Kolejny rok mija i pora rozpocząć główny urlop w roku. Kolejny urlop spędzony na siodełku rowerowym i zwiedzaniu Europy ! W zeszłym roku objechałem Alpy dookoła, a więc trzeba wymyślić coś innego tym razem 😀 Sęk w tym, że nic nie wymyśliłem 😂 Zdecydowałem, że jadę na południe. Pomysł był na Chorwację i Czarnogórę, ale po godzinie jazdy od domu zmieniłem zdanie i zmieniłem kierunek z południowego na wschodni. Przynajmniej przez pierwsze dwa dni 😉 Tak to już u mnie bywa ostatnio .... 😂
Po dotarciu do przejścia granicznego w Trzebini decyduję o odbiciu na wschód w kierunku Raciborza..... Będę się kierować mniej uczęszczanymi drogami, choć dobrze mi znanymi. Oczywiście im dalej od domu tym więcej "nowego" dla mnie.
Jeżeli chodzi o przygotowania do wyprawy to w sumie ich nie było. Po prostu wymieniłem napęd i klocki hamulcowe. Nawet opony pozostawiłem zeszłoroczne 😉 Bagaży oczywiście ponownie zabieram więcej rok do roku. Ciągle wmawiam sobie, że muszę coś zmienić następnym razem i "odchudzić" rower ze zbytecznych bagaży, ale za każdym razem robię dokładnie odwrotnie 😉
Początkowo jadę wzdłuż granicy z Republiką Czeską w kierunku Głubczyc.
W Głubczycach pierwsza dłuższa przerwa na śniadanie pod tamtejszym ratuszem. Ten renesansowy gmach został odbudowany jakieś 20 lat temu. Dobrze pamiętam jak stała tutaj tylko ratuszowa wieża i gołe ściany budynku.
Z Głubczyc jadę przez Baborów. Moim kolejnym celem na dzisiejszej trasie jest Racibórz. Dawniej często bywałem w tym mieście jako, że mieszkała tutaj moja siostra.
Do Raciborza docieram około 10tej. Mam zamiar trochę pokręcić się po okolicy centrum. Wizyta na najstarszym placu w mieście czyli rynku jest dopiero moją drugą mimo iż w mieście byłem kilkanaście razy 😉
Racibórz obok Opola jest jedną z historycznych stolic Górnego Śląska. Tutaj rezydowali książęta opolsko-raciborscy. Po dziś dzień zachowało się wiele zabytków.
Rynek otoczony zabudową z XX wieku składającą się z bloków oraz socrealistycznych kamienic. Tylko jedna pierzeja pozostała w niezmienionej formie. Są to dawne sukiennice i kamienice mieszczańskie.
Choć tutejszy kościół św. Jana Chrzciciela reprezentuje styl neogotycki to jego początki sięgają XVII wieku.
A teraz Rydułtowy. To już Okręg ROW czyli jedna najbardziej uprzemysłowiona części województwa.
Oczywiście najwyższa hałda górnicza musi być. Szarlota.
A teraz Żory... Miasto nowoczesne, ale korzystające na długiej i ciekawej historii. Jego początki sięgają roku 1272.
Dawniej ciasna , drewniana zabudowa miasta często płonęła. Po wielkim pożarze w 1702 roku corocznie 11 maja obchodzone jest święto Ogniowe.
![]() |
Żorska starówka jest bardzo klimatyczna. Jest bardzo spokojnie. Obszerny rynek jest niczego sobie. Jest tu może trochę pusto, ale co ważne odnotowania nie ma tu w ogóle samochodów !
Najcenniejszym zabytkiem miasta jest bezsprzecznie pochodzący z XIII wieku kościół św. Filipa i Jakuba.
W mieście robię zakupy. Z reguły jeżeli to możliwe to wybieram mniejsze sklepy co by nie pchać się do marketów. Tak trafiłem do lewiatana na jednym z osiedli. W cieniu siedzi kilku miejscowych żyli pije piwo, klnie i wszystkich zaczepia dookoła. Najgorsze jest jednak to, że wszędzie porozbijane butelki po piwie i obeszczany chodnik. Nie mogę uwierzyć że do tej pory nie pojawiła się tutaj straż miejska. Mnie oczywiście też nie omieszkali zaczepić. Zbyłem ich kilkoma słowami. Po zrobieniu zakupów okazało się, że te obesrane pijaczki wyrwały mi lusterko z roweru i teraz żądają za nie piwa. Gdy powiedziałem, że nie ma mowy to zgnietli je butem. Teraz pod tym sklepem jest tylko więcej szkła. Nie mam czasu użerać się ze społecznym marginesem, ani wzywać straż miejską czy tym bardziej policję bo bym miał już dzisiaj koniec jazdy. Nie warto dla kilkunastu złotych.....
Teraz gdy panuje soczysta zieleń jest zupełnie inaczej, tak bardziej sielsko.
Rynek jest bardzo klimatyczny. I choć w większości panuje tu wszędobylski beton i kamień to mi przypadł bardzo do gustu.
Miasto jest niezwykłym miejscem na mapie Górnego Śląska. Na tle industrialnego charakteru regionu jest wybitnie zieloną oazą spokoju. Liczne atrakcje turystyczne ze znakomicie zachowanym pałacem i ogromnym parkiem przypałacowym.
Ewenementem tutejszej rezydencji jest to, że do dzisiaj zachowało się około 80 % oryginalnego wyposażenia z przełomu XIX/XX wieku.
Opuszczam miasto i kieruję się ku Małopolsce. Przekraczam Wisłę i odwiedzam Brzeszcze.
Podkręcam odrobinę tempo jazdy jednocześnie ograniczam postoje do niezbędnego minimum. Dzięki temu Tuż przed zachodem słońca docieram na obrzeża Wadowic.
Na ulicy Lwowskiej wstępuję na kebaba. Zamawiam największego. Za 30 zeta otrzymuję półmetrowej wielkości ! będę miał na śniadanie bo całego na raz nie zjem. Nie ma mowy ! 😂
Przejeżdżam nad Skawą i kawałek dalej w miejscowości Kielcza odbijam w las gdzie zatrzymuję się na pierwszy nocleg podczas tej wyprawy. Finalnie udało mi się przekroczyć magiczną barierę 200 kilometrów pokonanych jednego dnia. Jestem zadowolony 😊
Dystans dnia : 202,2 km
I dodam jeszcze poglądową mapkę....






























































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz