Strony

czwartek, 3 października 2024

Kutna Hora, Kolin, Podebrady, Nymburk - 28.04.2024

 Tydzień przed majówką wybrałem się do naszych południowych sąsiadów poznawać nowe 😉 Lista ta coraz bardziej się kurczy, ale myślę, że i tak starczy tego do końca życia 😁 

Jako, że jest niedziela to i nie chcę się zbyt daleko kręcić od domu. Wiadomo jutro trzeba do pracy, więc wypadałoby trochę wcześniej być w domu. Jednocześnie chcę zrobić trochę łatwiejszą trasę. Na start obieram miejscowość Kladruby nad LabemZnajduje się tu stadnina koni, która została wpisana na światową listę UNESCO. 


Mój plan zakładał, że początkowo będę się trzymać rzeki Łaby. Tak też czynię aż do miasta Týnec nad Labem







Týnec nad Labem 
to jedna z najstarszych osad na terenie Czech. Wspominana w źródłach pisanych już na początku XII wieku. 
Tutaj najstarszym obiektem jest gotycka wieża mieszkalna. Niestety jest w opłakanym stanie co widać na panoramie powyżej. ...
Na placu Masaryka stoi kolumna maryjna i niepozorna budowla ratusza, którego budowę rozpoczęto w roku 1782. Przy placu Komeńskiego stoi kościół św. Jana Chrzciciela




Po sąsiedzku, na punkcie widokowym stoi okazały pomnik poświęcony ofiarom wojen światowych.

Kieruję się na Kutną Horę. Mam zamiar zwiedzić trochę lepiej to miasto. Jednak zanim tam dotrę to odwiedzam dwa miejsca. Najpierw podjeżdżam do miejscowości Hlizov gdzie stoi mały, barokowy pałac. W otaczających go zabudowaniach znajduje się lokalny browar. Całość ładnie zagospodarowana.





W okolicy Kutnej Hory znajduje się kilka niewysokich wzniesień. Na jednym z nich stoi kamienna wieża widokowa. Wstęp na ten 30 metrowy obiekt jest płatny.


Na północnych stokach wzniesienia znajduje się dawna kopalnia srebra. Kutna Hora słynęła z tego, że wydobywano tu ogromne ilości tego cennego kruszcu. Kopalnia jest nieczynna od 1991 roku. Jakiś czas temu coś się tutaj zapadło i musiano zmienić przebieg szlaku turystycznego. Udając się na najwyższy punkt wzniesienia Kaňk trafiam a krzyż pokutny z jednym dochowanym ramieniem.



Po sąsiedzku u wlotu średniowiecznego szybu usypano kopiec, a dawne wejście przekształcono w pomnik w stylu empirowym. Kopiec usypał w tym miejscu w 1814 roku hrabia J.R. Chotek w oparciu o błędne przekonanie, że to właśnie tutaj wrzucono żywcem do szybu husytów. Pomnik upamiętnia jedne z największych zamieszek górniczych na ziemiach czeskich, które rozpoczęło się w 1494 roku. Nad pomnikiem zachowała się kamienna kolumna o wysokości 7 metrów z żelaznym krzyżem. 








Kutna Hora leży około 70 kilometrów od Pragi. W średniowieczu odkryto tutaj ogromne pokłady srebra dzięki czemu osada bardzo szybko zaczęła się rozwijać. Miasto było tak bogate, że mają tu nie jedną, a dwie katedry. Ta bardziej znana została poświęcona patronce górników św. Barbarze. Tak szybko jak potęga miasta wzrosła za sprawą srebrnego kruszcu tak szybko skończyły się jego lata świetności gdy pokłady tego pożądanego kruszcu się wyczerpały. Niemniej jednak czas przemija, a zabytki z tamtego okresu cieszą nasze oczy po dziś dzień.

Miasto nie należy do największych, ale by zobaczyć te wszystkie zabytki należałoby poświęcić cały dzień. Oczywiście nie mogę sobie pozwolić na tyle, ale też dysponując rowerem mogę przemieszczać się po mieście znacznie szybciej aniżeli pieszy 😉 

Zwiedzanie rozpoczynam od rynku. Główny plac w mieście jakoś szczególnie się nie wyróżnia, ale już z daleka widać gotycki kościół św. Jakuba. Tam się następnie udaję.





Po sąsiedzku jest Włoski Dwór gdzie znajdują się tarasy z genialnym widokiem na katedrę św. Barbary.



Budowę katedry św. Barbary rozpoczęto w roku 1388. Górnicy chcieli mieć kościół poświęcony swojej patronce. Budowę rozpoczęto poza granicami miasta gdzie jurysdykcja kościoła nie sięgała. Tak to jest, że człowiek uwielbia rywalizację, a nowa katedra miała przyćmić swoimi rozmiarami i wyglądem inne. Mogli sobie wówczas na to  pozwolić ponieważ bogactwo w mieście było ogromne. Niestety schyłek tego bogactwa przyszedł w XVI wieku. Budowę katedry wstrzymano w roku 1558. Pierwotne plany zakładały, że świątynia będzie dwukrotnie wyższa. Niemniej jednak to co dziś widzimy i tak robi ogromne wrażenie !



W sąsiedztwie katedry znajduje się kolegium jezuickie pochodzące z XVIII wieku.





W średniowieczu i później studnie były ważnym obiektem w mieście. Przecież wówczas poza małymi wyjątkami miasta nie miały sieci wodociągowej. Mieszkańcy po wodę chodzili właśnie do takich studni. Takie studnie często są architektonicznymi perełkami.



 A po sąsiedzku znajduje się gotycki kamienny dom, jeden z najbardziej wartościowych zabytków z tego okresu w Republice Czeskiej. Dziś mieści się tam muzeum związane z historią wydobycia srebra.


Zagłębiając się w wąskie uliczki zobaczymy jeszcze wiele ciekawych zabytków jak chociażby dawną synagogę.


 Lub też niedokończony klasztor Urszulanek.



Pora ruszać dalej.... kierunek Kolin. Gdzieś po drodze mym oczom ukazuje się widok odległych o 80-100 km Karkonoszy i Gór Izerskich.




W Kolinie oprócz Placu Karola z ratuszem oraz gotyckiego kościoła pod wezwaniem św. Bartłomieja z imponującą dzwonnicą, warto zobaczyć część zachowanych murów miejskich z basztą Prochową oraz kilka innych kościołów. Na starówce miejskiej zachowała się również pokaźna część getta żydowskiego. Jego największym skarbem jest renesansowa synagoga, założona już na przełomie XIV i XV wieku.








Przejeżdżam nad Łabą i lecę na Libice nad Cidlinou.



Tutaj w IX wieku założono gród libicki. Te tereny były dogodne do osiedlania się ponieważ znajduje się u zbiegu rzeki Cidliny i Łaby. W pobliży przebiegał bardzo waży w średniowieczu szlak handlowy z Pragi do Hradca i dalej do Wrocławia oraz Krakowa. Na przełomie IX i X wieku znacząco wzrosła liczba mieszkańców, a gród szybko się rozwijał. To tutaj wedle przekazów urodził się Wojciech z rodu Sławnikowiców - św. Wojciech patron Czech, Polski i Węgier. Jego przyrodni brat Radzim Gaudenty był pierwszym biskupem gnieźnieńskim.
Dziś niewiele pozostało śladów z czasów świetności osady. Dość szybko upadła bo około roku 1130. Miejsce dość dobrze przebadane przez archeologów. Dziś zobaczymy tu sztucznie "uwidocznione" fundamenty kościoła grodowego oraz palatium.




Stoi tu też spiżowy pomnik braci Wojciecha i Radima.


Teraz jadę trasą rowerową wzdłuż Cidliny, która po chwili wpada do Łaby. Teraz już tylko kawałek i docieram do Podiebradów(Poděbrady).



Podebrady to jedno z najbardziej znanych uzdrowisk w Republice Czeskiej. Chociaż historia miasta sięga swym początkiem jak sięga początek państwowości czeskiej to o tutejszych wodach leczniczych dowiedziano się dopiero na początku XX wieku. W 1905 roku panowała ogromna susza i wówczas to na zamkowym dziedzińcu wywiercono studnię głęboką na 96,5 metra, z której trysnęła woda. Woda ta stała się fundamentem do powstania tu uzdrowiska i miasto szybko przekształciło się w Kurort. 




Podebrady nazywane są też "miastem Jerzego". Stąd pochodził ten czeski król panujący od 1458 roku. 
Pomnik władcy ustawiono na placu głównym przed Zamkiem.





Choć czasu miałem już nie wiele to postanowiłem zapuścić się jeszcze trochę dalej na zachód do Nymburka. Do tego oddalonego o około 9 kilometrów miasta dozieram po ścieżce rowerowej wiodącej wzdłuż Łaby.



Osada jako miasto istnieje od czasów Przemysława Ottokara, który nadał mu prawa miejskie. Dziś najstarszymi obiektami są gotycki kościół św. Idziego oraz w znacznym stopniu zrekonstruowane mury miejskie. Jak dla mnie jedne z najbardziej okazałych w Republice Czeskiej. Nawet teraz trwają tam jakieś prace.







Z Nymburka trzeba myśleć o jak najszybszym powrocie do samochodu. Staram się wybierać możliwie jak najkrótszą trasę. Nie obyło się bez wracania tą samą drogą na Podebrady. Jednak później lecę już mało istotnymi drogami. Bardziej tak jak mnie poprowadziła nawigacja z mapy.cz ustawiona na rower szosowy 😉







Na koniec miałem jeszcze ładny widok na oddalone o kilkadziesiąt kilometrów Karkonosze z okolic miejscowości Žiželice .





Później niemal do końca dzisiejszej trasy jechałem wśród drzew, a to niestety wiązało się z brakiem widoków. Jednocześnie dzięki temu zostały ograniczone postoje do minimum i na parking w Kladrubach docieram mniej/więcej tak jak sobie to zaplanowałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz