za czasów jego świetności, ale i tak jest co oglądać.


Na sam początek oglądamy podziemia pałacu. Robią ogromne wrażenie poprzez swoją wielkość i przestronność. Można się w nich zgubić, pomimo, iż jest to tylko połowa komnat do których dostęp mają turyści. Po upadku cesarstwa rzymskiego z pomieszczeń tych zrobiono śmietnik dzięki czemu dotrwały do naszych czasów. Pod koniec XIX wieku podczas prac archeologicznych odkopano część z nich jednocześnie natrafiając na wiele ciekawych obiektów.







Następnie zwiedzamy to co pozostało na powierzchni. Pałacowy dziedziniec – perystyl – rozciąga się w centralnej części ­budowli i stanowi najlepiej zachowany jej fragment.



Nad miastem góruje romańsko-gotycka dzwonnica Katedry Świętego Duje. Katedra w Splicie to nic innego jak mauzoleum Dioklecjana i można przyjąć, że jest ona dzisiaj najstarszą katedrą na świecie, biorąc pod uwagę wiek budynku, w którym się mieści.


Paradoksem jest fakt, że mauzoleum cesarza, który wsławił się jako jeden z największych prześladowców wczesnych chrześcijan, stało się chrześcijańską świątynią pod wezwaniem świętego, który zginął za przyczyną samego Dioklecjana.


Do wnętrza nie można było wejść ponieważ odbywał się chrzest, a więc impreza zamknięta ;) Wejdę za to na dzwonnicę, ale to dopiero za chwilę bo właśnie przemieszczamy się do ostatniego punktu zwiedzania - Złotej Bramy. Była ona główną bramą w pałacu.


Już poza obrębem pałacu stoi potężna rzeźba Grgura Ninskiego. Grgur Niński był biskupem Ninu w X w. i reprezentował tzw. Kościół słowiański, propagujący liturgię w języku chorwackim.



Teraz mamy około godziny czasu dla siebie. Niewiele to, ale dobre i tyle. Tylko we trójkę decydujemy się wejść na dzwonnicę katedralną. Widoki z góry warte były wydania 20 kun ;)






Dla ozdoby sprowadzono z Egiptu sfinksy wyrzeźbione w XV w. p.n.e.



Później pozostaje tylko tyle czasu by obejść mury pałacu Dioklecjana dookoła, a następnie promenadą nadmorską do oczekującej już grupy.







Opuszczając miasto widzimy z okien autokaru akwedukt, który zaopatrywał w wodę pałac.


Po niespełna pół godzinie meldujemy się w nieodległym mieście Trogir. Obecnie bogaty w zabytki z wielu epok Trogir uznawany jest za jedno z najpiękniejszych miast Chorwacji. Zwarte zabytkowe centrum miasta (ze średniowiecznym układem urbanistycznym) mieści się na osobnej wyspie, połączonej mostami z lądem i z sąsiednią, większą wyspą Čiovo. W 1997 roku zabytkowe Stare Miasto Trogiru zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.


Po mieście oprowadza nas przewodnik pani Anita. Wszystko skupia się wkoło placu Jana Pawła II. To właśnie tutaj stoi najcenniejsza budowla Trogiru. Jest nią monumentalna Katedra św. Wawrzyńca (katedrala sv. Lovro). Jej budowa rozpoczęta została na początku XII wieku i z przerwami trwała przez blisko pięć następnych stuleci.


Na uwagę zasługuje bogato zdobiony romański portal. To w jaki sposób jest rzeźbiony, to co przedstawia i jaką ma to wszystko harmonię, jest jedyne w swoim rodzaju. Wyrzeźbione w XIII wieku do dziś zachwycają szczegółami.





W trójnawowym wnętrzu czekają na nas inne bogactwa. Po lewej stronie znajduje się przepiękna kaplica z ołtarzem  św. Jana. Tutaj marmur wydaje się wręcz ożywać, zdaje się, że postaci zaklęte w kamień zaraz się poruszą. W kaplicy stoi gotycki sarkofag biskupa Jana Ursiniego.





Jest też skarbiec gdzie przechowywane są m.in. relikwie patrona miasta św. Jana Ursiniego (w XI wieku pełnił on funkcję biskupa Trogiru). Zdjęć niewolno robić, ale jedno mi się przypadkowo cyknęło ;)


Przy placu Jana Pawła II znajduje się renesansowy pałac Čipiko, pochodząca z przełomu XIV-XV wieku Loggia Miejska, Wieża Zegarowa.



Wieża zegarowa służyła dawniej jako pręgierz co demonstruje nam pani przewodnik ;)




Opuszczamy starówkę i idziemy na promenadę gdzie kończy się spotkanie z przewodnikiem. Teraz mamy czas do własnej dyspozycji.


Trogir odwiedziłem kilka lat temu na rowerze i wiem, że ładny widok na starówkę jest z wyspy. Kieruję tam swoje kroki.




Spaceruję wąskimi uliczkami o dość dużym nachyleniu. Szkoda, że jest tak mało czasu.... trzeba wracać.



Jeszcze szybkim krokiem maszeruję nadmorską promenadą pod fort Kamerlengo, który jest pozostałością, po dawnym systemie fortyfikacji.




Zaglądam na stragany. Nic nie kupuję bo ceny z kosmosu ! Zresztą pani przewodnik mówiła, że owoce cytrusowe są z tego samego źródła co te które kupimy w polskich marketach ;)


W parku miejscowym upływa kolejny dzień...



Po obiadokolacji droga powrotna do Omisa. Wiele osób decyduje się wysiąść w samym mieście i przespacerować się po jego wąskich uliczkach. Pora jeszcze młoda, więc warto jakoś jeszcze wypełnić sobie czas. Ja mam zupełnie inny plan. Już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie by wspiąć się na twierdzę StariGrad. Trasa ładnie oznakowana i pewnie bardzo popularna wśród turystów.


Po drodze wstępuję na miejski cmentarz....




Szlak bardzo przyjemny choć ścieżka pnie się dość stromo wśród zabudowań. Sporo tu ogromnych agaw i mniejszych kaktusów.





Późnopopołudniowe słońce robi swoje. Im wyżej tym widoki ładniejsze chociaż przejrzystość powietrza już nie tak dobra jak wczoraj.





Po niespełna czterdziestu minutach docieram na mury twierdzy. Bilet 15 kun, tylko że nie było nikogo kto by te pieniądze pobierał....




Spaceruję chwilę wśród murów. Nie zajmuje to wiele czasu bo i obiekt do zbyt dużych nie należy.



Postanawiam poczekać do zachodu słońca, ale chcę znaleźć jakąś fajną miejscówkę z widokiem na twierdzę. W celu tym udaję się na oddalone o kilkanaście minut drogi wzniesienie.



Chwilę trwało zanim udało mi się przedrzeć na wyszukaną skałę. Przy okazji fajnie poharatałem sobie lewą dłoń kolcami jakiegoś suchego krzewu... Ważne , że miejscówka trafiona no i w plecaku czeka piwo ;)




Zachód słońca może i mało spektakularny, ale mimo wszystko warto było się tutaj wspiąć. Teraz po ciemku przyjdzie mi schodzić z drugiej strony po bardzo stromym zboczu gdzie cały stok usiany jest bardzo drobnym rumoszem skalnym. Trzeba tutaj bardzo uważać by nie pojechać w dół.



Zejście zajmuje mi polowe mniej czasu jak podejście. Szlak wychodzi w wylocie kanionu rzeki Cetina tak mniej/więcej pomiędzy dwoma tunelami drogowymi. Decyduję jeszcze by podejść w kilka miejsc, w których mnie jeszcze nie było.





A na sam koniec jeszcze dość długa sesja foto na piaszczystej plaży....





I kolejny już wieczorny powrót na kwaterę. Tym razem przeszło pięciokilometrowy spacer, za to wieczór zdecydowanie cieplejszy od poprzedniego ;)

Tradycyjnie więcej kolorowych obrazków w galerii pod adresem:

https://goo.gl/photos/ccRRJRzvRPy2Z22R7

Chorwacja dzień 3... ==>>


3 komentarze:

  1. Pogoda świetna z tak czystym niebem. Latem nie zawsze taka jest ;) A na zdjęciach wydaje się, jakby był lato :D

    Na wieży w Splicie oczywiście mi się nogi trzęsły od lęku wysokości :) Natomiast do Trogiru płynąłem "tramwajem wodnym", bo był w cenie transportu podmiejskiego. W środku waliło spalinami jak w starym aucie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temperatura w kolejnych dniach też wskazywała bardziej na lato ;)

      Usuń
  2. Ciekawa relacja, Split słynie z wielu atrakcji i widać, że jesteś zadowolony. Na wypad na majówkę od siebie polecamy wybrać się na jednodniową wycieczkę do Hvar.

    OdpowiedzUsuń