Strony

wtorek, 11 czerwca 2024

Jevíčko i okolica - 07.04.2024

 Na początku kwietnia miałem weekend, który mogłem poświęcić na jazdę rowerem. O ile sobota była bardziej na południu Czech z dodatkiem północnych skrawków Słowacji to już niedziela miała być bliżej domu tak aby nie wracać za późno 😉 Dlatego też w ostatniej chwili wytypowałem rejon, w który pojadę. Tym razem padło na okolice miasta Moravská Třebová oraz Jevíčko. Tak, więc po nocy spędzonej jeszcze na południu pod wieżą widokową "Florianka" zbieram się po śniadaniu do drogi. Na miejscu w Jevíčku jestem przed ósmą. I po szybkim przygotowaniu się do trasy ruszam w drogę 😀



Na początek oczywiście zahaczam o centrum tego miasteczka. O Jevíčku mówi się, że leży w sercu "Małej Hany". Powstało w średniowieczu na szlaku łączącym Ołomuniec z Pragą. Dzisiaj oczywiście główne trakty omijają te okolice, więc i samo miasto nie rozwinęło się tak jakby się mogło. W każdym bądź razie zachował się średniowieczny układ urbanistyczny z kwadratowym rynkiem. 

Symbolem miasta jest gotycka wieża. Została ona podwyższona do 50 metrów w okresie renesansu jednocześnie nadając jej cechy charakterystyczne dla tego okresu.





Po ścieżce rowerowej kieruję się na Velke Opatovice. Po takich trasach to sobie można śmigać !



Kiedyś stała tutaj twierdza, a od XVIII w tym miejscu jest barokowy pałac. Niczym szczególnym się nie wyróżnia. Nawet trochę elewacja zaniedbana bo odpada farba całymi płatami. Na pewno ciekawostką jest to iż znajduje się tu największe nie tylko w Czechach, ale i w tej części Europy muzeum kartograficzne.





Jadąc do Jevicka widziałem z daleka kwitnące sady. Powiedziałem, że muszę o tamto miejsce zahaczyć. Właśnie w sąsiednim Borotinie one się znajdują. Jadę tam terenem po ścieżce dydaktycznej. Gdy docieram na miejsce moim oczom ukazuje się niesamowity widok setek kwitnących drzewek czereśniowych. Oj dużo czasu tu spędzam na zdjęciach. Niestety teren ogrodzony i nic w tym dziwnego. A bardzo chętnie bym się po tym sadzie pokręcił z aparatem 😉





W Borotinie stoi ładny pałac. W 1774 roku biskup ołomuniecki Wacław nabył stojącą w tym miejscu twierdzę przebudował ją na barokowy pałac. Od 2016 roku znajduje się tu prywatny dom pomocy społecznej.



Za kolejny dzisiejszy punkt zwiedzania okolicy wyznaczyłem miasto Letovice. Jadąc w tamtym kierunku przejeżdżam przez miejscowość Vanovice. Od połowy XIX wieku w krajobrazie dominuje ewangelicki kościół z dwiema wieżami.



Letovice to niewielkie bo zaledwie kilkutysięczne miasto leżące na głównej trasie między miastami Svitavy i Brno. Stoi tutaj ładny pałac wykazujący cechy wczesnobarokowe oraz empire. Jednak sama bryła jak również lokalizacja na wysokiej skarpie ponad głównym szlakiem handlowym jednoznacznie wskazuje, że wcześniej musiał być to zamek lub twierdza. I tak było w rzeczywistości. Pierwsze wzmianki pochodzą już z połowy XII wieku.







Obiekt jest od 20 lat w rękach prywatnych i powoli odzyskuje swój dawny blask. Do końca prac jednak długa droga bo to bardzo czasochłonna i pochłaniająca ogromne nakłady finansowe praca. Trzeba pamiętać, że to kilkusetletni obiekt i trudno byłoby aby przetrwał w stanie idealnym przez różne zawirowania historyczne. A na pewno już miniony wiek. Jeżeli coś przetrwało obydwie wojny to gdy większość obiektów została "upaństwowiona" to zamieniona została np. w magazyny. W najlepszym wypadku powstał jakiś dom pomocy społecznej lub sanatorium.

 A dzisiaj trafiłem na bazar ze starociami. Ale już powoli ludzie się zwijali. Wstęp darmowy, ale jak już chcemy robić zdjęcia to należy zapłacić 30 koron 😉



Po sąsiedzku z pałacem znajduje się dawny klasztor ze szpitalem.


W mieście robię jeszcze zakupy i kieruję się już na północ. Nie chcę jechać główną drogą, więc wynajduję trasę rowerową. Mam pomysł na dalszą dzisiejszą trasę. Jednak muszę się sprężyć by zbyt późno nie skończyć dziś jazdy. Trasa staje się coraz bardziej górzysta, a co za tym idzie i bardziej wymagająca. Najgorsze było jednak to, że coś mi się poluzowała korba i mam straszę luzy. Niestety dokręcenie śrub kontrujących nic nie daje. Co pewien czas muszę po prostu zbić obydwie strony do środka i jakoś kilka kilometrów udaje mi się w ten sposób pokonać 😉




Ktoś kto czyta u mnie na blogu te moje wypociny zapewne zwrócił uwagę, że często odwiedzam wieże widokowe 😉 Mam taki patent by na swoich wycieczkach rowerowych odwiedzać właśnie wieże widokowe. Łącząc ze sobą na przykład dwa takie obiekty można sobie ciekawą trasę ułożyć 😀

I teraz właśnie zmierzam do takiej jednej wieży widokowej. 

Trasa jest coraz bardziej terenowa. Tak około 17tej docieram do celu czyli na Strážný vrch.  




Wieża widokowa powstała w 2010 roku i szczerze powiedziawszy to widoki są z niej średnie. Nie dość, że widać jedynie coś w kierunku wschodnim to jest ona po prostu trochę za niska bo w koło drzewa są wyższe, a i nie znajduje się ona na szczycie tylko na stokach szczytu 😕


To nie była ostatnia dzisiaj odwiedzona przeze mnie wieża widokowa. Postanowiłem, że jeżeli starczy czasu to odwiedzę tą znajdującą się ponad miastem Moravská Třebová. Szybko, więc tam jadę.

Miasto wielu atrakcji i zabytków. Oczywiście nie mogło się obyć bez kilku fotek na rynku i pod perełką czyli pod renesansowym  pałacem. 



Od południa nad miastem góruje szczyt " Nad Boršovem". Wzniesienie niewysokie, ale zdobycie szczytu wymaga trochę wysiłku. A ja jeszcze mam problem z tą cholerną korbą która co pewien czas się rozjeżdża. Teraz na tym podjeździe szczególnie jest to uciążliwe. Jednak jakoś udaje się wjechać. Po drodze zahaczam na rozległą łąkę z panoramą miasta. Robię sporo zdjęć bo to ostatnie chwile gdy świeci słońce. Będąc już na szczycie słońce skrywa się już za chmury, które zwiastują znaczne pogorszenie pogody.






Na szczycie znajduje się wieża o wysokości 27 metrów. Obiekt ma już kilkanaście lat, ale jeszcze długo posłuży turystom ponieważ konstrukcja jest metalowa. 





Chcąc zobaczyć coś nowego zjeżdżam ze szczytu w kierunku zachodnim i tam kieruję się już główną drogą na miejscowość Křenov


Jednak nie przypuszczałem, że ta trasa będzie tak wymagająca. Niby na mapie ładnie to wyglądało, a w rzeczywistości miałem spory podjazd co w przypadku awarii napędu mocno komplikowało mi zadanie dotarcia do samochodu. Ale jakoś z trudem docieram do celu. 

Niestety nie obyło się po tym wypadzie bez wymiany całego napędu korbowego na nowy. Okazało się, że cały wieloklin, na którym osadzona jest korba niemal całkowicie się starł. Niemniej jednak jestem zadowolony z wypadu. Chyba inaczej być nie może 😋 

Dystans może dzisiaj jakiegoś większego wrażenia nie robi, ale ostatnio też mniej zawracam na to uwagę 😉

Dystans dnia = 107,1 km

💪😎


1 komentarz:

  1. Te giełdy staroci to chyba są przy pałacu regularnie, też kiedyś na nią trafiłem... ale za robienie zdjęć nie trzeba było płacić ;)

    OdpowiedzUsuń