Strony

wtorek, 2 kwietnia 2019

Bruntal, Uhlířský vrch oraz Slezská Harta - 17.02.2019

Najwyższa pora rozpocząć sezon rowerowy, ale tak bardziej na poważnie. Do tej pory w tym roku jeszcze niedane mi było pokonać dystansu przekraczającego 100 km. Dzisiaj ma się to zmienić 😉

Jeżeli nie wybieram się specjalnie na wschód słońca to jeszcze mam problem ze wczesnym wstawaniem. Tak to jest w wolny weekend, że człowiek nie potrafi jakoś znaleźć motywacji, ale wiem że to tylko kwestia czasu jak się to zmieni. Wystarczy, że dzień zrobi się trochę dłuższy i temperatury będą wyższe, a chęci same przyjdą 😉


Ruszam w drogę sporo po wschodzie słońca. Nie miałem żadnych konkretów odnośnie trasy. Chciałem dojechać nad jezioro zaporowe Slezská Harta na rzece Moravice.

Jazda przez góry jest ciężka. Wszystko przez sporo ważący plecak oraz krępujące ruchy ubrania. Lecę na Bruntal możliwie najbardziej głównymi drogami.




Ładną mamy pogodę. Jest bezwietrzne co jest sporym plusem podczas jazdy rowerem. No i chyba pierwszy tak ciepły dzień tego roku 😀

Pierwszą dłuższą przerwę robię pomiędzy Svetlą Horą(czy jak kto woli Jasną Górą 😉 ), a Bruntalem. Siadam sobie ma łące, otwieram browarka i delektuję się widokiem ośnieżonych Jesioników 😍




Wpadam do Bruntalu. Pod tamtejszym pałacem  nie potrafiłem się przełamać by wypuścić drona. Bardzo korciło by zrobić jakieś ujęcia obiektu z góry. Może innym razem....

Po 1620 r. pałac zastał odebrany jego prawowitym właścicielom, rodowi von Würben ponieważ opowiedzieli się przeciwko Habsburgom, a następnie przekazano zakonowi krzyżackiemu.



Na ryku też kilka zdjęć. Gdzieniegdzie leżą resztki śniegu, ale to nic dziwnego bo miasto leży na wysokości około 550 metrów powyżej poziomu morza.



Robię małe zaopatrzenie w markecie i jadę na sąsiadujący z miastem szczyt. Uhlířský vrch, bo o nim mowa, wznosi się na wysokość 672 m n.p.m. I w sumie nie byłoby w tym niewysokim wzniesieniu nic ciekawego gdyby nie fakt, że jest to wygasły wulkan. W dodatku jeden z najmłodszych na obecnych terenach Republiki Czeskiej ! Na szczycie stoi wybudowany w XVIII wieku kościół pw. Manny Marii Pomocnej. Wiedzie do niego aleja wysadzana lipami.



Miejsce warte polecenia na spokojne rodzinne spacery. Można podelektować się przyrodą, architekturą, a przy ładnej pogodzie niesamowitymi widokami na pasmo Wysokiego Jesionika !



Na południowych stokach od XIX wieku wydobywano tuf. Obecnie jest to stanowisko geologiczne, a teren objęty jest rezerwatem przyrody.

Tutaj już się nie krępuję i wypuszczam drona. W takich przypadkach niesamowite na mnie robi wrażenie widok na miejsca, które przecież bardzo dobrze znam. Właśnie dlatego sprawiłem sobie taką latającą zabawkę by mieć nowe perspektywy 😉 Widok jest niesamowity !




Trzeba jechać dalej. Przez Kočov zjeżdżam do głównej drogi. Kawałek dalej odbijam w lewo i wzdłuż rzeki Moravica jadę w kierunku jeziora Slezská Harta. Pierwotnie myślałem o tym by zdobyć najwyższy wygasły wulkan, Velky Roudny, ale widząc jak sporo leży na jego stokach śniegu rezygnuję. Postanawiam odbić na Nová Pláň i dalej kierować się terenem po zielonych znakach turystycznych. Posunięcie nie było najlepsze bo bardzo wiele czasu straciłem na przedzieraniu się po tym bardzo błotnistym odcinku. W wielu miejscach leży jeszcze sporo rozmiękłego, więc bardzo grząskiego śniegu.



W połowie trasy wypuszczam Juniora ponownie i znowu nowe spojrzenie z nowej perspektywy !





Docieram do głównej drogi, uffff.... Przejeżdżam szybko przez Roudno i podjazd na przełęcz pomiędzy dwa najwyższe wulkany Niskiego Jesionika.



Zaczyna mi doskwierać brak czasu. Dzień mamy jeszcze zbyt krótki na takie długie wypady rowerowe. Podkręcam tempo jednocześnie kombinując jak tu najszybciej dotrzeć w okolicę zapory na jeziorze. Docieram tam zupełnie nowymi dla mnie drogami.




Jezioro Slezská Harta jest najmłodszym jeziorem w Republice Czeskiej. Spiętrzone wody na rzece Moravice zalały w 1997 roku kilka okolicznych miejscowości. Pierwotnie według wyliczeń napełnianie zbiornika miało potrwać kilkanaście lat jednak podczas największej powodzi jaką pamiętamy na tych terenach nastąpiło to w kilka miesięcy. Długość tamy wynosi 540 metrów, a wysokość 64,8 metra co czyni ją najwyższą w całych Sudetach !



Przemieszczam się do sąsiedniej miejscowości Leskovec nad Moravicí. Jeszcze raz wzbijam się dronem w powietrze. Przejrzystość już nie ta.



Jednak powyżej 300 metrów ponad poziom gruntu powietrze czyściutkie i ładnie widać masyw Pradziada.



I to w sumie był mój ostatni przystanek na tej wycieczce. Jadę teraz szybko do Bruntalu domykając tym samym okrążenie wokół jeziora. Wariant powrotu do domy wybieram najłatwiejszy choć wcale nie najkrótszy. Lecę krajówką na Krnov, a potem dalej na Prudnik.


Dwustu kilometrów jeszcze tym razem nie udało się osiągnąć, ale to tylko kwestia czasu jak zacznę wykręcać takie dystanse 😉


Galeria:  https://photos.app.goo.gl/eie6hvx8BqjyVSqT8



4 komentarze:

  1. Znalazłem datowanie tej kopki na 1,5 mln lat. To rzeczywiście młodzik, nawet w porównaniu do większości karpackich kikutów po wulkanach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co zapamiętałem to Artur coś mówił iż prawdopodobnie jest jeszcze młodszy. Wizytowal znajdujący się pod szczytem kamienolom. Tak mi gdzieś napisał.

      Usuń
    2. Też o tym rozmawiałem z Arturem. Ten najmłodszy wulkan wydatowano na circa 600 tyś. lat. Podczas plejstocenu w rejonie Bramy Morawskiej pejzaż musiał rysować się bardzo oryginalnie. Szperając w temacie znalazłem też fajną stronę o niktórych czeskich wulkanach: https://www.kct-tabor.cz/gymta/NaseSopky/VenusinaSopka/index.htm

      Będąc przy kwestii młodych wulkanów, to wczoraj właśnie przywiozłem do rodzinnego domu nowy kamyk do terrarium dla żółwia, którym jest bazanitowa bomba wulkaniczna z pewnego stożka w Karpatach wydatowanego na 130 tyś lat.

      Usuń
    3. Strona ciekawa, dodałem do zakładek bo w przyszłości na pewno tam zajrzę. Na wulkanie Wenus kiedyś zjechałem kilka metrów do tych jaskiń lawowych. Trochę sobie podrapałem dłonie i filtr polaryzacyjny na tym tufie ;)

      Usuń