Strony

piątek, 29 stycznia 2021

Rowerowy Eurotrip 2020 - Dzień 3 - 23.07.2020

 Oj ! Ale w nocy było chłodno. Aż nie mogłem uwierzyć, że to środek lata ! Gdy jest tak zimno to człowiek nie ma ochoty wychylać nosa z ciepłego śpiwora 😉 No cóż.... Nikt za mnie tego nie zrobi i w końcu zmusiłem się by wstać. Jednak nie tak szybko jak dnia po przedniego. 

Ale gdy to mi się udaje to szybko pakuję biwak i ruszam w drogę. Normalnie byłbym bardzo rad, że na początek drogi mam zjazd, jednak nie tym razem. Musiałem ubrać się bardzo ciepło by nie zmarznąć na zjeździe. Po kilkunastu minutach docieram do Prachatic.


 

Prachatice ulokowane są na dawnym słynnym "Złotym Szlaku" biegnącym z historycznych Czech do Bawarii. Dzięki tej lokalizacji osada była w stanie szybko się rozwijać i wzbogacać dzięki przemierzającym tędy kupcom. W XIV wieku miasto przekształciło się w rozległy i dobrze prosperujący ośrodek. Z kolei w kolejnym wieku Prachatice zostały najechane i zdobyte przez Husytów. Miasto uzyskało status "królewskiego" po wygaśnięciu konfliktów religijnych. Dzięki temu zyskało ono liczne przywileje, a co za tym idzie jeszcze szybciej się rozwijało. W 1507 roku miasto strawił ogromny pożar. Dzięki nowym właścicielom, słynnemu rodowi Rożmberków miasto zostało odbudowane w stylu renesansowym i w takim stanie przetrwało do dnia dzisiejszego ciesząc oko turystów odwiedzających tą perełkę architektury 😀

Po bitwie na Białej Górze w 1620 roku miasto straciło swoje znaczenie strategiczne, a także utraciło wtedy status miasta królewskiego.


 


Miasto może się poszczycić największą ilością kamienic z sgraffitowymi dekoracjami w całej Republice Czeskiej! Jest na czym "oko zawiesić". Najważniejszymi zabytkowymi budowlami starego miasta są m.in. XVI wieczny późnogotycki Kościół św Jakuba, budynki Starego oraz Nowego Ratusza.





Stare miasto otaczają pozostałości murów miejskich z basztami i bramami miejskimi. 



 


Robię zakupy w markecie i na wylocie z miasta mam przerwę śniadaniową....


Pora ruszać w drogę. Spory podjazd na Libínské Sedlo i kawałek dalej wjeżdżam do Parku Narodowego Szumava.


Na moment odwiedzam niewielkie miasteczko Volary. Tutaj robię ostatnie zakupy na terytorium Republiki. Przynajmniej na jakiś czas 😉




 

Dalsza moja trasa wiedzie ku granicy z Niemcami. Nie miałem pojęcia jak wyglądają tereny gdzie planuję jechać. W zasadzie to wybrałem mało ciekawy wariant trasy. Dodatkowo bardzo trudny bo wiodący przez wiele stromych podjazdów. Granicę przekraczam w Žleby / Bischofsreut.

 





Podrzędnymi drogami kieruję się na Freyung. 

Czy wszystkie drogi, którymi jadę muszą przebiegać przez najwyższe wzniesienia w okolicy ? Żar leje się z nieba. Czuje, że się topię w tym piekącym słońcu....

 



Freyung to niewielkie miasteczko. Ładne, ale mi jakoś nie wiem czemu nie przypadło do gustu 😋




Trochę czasu mi zeszło na tych wcześniejszych podjazdach, więc teraz by nadrobić trochę czasu lecę w dół drogą krajową. W ten sposób bardzo szybko docieram do Passawy nad Dunaj.



Pięknie położone miasto w miejscu gdzie łączą się trzy rzeki - Dunaj, Inn oraz Ilz. Malownicze położenie, a także cenna zabytkowa architektura w stylu śródziemnomorskim sprawiły, że Pasawa nazywana jest "miastem trzech rzek"  lub "bawarską Wenecją". To drugie określenie jest trochę na wyrost według mnie, ale ładnie brzmi 😉

Z grubsza obecny wygląd miasta został nadany przez włoskich architektów po tym jak niemal całe miasto strawił wielki pożar w 1662 roku.

Dominującym obiektem starego miasta jest Katedra św. Stefana. Pozostałe ważne zabytki Pasawy to m.in.  renesansowy Pałac Herberstein, nowy i stary pałac Biskupi, wczesnoklasycystyczny pałac Freudenhai, XIV wieczny budynek Ratusza, XVII wieczny kościół św. Michała oraz pozostałości średniowiecznych umocnień miejskich z bramą św. Seweryna i basztą Schaiblingsturm.

Miasto odwiedzam już po raz czwarty, a jak się niedługo okaże wrócę tu ponownie....Dziś jedynie dokumentacyjnie  podjeżdżam pod najważniejsze obiekty w mieście.





Miasto otoczone jest zielonymi wzniesieniami. Po północnej stronie dominuje twierdza Oberhaus. Warownia ta wzniesiona została w pierwszej połowie XIII wieku, a jej rozbudowa trwała nieprzerwanie aż do XIX wieku. Obiekt zaliczany do największych tego typu w europie.

Wracam nad Dunaj i jadę dalej już wyznakowaną trasą rowerową "Donauradweg". Mam zamiar nią dotrzeć do źródeł Dunaju. Jak pisałem wcześniej nie dokonałem tego, no ale będą jeszcze ku temu okazje 😉

Po opuszczeniu miasta przejeżdżam na drugą stronę Dunaju i lecę dalej na zachód. Jazda wzdłuż rzeki to sama przyjemność. Nie ma na trasie zbyt wiele niespodzianek utrudniających jazdę. Po płaskim właściwie jak się zaplanuje dystans tak nie ma problemu z osiągnięciem tego w planowanym czasie. 

Na wysokości Vilshofen an der Donau przerwa na posiłek i na kąpiel 😉



 
Trasa jest naprawdę fajnie poprowadzona. Jeżeli jest w okolicy ciekawy obiekt, który warto zobaczyć 
 to trasa właśnie o niego zahacza. Pięknie przybywa mi kilometrów na liczniku. 
 


W Niederalteich znajduje się klasztor benedyktynów oraz muzeum lotnictwa Gerharda Neumanna. Muzeum to pewnego rodzaju kronika pracy tego niemieckiego projektanta silników lotniczych.








Trochę przed zachodem docieram do Deggendorf. Czasu niewiele, więc wpadam tylko na rynek gdzie stoi diabelski młyn.




Jeszcze trochę i zastaje mnie kolorowy zachód słońca nad Dunajem. Jakoś po zachodzie schodzi ze mnie ciśnienie i nie chce mi się już dalej dzisiaj kręcić. Postanawiam wcześniej załączyć jazdę i po prostu bardziej podczas nadchodzącej nocy zregenerować siły 😉


 



c.d.n....

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz