Na szczycie Śnieżnika ostatnio często mnie widują jednak rowerem już bardzo dawno tam nie byłem 😉 Wypadałoby nadrobić te małe zaległości. Z racji, że to już listopad i dzień niezbyt długi to postanawiam wystartować z Lądka Zdrój. No i jak na listopad to pogoda genialna. Przez większość dnia świeci słońce, choć trochę czasami mocniej powieje wiaterek. I w zasadzie im później tym temperatura coraz wyższa. Ogólnie to się szykuje całkiem przyjemny listopadowy dzień 😀
Aż wstyd się przyznać, ale na rynku byłem do tej pory tylko raz 😜 Jakoś zawsze mnie ciągnęło bardziej do części zdrojowej 😉
Rynek jest ciekawy, otoczony kamienicami z różnych epok renesans, barok czy też rokoko. W centrum stoi ratusz. Choć obecnie to neorenesans to jego początki datowane są na wiek XVI.
Nie chcę jednak jechać bezpośrednio na Śnieżnik. Postanawiam pojechać tam tak jak jeszcze nigdy wcześniej nie jechałem. Jednocześnie "nabić" odrobinę kilometrów. Tak, więc początkowo wzdłuż Białej Lądeckiej kieruję się na Radochów.
I niech sobie ludzie myślą źle o nowej wieży na szczycie i niech sobie ją nazywają jak chcą, ale dla mnie to świetna sprawa, że powstała ona na szczycie 😃
Chociaż jak już ją otwarto to jakby jej przeciwników ubyło. Natomiast coraz więcej osób jest na tak.
Na szczycie dłuższy popas i spoglądanie w doliny spowite we mgle. Szczególnie "ścieżka w obłokach" fajnie się prezentowała, no ale nazwa do czegoś zobowiązuje 😉
Muszę sobie jeszcze jakoś wypełnić czas do zachodu słońca, więc zjeżdżam do schroniska. Tam trochę polatałem bo fajne dziś są warunki do tego.
A gdy się już trochę popołudniu zrobiło luźniej w schronisku to wstępuję na obiad i kawusię 😉 No, a następnie po raz drugi w dniu dzisiejszym atak szczytowy.
Mgła już trochę bardziej siadła. Za to fajne się światło zrobiło.
Oczywiście nie omieszkałem tym razem wejść na wieżę. Wstęp przecież całkowicie darmowy, a widoki z góry zupełnie inne jak z dołu.
I właśnie w najbardziej pożądanym momencie wyszło słońce robiąc robotę na zdjęciach. Jestem bardzo zadowolony bo ekstra udało mi się moment uchwycić 😊
Jednak chwilę później słońce schowało się za chmury i już do końca nie chciało się pokazać. Zachodu słońca, więc tym razem nie było, ale jak to mówią" i tak było zaje......" 💪😎
W ten sposób zakończył się ten pierwszy dzień listopada, bardzo przyjemny pogodowo dzień gdzie temperatura na szczycie osiągnęła kilkanaście stopni na plusie.
Oczywiście pozostało mi jeszcze wrócić do Lądka Zdrój, ale to przecież pikuś. Cała droga powrotna to przyjemny zjazd 😁
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz