Strony

niedziela, 31 grudnia 2023

Rowerowy Eurotrip 2023 - Dzień 16 - 11.07.2023

 Fajnie się spało. Choć było odrobinę za duszno po wczorajszych opadach. No i niestety przypadłość zagajników na Węgrzech - ogromną ilość zadrzewienia stanowią akacje. A ten gatunek no niestety, ale trochę słabo się nadaje na rozwieszenie na nim hamaka. Zawsze sie w takim przypadku męczę bo akacja jest wiotka i się łatwo gnie pod ciężarem. No i oczywiście jeszcze te cholerne kolce. Ile to ja już razy pokaleczyłem sobie dłonie próbując rozwiesić hamak ?.... 😅

Startuję tuż przed wschodem słońca. Dziś ma być już ładna pogoda i chciałbym to wykorzystać na maksa. Nie chcę zostawiać najdłuższego dystansu na ostatni dzień tym bardziej, że na ten ostatni dzień popołudniową porą zapowiadają nawałnice. Tak ogólnie to na tych szerokościach geograficznych cały następny dzień mają być burze. To czy człowiek na nie trafi zależeć będzie gdzie aktualnie będzie 😉

Na razie jest dobrze. Zmierzam do miasta Székesfehérvár . Na okolicznych polach snuje się delikatna mgiełka. To efekt wczorajszych opadów.



Székesfehérvár to liczące około 100 tyś. mieszkańców miasto. Ulokowane jest w niedużej odległości od jeziora Valence. To miasto jest dla Węgrów tym czym dla nas Polaków Gniezno czyli pierwszą historyczną stolicą państwa. Jest to również nekropolia węgierskich królów. 

Pierwsze osadnictwo na tych terenach datowane jest na kilka tysięcy lat przed Chrystusem. Ale ta największa historia zaczyna się w okresie gdy na te tereny wchodzą węgierskie plemiona. W roku 972 książę Gejza założył w tym miejscu Fehérvár czyli Białogród. Dzięki lokalizacji oraz wybudowaniu tu bazyliki przez Stefana I Świętego, miasto stało się stolicą średniowiecznego państwa.

Rozwój miasta trwał przez całe średniowiecze. Węgierscy władcy tutaj właśnie byli koronowani i tutaj składano ich doczesne szczątki. Koronowano w tym miejscu przeszło trzydziestu władców. Wedle szacunków zakłada się iż spoczywa tu kilkunastu królów oraz liczne królowe.

Pod rządami Turków bazylika została zamieniona w magazyn prochu. W 1601 roku bazylika wylatuje w powietrze, a jej pozostałości wykorzystano do budowy nieodległego pałacu biskupiego. W połowie XIX wieku odkryto szczątki Belli III. Od lat 70tych badania są kontynuowane. Ponoć Węgrzy chcą częściowo zrekonstruować świątynię. Aktualnie wyeksponowano pozostałości w formie "Ogrodu Ruin:.









W 1688 roku Białogród zostaje wyzwolony. Dostaje się pod rządy Habsburgów i na nowo zaczyna się jego rozwój. Uporządkowano zniszczone centrum, odnowiono biskupstwo. Miasto stało się ważnym ośrodkiem edukacyjnym. Wiosna Ludów zahamowała rozwój miasta. Już nigdy nie uzyskało ono statusu stołecznego miasta. 

Dziś miasto, a właściwie jego centrum to głównie styl barokowy. Dominuje tu pałac biskupi. Wybudowano go po części z ruin katedry. Przed nim stoi pomnik w kształcie jabłka królewskiego symbolizujące to jakim miastem w przeszłości był Białogród. 



Spacerując po tutejszych, wybrukowany uliczkach zobaczymy zadbane miasto z elewacjami kamienic pochodzących z XVII i XVIII wieku.







Jedynym w pełni zachowanym średniowiecznym zabytkiem w mieście jest katedra Świętego Stefana  Choć wygląd zewnętrzny to barok to tak naprawdę obiekt pochodzący z XIII wieku. Jej wnętrza skrywają czaszkę św. Stefana I.



Ja tu się kręcę po mieście, a przecież muszę zrobić w końcu jakieś zakupy bo o pustym żołądku za daleko przecież nie ujadę !

Wyjeżdżając z miasta postanowiłem, że będę się starać trzymać z dala od głównych dróg. Nie było to większym problemem bo kierunek jaki obrałem jest ich pozbawiony 😉

Niestety poza aglomeracją jest już mocno odczuwalny wiatr wiejący, a jakże! Prosto w twarz 😐

W miejscowości Fehérvárcsurgó stoi XIX wieczny pałac rodziny Karolyi.





Moim kolejnym dzisiejszym etapem jest dotarcie do kilkunastotysięcznego miasta Mór. 
Poza okazałym kościołem św. Krzyża wartym uwagi jest również wybudowany w latach 1762-1766 późnobarokowy pałac. Miał on na tyle dużego pecha, że już w trakcie budowy został uszkodzony przez trzęsienie ziemi. Jeszcze bardziej ucierpiał podczas innego trzęsienia ziemi w 1810 roku. Po 1945 jego wnętrza wykorzystywano jako mieszkania socjalne, a obecnie to centrum kultury z biblioteką.








Teraz przyjdzie mi pokonać wiele niewysokich, ale zawsze to wzniesień. Między innymi przez Koks docieram do granicznego miasta Komarom. Ograniczając postoje do minimum bardzo szybko jak na przemieszczanie się rowerem pokonuję 50 kilometrów drogi. Byłem już tu tak wiele razy, że kompletnie nie myślałem o robieniu jakichkolwiek zdjęć. Jedyne co chciałem to wydać resztę forintów. Niewielkie zrobiłem zakupy, więc już po słowackiej stronie Dunaju ponownie odwiedzam market. Tym razem uszczuplając budżet waluty euro 😉






Po przekroczeniu po raz ostatni Dunaju na tej wyprawie znalazłem się w słowackiej części Komarna. 
Komarno po słowackiej stronie jak i Komarom po węgierskiej w przeszłości były jednym miastem. W wyniku wytyczenia granicy państwowej na Dunaju w 1919 roku zostało ono podzielone na dwie części. Węgrzy dostali ochłapy, a Słowacy historyczne centrum miasta gdzie obecnie mieszka przeszło 35 tyś. ludzi. Około 60% z nich to i tak Węgrzy.

Tym razem postanawiam jednak trochę się pokręcić w okolicy centrum. Tutaj jest naprawdę co oglądać. Główny plac w mieście otoczony jest wieloma zadbanymi kamienicami, a jego centralnym obiektem jest neorenesansowy ratusz.



Dla miłośników fortyfikacji to miejsce jest obowiązkowe. Zarówno w słowackiej jak i węgierskiej części miasta. Tym razem darowałem sobie forty, a skupiłem się na ścisłym centrum miasta. Ale dla poglądu wrzucę foto sprzed kilku lat z drona.


Warto podejść na Dziedziniec Europy (Nádvorie Európy). Jest to wyjątkowe dzieło architektoniczne reprezentujące zabytkową architekturę, charakterystyczną dla różnych obszarów Europy.

Na środku placu wybudowano kopię studni, która do 1878 r. znajdowała się przed ratuszem na Rynku Głównym.







Jeszcze przed opuszczeniem miasta robię zakupy. Będę się kierować dalej na północ wzdłuż rzeki Wag. ostatnio wyczaiłem tam ścieżkę rowerową wiodącą po wale przeciwpowodziowym. Teraz gdy goni mnie trochę czas to jazda po tej trasie będzie dobrym rozwiązaniem 😉


Jadąc przez Kolárovo późnym popołudniem docieram do miasta Sala. W zeszłym roku tu byłem, ale nieźle wówczas padało i moja wizyta ograniczyła się tu jedynie do zrobienia zakupów 😉 Teraz mimo ograniczonego czasu jakim dysponuję udaje się pokręcić po w sumie niewielkim miasteczku. Jest to jedno z najstarszych miast znajdujących się na obecnych ziemiach słowackich. Pierwsza wzmianka na temat osady pochodzi już z 1002 roku. Choć jest tu trochę zabytków to tym najbardziej wartościowym jest renesansowy pałac. Obiekt był wcześniej twierdzą wodną. 










Z jednej strony czas mnie goni, a z drugiej aż mnie korci by trochę urozmaicić sobie trasę i zobaczyć jednak coś nowego dla mnie. Takim sposobem zdecydowałem trochę nadłożyć drogi i odrobinę sobie utrudnić sprawę powrotu na czas do domu 😀
Zdecydowałem, że pojadę dalej wzdłuż rzeki do Hlohovca.



By było jeszcze ciekawiej jadę po stronie wschodniej Wagu i przyszło mi pokonać trochę podjazdów z tym jednym konkretnym już na przedmieściach Hluhovca. Niby to tylko 300 n.p.m., ale za to przeszło 150 metrów nad lustrem rzeki. Na szczycie genialny punkt widokowy z obszernym parkingiem. Szkoda, że już tak późno bo bym pokręcił się po mieście jeszcze, ale zanim tam zjechałem to zapadły już zupełne ciemności, a zdecydowałem, że nie odpuszczę i muszę po raz kolejny zrobić rekord dystansu w ciągu dnia 😉




Jadę jeszcze dość długo tego dnia. Na noc zatrzymuję się kilka ładnych kilometrów za miastem Piešťany. Moją bazą na tę nadchodzącą noc jest świetna wiata przy równie zarąbistej ścieżce rowerowej.


Statystyki Dzień 16:

Dystans: 234,22 km
Czas jazdy: 13:37:38
Średnia: 17,18 km/h
Max: 47,08 km/h
Suma podjazdów: 826 m
Wys. maks: 275 m n.p.m.

Mapka dzień 16 😉


cdn

5 komentarzy:

  1. Székesfehérvár to największe węgierskie miasto jakie zostało mi jeszcze do zwiedzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Robert! Podziwiam Cię, że od tak wielu lat jesteś w stanie mobilizować się i wyruszać na Eurotrip!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Dużo mi nie trzeba. Ważne są chęci i motywacja ;)

      Usuń
  3. Nad Nitrą miałbyś jeszcze lepszy punkt widokowy. Ale koszmarny podjazd najpierw, w pewnym momencie z 25 procent!

    OdpowiedzUsuń