Strony

piątek, 28 kwietnia 2017

Bezručova Moravice, czyli najstarsza impreza piesza w Republice Czeskiej - 15.04.2017

Od 1955 roku w przedwielkanocną sobotę organizowana jest impreza, która początkowo nazywała się "Dálkový Velikonoční pochod". Przez następnych dziesięć lat była tylko jedna trasa, która liczyła 100 km. Wiodła głównymi drogami pomiędzy Opavą, Odrami oraz Vitkovem. Jednak ze względu na termin i niepewną w związku z tym pogodę często impreza ta była odwoływana. Od 1965 roku pojawiają się również krótsze dystanse liczące 50 km i 35 km, a trasy w całości są poprowadzone w dolinie rzeki Morawica. Zmieniono też nazwę na "Bezručova Moravice". Ta piesza impreza jest uznawana za najstarszą w Republice Czeskiej. 

Na początku lat siedemdziesiątych były również dwie ekstremalne trasy do przejścia liczące 150 km oraz 200 km, ale szybko z tego zrezygnowano. Z początkiem lat osiemdziesiątych ostatecznie zrezygnowano również z trasy liczącej 100 km. Pozostały trzy: 15, 32, 50 km. Obecnie do pokonania jest jeszcze cztery krótsze dystanse oraz trzy trasy do pokonania rowerem. 

W tym roku impreza organizowana po raz 57...


W Hradcu nad Moravicí jesteśmy około 06:30. Po zapisaniu się niezwłocznie wyruszamy na najdłuższą trasę. Ruszamy jako ostatni uczestnicy. Ostatni będziemy również na mecie... ;) 

Początek wiedzie ulicą "pivovarską". Przekraczamy rzekę "huśtanym" mostem dla pieszych i dalej idziemy trasą rowerową przez "Marianske louky". W krótkim czasie rzekę przekraczamy jeszcze dwukrotnie. Tak docieramy do Žimrovic.




Na końcu miejscowości jest duży zakład, papiernia powstała w 1891 roku za sprawą przedsiębiorcy Carla Weisshuhnn. Nazwisko to wymieniam nieprzypadkowo. Jeszcze zanim zaczęła funkcjonować papiernia wybudowano długi na 3,6 kilometra kanał wodny zasilający elektrownię przy zakładzie. Właśnie wzdłuż tego kanału będziemy podążać.




Szkoda jednak, że trasa nie jest wytyczona wzdłuż całego kanału tylko tak mniej/więcej  od połowy. "Weisshuhnův kanál" to ciekawe dzieło inżynieryjne. Kanał został wykuty w skale, ale posiada również dwa akwedukty oraz trzy tunele. Do 1966 roku spławiano nim również drewno do papierni.





Szlak wiedzie poniżej kanału, ale ja postanawiam wędrować w jego bezpośredniej bliskości. Ułatwia to dobrze wydeptana ścieżka.



Docieramy do początku kanału. Został tu wykuty 45 metrowy tunel. Zaglądamy zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Na skale zaznaczony poziom wody podczas powodzi w 1929 roku.





Przez kolejne 8 kilometrów wędrujemy po czerwonym szlaku. Trasa bardzo przyjemna. Zaliczamy pierwszy punkt kontrolny.





Mijamy nieczynny kamieniołom w dolinie Annina.



W Podhradi zmiana szlaku na niebieski. Zaliczamy drugi punkt kontrolny i idziemy do nieodległych ruin zamku Vikštejn. Zwiedzanie ruin jest nadprogramowe, ale warto podejść te kilkaset metrów. Ruiny dostępne są przez cały rok, a wstęp jest bezpłatny.



Vikštejn, o którym pierwsza pisemna wzmianka pojawia się w 1377 roku został wybudowany do obrony południowych granic księstwa opawskiego. 



W 1648 r. na rozkaz cesarskiego generała Gonzagi większość budowli została wysadzona. w XVIII w. ostatecznie opuszczono zamek.





I w ten sposób straciliśmy pół godziny czasu :D

Nad suchą fosą stoi pomnik z tablicą, na której przeczytać można o historii zamku.




Wracamy na trasę. Dalej podążamy szlakiem zielonym do miejscowości Zálužné. Dolina Moravicy jest bardzo malownicza i nawet nieszczególna pogoda taka jak tego dnia nie odbiera jej uroku. Wiele odcinków wiedzie wąskimi ścieżkami i półkami skalnymi. Raz ta ścieżka wiedzie na wysokości kilkudziesięciu metrów by po chwili zejść nad samo lustro wody. 



Zwracam też uwagę czytelnika na to by przyjrzał się otoczeniu przez które wiedzie trasa. Widać tu jak bardzo jest wycięty las. I nie jest to świeża sprawa bo gdzieniegdzie rośnie już kilkuletni młodnik. I jeżeli ktoś mi kiedyś jeszcze napisze, że "kornik nie przekroczył granicy bo w Czechach się nie wycina lasu" lub "w Czechach nie łatają dziury w budżecie" to go po prostu wyśmieję :) 
Oznaczenia również znikają wraz z wycinanymi drzewami ;)







Bardzo ciekawym odcinkiem jest ścieżka wiodąca przez rezerwat przyrody "Nove Techanovice". Nie jest ten odcinek długi, ale czasami trzeba sobie pomóc rękami :) 





Docieramy do Zálužné. Tutaj trzeci punkt kontrolny. Przekraczamy Morawice mostem i rozpoczynamy drogę powrotną. Teraz będzie ona wiodła po drugiej stronie rzeki. Nawet słońce wyjrzało zza chmur !






Według zapewnień Cezarego droga powrotna będzie bardziej "płaska". Niestety już po niedługim czasie stwierdziłem, że jest inaczej ;)




Przechodzimy przez niewielki kamieniołom gdzie w przeszłości pozyskiwano materiał na pokrycie dachów oraz ścian domostw. Jest też niewielka grota po dawnym wyrobisku.






Docieramy do Podhradi. Pomiędzy drzewami widoczne ruiny zamku Vikštejn. Z Podhradi.trasa wiedzie przez bardziej dzikie tereny. Świadczy o tym chociażby brak szlaku, a trasa rajdu wyznaczona po ledwo widocznych ścieżkach. Czasami ścieżki te zupełnie zanikały i wytężaliśmy wzrok za niebieskimi kropkami.





Gdyby nie te wąskie i fajne ścieżki to powiedziałbym, że trasa po tej stronie rzeki byłaby po prostu nudna. Przy "Anniny studanky" przerwa na kanapkę. Woda ze źródełka bardzo dobra.




Powoli też zaczynamy kalkulować czas pozostały do pokonania trasy. Wychodzi, że musimy trochę podkręcić tempo by zdążyć na 18:00. 





Wkraczamy na teren "Obora Jelenice". Jest to ogrodzony spory obszar gdzie hoduje się półdziko zwierzęta. Od tego momentu trasa robi się płaska i po prostu nudna. Na szczęście do celu pozostało już niewiele. Coraz częściej spotykamy rowerzystów oraz pieszych turystów. 






Zaliczamy ostatni punkt kontrolny. Byliśmy ostatni i obsługa może się już zwijać do domu ;) Ostatni etap trasy to przejście tymi samymi ścieżkami przez Žimrovice i dalej po Marianskich loukach co z rana. 






Nie powiem ostatnie 5 km odcięło mi już energię, ale jakoś powoli dowlokłem się do mety jakieś cztery minuty przed 18-stą :)

Zmęczenie było tak spore, że w dusznej i zadymionej knajpie mało nie zemdlałem. Wystarczyło jednak zrobić łyk piwa by wszystko wróciło do normy ;)



Trasa liczyła około 54 km oraz około 1200 metrów podejść.


I jeszcze tradycyjnie link do pełnej galerii: https://goo.gl/photos/U5qQL35kPxkjaLRJA


Relacje z podobnych imprez ---> Rajdy piesze

 

1 komentarz:

  1. Bardzo trzeba było się namęczyć podczas tej wycieczki nie? :)

    OdpowiedzUsuń