To będzie dość krótka relacja z takiego jednego wypadu. W zasadzie nie opisywałbym tej wycieczki gdyby nie to iż miejsce jest niemal nieznane i właśnie dlatego warto je trochę bliżej przedstawić.
Nasz spacer zaczynamy z przełęczy pod Lyrou(1004 m n.p.m.). O samej przełęczy też warto wspomnieć. Nazywana również "Kóta Lyra" i usytuowana jest pomiędzy Pradziadem, a Lyrou(1092 m). Przez przełęcz przebiega droga wybudowana w 1912 roku o czym przypomina kamienna tablica pamiątkowa oraz obelisk. Droga przez przełęcz w zimie nie jest odśnieżana i z reguły niedostępna samochodem.
Zaplanowana trasa nie jest zbyt wymagająca. Powiedziałbym nawet, że jest dość nudna przez większą część trasy. Podążamy szeroką szutrową drogą trawersującą Masyw Pradziada.
Drogę tą znam z częstych przejażdżek rowerowych. Warto się nią zainteresować gdy jedziemy rowerem przez przełęcz Videlski krzyż, a naszym celem jest Karlova Studanka. Jadąc tą drogą nie będziemy zmuszeni pokonywać dużych przewyższeń, a dodatkowo będziemy mieć spokój od samochodów ;)
Jak już wcześniej wspomniałem trasa jest monotonna prowadzi bowiem przez większą część lasem. Dlatego też postanawiamy tą wycieczkę trochę urozmaicić ;)
W okolicy jest wiele formacji skalnych oznaczonych na mapach. Wybieramy się na jedną z nich. Jej lokalizacja to szczyt Prostřední vrch 1153 m.
Niestety widoków ze skały niewiele i to nie z powodu zalesienia okolicy, ale z winy kiepskiej aury.
Po krótkiej pauzie wracamy na właściwy trakt.
Przekraczamy mostek nad Sokolim potokiem i odbijamy ostro w lewo nabierając teraz bardziej wysokości idąc wzdłuż wspomnianego potoku.
W pewnym momencie należy odbić ostro w prawo. Przechodzimy obok Sokolej chaty. Droga pnie się stromo do góry. Idąc w głębokim śniegu można dostać zadyszki ;)
Wychodzimy z gęstego lasu, wypogadza się w najważniejszym momencie !
Sokół(Sokol 1187 m), to dwuwierzchołkowa kulminacja w północno zachodnim ramieniu najwyższego szczytu Jesioników - Pradziada. Wierzchołek wieńczą ciekawe formacje oraz urwiska skalne osiągające do 35 metrów wysokości.
Niestety siła wiatru w dniu dzisiejszym jest tak ogromna, że przewraca człowieka nie pozwalając się nacieszyć zbyt długo tym miejscem.
Człowiek bardzo chętnie zabawiłby tutaj znacznie dłużej tylko ten cholerny wiatr potęgujący odczucie chłodu....
Tego dnia lepiej trafić nie mogliśmy. Aura sprawiła nam miłą niespodziankę otwierając małe okienko z dobrą pogodą. Jednak najwyższa pora zbierać się do drogi powrotnej...
Powrót jest dokładnie tą samą trasą, którą tu dotarliśmy więc nie ma sensu jej opisywać. Podobnie jak wykonywać zdjęć..., tym bardziej że pogoda się psuje. Wszystkie okoliczne szczyty skryły się w chmurach.
Cieszy na pewno fakt, że udało się trafić dość niezłe warunki z czym ostatnio jest bardzo słabo. Sama wycieczka niezbyt długa bo wyniosła około 14 kilometrów. Fajna sprawa, że poznałem nowe miejsca z trochę innej perspektywy aniżeli siodełko rowerowe ;)
Tradycyjnie więcej zdjęć dostępnych pod adresem:
https://photos.app.goo.gl/aWaj9mpnCuRcBoNy2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz