Strony

niedziela, 19 stycznia 2020

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 26/28 - 07.08.2019 - Trzy państwa jednego dnia rowerem da się ? Ano da !

Dziś mam jeden z niewielu wschodów słońca podczas tej wyprawy. Przeważnie jest tak, że miejscówka niesprzyjająca oglądaniu tego spektaklu. Tym razem jest lepiej. Oglądając wschód słońca jestem już spakowany i gotowy do drogi. Aby dotrzeć do domu w piątek wieczorem z dnia na dzień muszę pokonywać coraz większe dystanse. Nie powinno być z tym większego problemu ponieważ wiele z odcinków jest mi znane i będę wiedzieć co mnie czeka. Szczególnie podczas przejazdu przez Republikę Czeską. Ale to dopiero za dwa dni. Teraz skupiam się na tym by dotrzeć do granicy ze Słowenią.



Początek jest po terenach równinnych. Doliną, którą płynie kilka większych rzek. Bardzo szybko się jedzie.



Sprzęt mi coraz bardziej się sypie. Od rana strzeliły mi kolejne dwie szprychy w tylnym kole. Muszę jak najszybciej znaleźć sklep z częściami rowerowymi bo brakuje mi już czterech sztuk....

Na szczęście trafiam na serwis w miasteczku Dugo Selo. Muszę jednak chwilkę poczekać aż otworzą. No i wybrać trochę gotówki z bankomatu bo i jakieś zakupy trzeba jeszcze zrobić 😉

Kupuję pięć sztuk szprych. Nie mają jednakowych kompletów tej długości, więc część jest nierdzewna, a część powlekana. Nie robi mi to większej różnicy. Trochę jednak cena wydaje mi się wysoka bo wychodzi 5 zeta za sztukę na nasze....

Robię zakupy i w parku miejskim pauza serwisowa. Przechodzący miejscowi przyglądają sie moim zabiegom.

Kolejny serwis tylnego koła.



Tym razem serwis trwa trochę dłużej niż do tej pory bo trzeba mi jednak ściągnąć oponę, ale i tak uporałem się w niecałe pół godziny. Mogę ruszać w dalszą trasę...

Od razu bardzo stromy podjazd na wzniesienie Martin breg. Tam stoją pozostałości świątyni św. Marcina.

Martin breg
Teraz szybki zjazd i podążam wyznakowaną trasą rowerową zadupiami wśród pól i przez lasy. Tak docieram do Sveti Ivan Zelina.



Sveti Ivan Zelina
Od teraz jadę już drogą krajową D3 na Varaždín. Ruch na drodze niewielki bo jest ona odciążona przez biegnącą równolegle autostradę.

Tak po niemal dwóch godzinach docieram do miasta Varaždín. Miasto liczy niemal 50 tyś. mieszkańców i leży nad rzeką Drawą. W XVIII wieku miało ono krótki epizod będąc stolicą Chorwacji. To barokowe miasto jest niedoceniane przez turystów. Wystarczy wpisać hasło w przeglądarce i zobaczymy jak jest skąpo z informacjami o tym mieście.



Samo miasto jak i cały region przez wiele lat związane było z cesarstwem austriackim. Dlatego dostrzeżemy podobieństwo w zabytkach oraz miejscowej architekturze.

Miasto bywa nazywane "miastem muzeum", a to ze względu na ogromną ilość zabytków. Gdzie się człowiek nie obejrzy tam jakiś interesujący obiekt. Z tych najważniejszych należy wymienić chociażby piękne kamienice, jeden z najstarszych w Europie ratuszy, katedrę, kościoły, pałace, muzea czy zabytkowy cmentarz przekształcony na park.
 

Barokowy Varaždín




Ratusz w Varaždínie

Barokowy kościół św. Floriana.

Znajdująca się w pobliżu twierdzy Stari Grad wieża Lisaka to jedyna pozostałość po murach obronnych z XVI wieku.
Jednak bezsprzecznie największą wizytówką miasta jest otoczona parkiem Varazdinska Twierdza. Ta gotycko-renesansowa twierdza otoczona była w przeszłości fosą. Znajdują się tutaj dwa muzea. Obiekt przykuwa wzrok bielą swych murów.


Stari Grad


Zbieram się do drogi i ruszam do odległego o kilkanaście kilometrów miasta Čakovec. W XVI wieku chorwacka rodzina szlachecka Zrinski wznosi tu zamek na wodzie, obok którego powstaje miasto królewskie. W zielonym parku zachowało się historyczne serce miasta – twierdza rodu Zrinski, klasztor franciszkański wraz z kościołem św. Mikołaja, kompleks barokowy i pałac secesyjny.

Twierdza rodu Zrinski


Secesyjny budynek.

Čakovec

Do granicy państwa na rzece Mura już niedaleko. Po raz ostatni muszę się wylegitymować przekraczając granicę państwa i wkraczam do strefy Schengen.

Docieram do strefy Schengen
Wizyta w Słowenii będzie bardzo krótka. Odwiedzam jedynie nadgraniczne miasto Lendava. Robię zakupy w jednym z bardzo wielu marketów. Kilka fotek w centrum tego niewielkiego miasteczka i ruszam dalej.

Lendava

Lendava

Kilka kilometrów dalej jestem już na Węgrzech. I tym sposobem zaliczam jednego dnia już trzecie państwo 😉
I już na Węgrzech.

Mój kolejny dzisiejszy cel to miasto Körmend. Niby to aż 50 kilometrów, ale chyba po raz pierwszy podczas tej wyprawy wiatr tak bardzo mi pomaga w jeździe i docieram tam bardzo szybko. Po drodze kilka innych niewielkich miejscowości.




Nádasd

W Körmend chyba najbardziej interesującym obiektem jest pałac Batthyánych. Ta imponująca barokowa rezydencja została wybudowana w miejscu średniowiecznej twierdzy.


Pałac w Körmend
 

To niewielkie miasteczko może się pochwalić kilkoma innymi ciekawymi zabytkami.

Körmend




Będąc jeszcze w Körmend miałem cichą nadzieję na dotarcie do Szombathely. Jednak gdy tylko zrobiło się ciemno to uznałem, że może zwiedzanie pozostawię sobie na poranek następnego dnia. I tym sposobem rozwieszam hamak w lesie kilkanaście kilometrów przed miastem.....


Dystans dnia 26:   226,3 km
Suma podjazdów: 1038 metrów

Galeria dnia 26: https://photos.app.goo.gl/UFs5cPPg9UUjb1Xq6
cdn...


1 komentarz:

  1. Cakovec to było moje pierwsze odwiedzone chorwackie miasto :) To jeszcze z rodzicami, 20 lat temu. Turystów to chyba do tej pory tam nie ma.

    OdpowiedzUsuń