Strony

czwartek, 31 marca 2016

Masyw Keprnika świątecznie - 27.03.2016

Pogoda w tegoroczne święta Wielkanocne wyjątkowo dopisuje. Jest zdecydowanie cieplej jak w zeszłym roku o tej samej porze. Ja jednak mam w planach pospacerować w jeszcze zimowej scenerii. Dlatego też wybieram się w Masyw Keprnika. Zresztą i podczas zeszłorocznych świąt odwiedziłem tą część Wysokiego Jesionika ;)
Wypadało by choć na jedne święta w roku aby był śnieg. Sęk w tym, że już od trzech lat jest tak iż śnieg można spotkać na święta, ale Wielkanocne ;) Co prawda w górach i to na dość znacznej wysokości, ale i tak próżno było szukać białego nawet tam na Boże Narodzenie...



Oczywiście najpierw trzeba było zjeść świąteczne śniadanie ;)

W Czechach przy granicy otwarty market, więc robię stosowne zakupy i lecę na Jesenik. Pogoda genialna i już się nie mogę doczekać aż dotrę na miejsce :)


W Lipovych Łazniach jestem trochę po dwunastej. Tam odbijam na szlak niebieski i kawałek dalej w lesie pozostawiam rower tradycyjnie już ;)

Na dole śniegu w szczątkowych ilościach. Dopiero tak od skrzyżowania szlaków "Javořík" Trochę więcej białego. Tutaj też odbijam na szlak żółty. Z czasem gdy nabieram wysokości śniegu przybywa, ale jest ładna wydeptana ścieżka i podchodzi się bez trudu.




Powyżej 1000 m n.p.m. śniegu już konkretnie. Drzewa bialutkie, przynajmniej od północnej strony bo od południa słońce mocno operuje i wszystko leci w koło. Trzeba bardzo uważać by na głowę niespadła jakaś czapa mokrego śniegu ;)



Ogólnie szlak żółty polecam osobom, które nie przepadają za asfaltowymi i szutrowymi duktami. Tutaj wiedzie zgrabna ścieżka wśród drzew. Jedyny mankament to niemal zupełny brak widoków. Dopiero w okolicy schroniska pod szczytem coś tam widać.




Schronisko Jiřího dziś bardzo oblegane. Stoi kilkadziesiąt par nart od zjazdówek przez skitury po biegówki. Pieszych turystów również wielu. Akurat trafiam gdy zwalnia się jeden ze stolików. Schronisko okupuję niemal przez 1,5 godziny delektując się Holbą Šerák. Skończyłem na sześciu...


W końcu przychodzi pora by zrobić standardową trasę. Idę więc na Keprnik. Tam w partiach szczytowych śniegu naprawdę dużo(patrząc na to jakie mamy ostatnio zimy). Myślę, że będzie tak pod 1,5 metra.



Na szczycie świąteczny bałwanek i kilka zdjęć. Co prawda pogoda dziś świetna, bez wiatru i z 1 stopniem na plusie, ale jednak widoki te bardziej odległe nie najlepsze. Dodatkowo coraz bardziej zbliżają się od zachodu chmury i już wiadomo, że dziś nie będzie zachodu słońca.




Idąc już pod górę od przełęczy pod Cerveną horą widać ledwo wystającą kosodrzewinę, a przecież gdy chodzi się tędy gdy nie ma śniegu to ta kosodrzewina jest wyższa od dorosłej osoby ;)




Niedaleko od szczytu planowa sesja foto na Kamiennym oknie.


Zdobywam jeszcze szczyt i w ostatnich promieniach słońca schodzę do Wrzosowej Studzienki. Tam kilka zdjęć i już trawersującą ścieżką ponownie na przełęcz.





Od przełęczy pozostaje do pokonania około 2 km na Vozkę. Myślałem, że szybko to zleci, ale niestety szlak nieprzetarty tzn. szła tędy jedna osoba kilka dni temu oraz są ślady nart, ale ja i tak zapadałem się powyżej kolan.


Przy skałach na szczycie jestem gdy na niebie widoczne są już pierwsze gwiazdy. Trochę zabawy aparatem...



... i idę w kierunku Keprnika. Temperatura już poniżej zera. Zrywa się też mocniejszy wiatr, a na niebie przemknie czasami jakiś zabłąkany obłoczek. Nie ma dziś warunków do fotografii nocnego nieba. Tylko kilka strzałów i pora schodzić od pozostawionego w lesie roweru.




Łatwo powiedzieć gdy ma się w nogach już przeszło 20 km, a przede mną jeszcze ponad 10 km przez Szerak na dół ;)

Rower odnajduję tam gdzie go pozostawiłem ;)



Liczby dnia 71 km + 31 km + 1610 m

I jeszcze link do całej Galerii:  LINK 






3 komentarze:

  1. Dobry jest motyw z tym zostawianiem roweru gdzieś w krzakach. Muszę ten patent kiedyś wypróbować. Widziałam nawet relacje z Tatr, gdzie klienci podjeżdżali wgłąb doliny, a potem wybierali się na wspinaczkę. A jak zrobić taką sesję na Kamiennym oknie? Interwał czasowy, a potem nałożenie zdjęć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio dość często właśnie tak zostawiam rower i w sumie nie mam już obaw o to, że ktoś go znajdzie ;)
    Ja osobiście spotkałem w zeszłym roku dwójkę Słowaków, którzy właśnie zbierali się do zjazdu rowerami z całym ekwipunkiem do wspinaczki. Było to w dolinie Wielickiej :)

    Ja mam w dłoni pilot radiowy do wyzwalania zdalnie migawki o dużym zasięgu i nie muszę za każdym razem biec do aparatu ;)Z tą wielokrotną ekspozycją to jak na razie nie potrafię znaleźć prostego sposobu na połączenie zdjęć w jedno tak abym był kilkukrotnie w kadrze. Ja pracuję na warstwach w darmowym gimpie(to taki odpowiednik photoshopa).

    OdpowiedzUsuń