Strony

czwartek, 29 sierpnia 2024

Przez Rysiankę na Pilsko - 10.01.2024

Dziś mam dla Was relację z jednej z pierwszych tegorocznych wycieczek. Pieszej wycieczki oczywiście..... Okres zimowy to przede wszystkim wypady w polskie góry i szwendanie się pieszo w poszukiwaniu zimowych krajobrazów. Tym razem zdecydowałem się na Pilsko w Beskidzie Żywieckim. Do tej pory byłem na szczycie tylko dwa razy i trzeba by tą statystykę poprawić 😉 Postanowiłem, że tym razem się tam wybiorę kosztem Babiej Góry, która jest przeze mnie bardzo już zdeptana 😉
Plan na wycieczkę był taki by maksymalnie wykorzystać dzień na wędrówkę i w tym czasie zaliczyć wschód słońca i zachód. Zima aktualnie jest słaba na nizinach, ale w górach powinno być lepiej. Wyruszam około 22giej z domu i melduję się nad ranem w Sopotni Wielkiej. Możliwie najdalej gdzie można podjechać samochodem. Jest tam parking gdzie można spokojnie pozostawić samochód.

Moim pierwszym celem jest wejście na Rysiankę gdzie chcę zaliczyć wschód słońca. W sumie mam niedaleko bo niespełna 5 kilometrów po szlaku koloru niebieskiego. Tu w dolinie jest dość mroźono. I nawet drzewa są ładnie oszronione. Sytuacja się zmienia niestety z nabieraniem wysokości. Widać działanie inwersji temperatury. Im wyżej tym cieplej i na drzewach nie ma już śniegu. Kiepska będzie sceneria u góry....

O właściwej porze docieram do góry i faktycznie na drzewach niemal zero śniegu. Tylko sporadycznie od północnej strony coś się ostało.... Mimo to długa sesja foto o świcie i tuż po wschodzie słońca. Latam też trochę dronem....





Oprócz mnie kręci się na hali jeszcze kilka innych osób z aparatem. 





Idę jeszcze szybko na nieodległą Hale Lipowską pod tamtejsze schronisko, a następnie wracam na Halę Rysianka.



Schronisko na Hali Rysianka zostało oddane do użytku w 1937 roku po niemałych perypetiach z pozwoleniami i samowolką budowlaną właściciela. Niemniej jednak wszystko dobrze się skończyło i możemy po dziś dzień korzystać z tego naprawdę klimatycznego obiektu 😀



W schronisku spędzam dobre dwie godziny. Jem smaczne śniadanie i odpoczywam nabierając siły przed czekającą mnie trasą. Potem oczywiście jeszcze kilka fotek i mogę ruszać w drogę.




Moim kolejnym celem będzie dotarcie na Halę Miziową do tamtejszego schroniska. W zimowych warunkach to dość długa wycieczka 😉 Idę, więc po szlaku koloru czerwonego czyli Głównym Szlakiem Beskidzkim. Pierwsze podejście to Trzy Kopce.





Powiem tak.... Nie  lubię skuterów śnieżnych w takich miejscach, ale te, które tu przejechały ubiły tak trasę, że idzie się bardzo wygodnie. Wystarczy tylko zrobić dwa kroki w bok i człowiek zapada się powyżej kolan.



Na Palenicy mijam się ze sporą grupą wojskowych piechurów. Widać, że to młodzi ludzie. Idą z całym ekwipunkiem i z zawieszonymi mapnikami na szyi. Niezły mają trening. Dowódca wygodniś bo porusza się obok na skiturach 😉 Jeszcze ich dzisiaj spotkam czego się kompletnie nie spodziewałem.
Tymczasem mam pierwszy od dawna widok na szlaku. Wyszedłem właśnie na Halę Cudzichową. Ładne, rozległe widoki na szczyt Pilska i wystającą Babią Górę. Do tego ciekawe formacje śniegu zawianego przez silniejsze podmuchy wiatru. Robię dłuższą przerwę. Ponownie w dniu dzisiejszym latam dronem. Postanawiam podlecieć pod szczyt Pilska bo to już niedaleko. Chcę zobaczyć jakie panują tam warunki aktualnie 😉





Na Halę Miziową pozostało mi niewiele ponad 3 kilometry. Idę nieśpiesznie. Im będę później tym powinno być mniej ludzi. I w sumie miałem rację choć pustkami to tego nazwać nie można 😉




Kalkulując ile mam jeszcze do zachodu słońca wychodzi mi, że mogę spokojnie posiedzieć w schronisku i zjeść jakiś obiad. Ludzi faktycznie niezbyt wiele.
Po obiedzie i nabraniu troszku sił zaczynam atak szczytowy na Pilsko  😛 Na szczyt mam około godziny drogi. Tutaj idzie się bardzo fajnie bo stok narciarski jest  twardy jak beton. Ludzi na szlaku zdecydowanie więcej aniżeli bym się spodziewał. No i jest dzisiaj naprawdę rewelacyjna widoczność. I nie mówię tu o widokach na Tatry czy inne okoliczne pasma górskie.....





 
Tak dostosowałem tempo wędrówki, że na szczucie jestem, w okolicy zachodu słońca. Czyli w najwłaściwszym momencie 😉
Zaczynam sesję foto. Podobnie robi kilkadziesiąt innych osób rozproszonych na rozległej kopule szczytowej. Tutaj na tej wysokości sceneria zimowa jest dokładnie taka jaką bym sobie życzył. Skarłowaciałe świerki ładnie "obrośnięte" szadzią. Szkoda tylko, że cały teren dookoła wręcz zadeptany przez ludzi, a do tego rozjeżdżone przez skutery śnieżne.....Musiałem sporo chodzić po okolicy w poszukiwaniu kadrów.







Gdy tylko słońce skryło się za linią horyzontu szczyt opustoszał. Pozostało tylko kilka osób. Resztę wywiało..... A przecież właśnie zaczyna się "niebieska godzina" jak dla mnie najlepsza pora do fotografii 😉







No i teraz dopiero kieruję obiektyw aparatu w kierunku zachodnim gdzie skupiam się już na Dalekich Obserwacjach. Całe pasmo Wysokiego Jesionika oraz Gór Opawskich jest pięknie widoczne ! Tutaj tylko fotka. Po szczegóły zapraszam do wpisu, który znajduje się na blogu już jakiś czas. Tam dowiecie się znacznie więcej. Dalekie Obserwacje z Pilska.

 
Jeszcze większym dla mnie zaskoczeniem było to iż widoczne są światełka na nadajniku na Świętym Krzyżu. I to właśnie ten obiekt dzisiaj był najbardziej widoczny z Pilska.


Były jeszcze widoczne różne światełka od Góry Świętej Anny aż po okolice Łysogór. Przychodzi jednak chwila, że trzeba pomyśleć o schodzeniu.




A przede mną jest bardzo długa droga powrotna. Już na początku postanowiłem, że wycieczka będzie w formie pętli. Dlatego na początek oczywiście zejście na Halę Miziową. Zapewne gdyby to była księżycowa noc to bym pozostał tutaj jeszcze długo i robił zdjęcia, ale tak niestety nie jest 😉

Dalek kieruję się szlakiem koloru zielonego na Sopotnię Wielką. To około sześć kilometrów zejścia. A potem jeszcze przeszło trzy kilometry asfaltem na parking do pozostawionego samochodu. 

Trochę wymęczony docieram do samochodu. Pierwsze co to zdejmuję ciężkie zimowe buciory. Od razu lepiej.....
Aktualnie na parkingu mimo późnej godziny jest spory ruch. Ci młodzi wojacy właśnie pakują się do samochodów. Wychodzi więc, że zrobili podobną trasę jak ja z tym, że w przeciwnym kierunku 😉

Przede mną jeszcze kilka godzin za kierownicą. Ale jestem mega nakręcony dzisiejszym dniem. Mimo dwóch nieprzespanych nocy to wszystko tylko na plus. 

Pętelka łącznie liczyła tak około 34 kilometry jak mi wyszło z mapy. Całkiem dobrze 💪😊😎


1 komentarz:

  1. Nie na temat, ale jak się tam trzymacie pod ulewami?

    OdpowiedzUsuń