Ostatni dzień długiego weekendu majowo-czerwcowego zdecydowałem się spędzić w okolicy Poznania. Niby to 240 kilometrów jazdy samochodem, ale w tym przypadku pokonanie takiego dystansu było samą przyjemnością można by rzec 😉 90 % to droga szybkiego ruchu, więc po upływie dwóch godzin z okładem melduję się na parkingu w Pożegowie. Jest to teren Wielkopolskiego Parku Narodowego. Utworzono go w roku 1957.
Miejsce na start dzisiejszej wycieczki wybrałem nieprzypadkowo. Według prognoz pogody w tych okolicach ma dzisiaj być najlepsza pogoda. Ale i tak są zapowiadane burze. Na razie jest trochę szarawo, ale jeszcze nie będzie padać przez kilka godzin.
Zanim jeszcze ruszę w trasę to robię sobie śniadanko 😉 Ale najpierw spacer wokół Glinianek gdzie stoi drewniana wieża widokowa. Niestety wejść na nią nie można bo nie pozwala na to jej stan techniczny. Swoją drogą osobiście to ja nie widzę sensu stawiania takich obiektów, które są wykonane z całości z drewna. Może i w takiej formie wieże widokowe są bardziej komponujące się z naturą i wykonane z materiałów ekologicznych, ale bardzo nietrwałe. Z reguły drewniane wieże wytrzymują maksymalnie kilkanaście lat i się po prostu rozlatują. A koszt budowy wcale nie jest dużo mniejszy. Z ekonomicznego punktu lepiej postawić wieżę metalową. Może być nawet jej główny trzon z metalu, a obłożona drewnem. Będzie ona znacznie bardziej odporna na warunki atmosferyczne i o wiele dłużej posłuży turystom.
Po śniadaniu kieruję się na Rogalin. Chcę zobaczyć tamtejszy pałac. Na początek jednak tuż po zjeździe na dół odwiedzam rynek w Mosinie.
Po kilku kilometrach od przekroczenia Warty docieram do Rogalina.
Rogalin to niewielka miejscowość znana przede wszystkim z zabytkowego zespołu pałacowo-parkowego hrabiów Raczyńskich. Pałac jest barokowo klasycystyczny. Obiekt otacza park w stylu francuskim. Słynie on z zabytkowych dębów.
W niedużej odległości od pałacu znajduje się kościół św. Marcelina z mauzoleum rodu Raczyńskich.
Rewelacyjną ścieżką rowerową kieruję się na miasto Kórnik.
Pierwsze co to kieruję się na rynek. Jest to dość obszerny plac, ale w znacznym stopniu stanowi on parking. W centrum stoi neobarokowy ratusz. Przy wschodniej pierzei głównego placu przytulony jest kościół Wszystkich Świętych. Jest to świątynia gotycka z neogotycką fasadą.
Jednak obiektem, który przyciąga rzesze turystów do miasta jest zamek. Jest to rezydencja historycznych rodów Górków i Działyńskich. Początki tego obiektu sięgają średniowiecza. Jednak w obecnej formie istnieje od połowy XIX wieku.
Okolica jest dość dobrze zagospodarowana turystycznie. Nad jeziorem Kórnickim znajdują się ścieżki rowerowe z deptakami dla pieszych. Mamy nawet pomosty i coś w rodzaju wieży/platformy widokowej.
Teraz gdy jestem w drodze do Swarzędza następuje krótki okres z ładną, słoneczną pogodą.
Swarzędz to niemal trzydziestotysięczne miasto będące w cieniu sąsiedniego Poznania. Próżno jednak szukać tu jakiś znaczących zabytków. W pełnym zieleni rynku stoi niewielki ratusz. Na sąsiednim, mniejszym placu Niezłomnych stał w przeszłości kościół ewangelicki. Dzisiaj o jego istnieniu przypomina wyeksponowane wejście do podziemi oraz niewielka tablica z historią obiektu w kilku językach.
Pogoda zaczyna się powoli psuć. Docieram do Poznania.
Na początek przejeżdżam przez Śródkę gdzie możemy zobaczyć wyjątkowy mural.
Na szczęście nie pada, więc spokojnie mogę sobie pozwiedzać miasto. Niby miasto jest piąte w kraju pod względem liczny ludności, ale jakoś nie odczuwam jego wielkości i poruszam się bardzo swobodnie. Na początek Ostrów Tumski czyli wyspa pomiędzy Wartą, a Cybiną.
Najbardziej wartościowym zabytkiem jest Bazylika archikatedralna św. Piotra i Pawła. Jedna z najstarszych świątyń na obecnych ziemiach polski. Po zniszczeniach drugowojennych odbudowana w stylu gotyckim. Jednak znajdziemy tu i starsze, romańskie elementy.
Inne zabytki warte zobaczenia to pałac arcybiskupi czy też gotycki kościół NMP.
Pora przejechać na drugą stronę Warty do Starego Miasta.
Reprezentacyjna część miasta to oczywiście rynek z okazałym, renesansowym ratuszem. Jego podpiwniczenie to pozostałość po gotyckim ratuszu wybudowanym w 1300 roku.
Jak Poznań to i zamek królewski. Obiekt wzniesiony prawdopodobnie w XIII wieku choć nie ma na to jednoznacznych dowodów. Wielokrotnie niszczony i przebudowywany.
Fontanna Wolności.
Oczywiście jest tu znacznie, znacznie więcej do zobaczenia np. zamek cesarski, filharmonia, biblioteka Raczyńskich.
Powolutku muszę myśleć o powrocie. Jutro trzeba już niestety do pracy, a przede mną jeszcze długa droga samochodem.
Po pokonaniu niemal dziesięciu kilometrów docieram pod wieżę widokową na Szachtach. Fajne miejsce na obcowanie z przyrodą. Można sobie odpocząć i podglądać ptactwo. Jednak ciężko zaznać tu spokoju bo to miejsce bardzo popularne wśród mieszkańców.
W drodze powrotnej miałem jeszcze zamiar odwiedzić kilka miejsc, ale niestety nadciągnęła burza. Najpierw jedna, potem druga. Jadąc przez Wielkopolski Park Narodowy nie miałem się gdzie schować. Kompletnie przemoczony docieram na parking. Akurat się wypogodziło, ale widać, że się dookoła kotłuje i kwestią czasu jest kiedy nadciągnie kolejna komórka burzowa. Po obiedzie ruszam w drogę powrotną do domu. Niemal przez całą trasę pada.....
Choć tego dnia pokonałem najmniej kilometrów podczas tego długiego weekendu to i tak było fajnie. Cały weekend był zarąbisty i świetnie się bawiłem zwiedzając różne rejony polski na rowerze 😍💪
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz