Ależ to była chłodna noc ! Normalnie nie chciało mi się kompletnie wychodzić z ciepłego śpiwora. A jak już mi się to udało to nie było wyjścia. Musiałem szybko zwinąć obóz 😉
Muszę przyznać, że miejscówka ta okazała się genialna na noc. Nawet mimo tego, że w środku właśnie prowadzony jest mały remont.
Gdy ruszyłem w drogę to zrobiło się jeszcze chłodniej. Jak na środek lata to temperatura jest wyjątkowo niska....
Już od rana cisnę. Raz, że muszę się rozgrzać, a dwa, że wypadałoby ukręcić trochę więcej kilometrów aniżeli wczoraj 😉
Moja trasa jest bardzo podobna do tej sprzed dziesięciu lat. Co prawda kierując się do miasta Hof jadę mniej ruchliwymi drogami, ale kierunek i pierwszy dzisiejszy cel się pokrywają. Dziś też jest całkiem dobra widoczność. Przynajmniej o poranku....
W dali widoczne szczyty Ochsenkopf(1024 m) i Schneeberg(1051 m).
Pamiętam, że ostatnim razem gdy tu byłem to chyba pół miasta było w remoncie. Teraz chyba już nic nie jest obłożone rusztowaniami zdaje się ?
Przez Hof w średniowieczu przebiegał szlak handlowy z Rzymu do Szczecina. Pierwsza wzmianka pochodzi z roku 1214.
Po wielkim pożarze w 1823 roku miasto odbudowano głównie w stylu biedermeier. Budownictwo w tym stylu na taką skalę w Bawarii spotkamy tylko w Hof. Tym bardziej, że miasto nie zostało zbombardowane podczas drugiej wojny światowe, więc to co tutaj zobaczymy to oryginalne budownictwo.
Robię pierwsze dzisiaj zakupy i ruszam dalej. Tym razem przez pewien czas jadę wzdłuż rzeki Saale.
Po około godzinie jazdy docieram do miejscowości Blankenstein. W normalnych okolicznościach pewnie bym pojechał dalej bez postoju, ale widząc tak zagospodarowaną przestrzeń pod kątem rowerzysty nie mogłem się oprzeć i zrobiłem sobie dłuższy postój 💪😀
Robię jeszcze jedne zakupy i powoli jadę w kierunku kolejnego dzisiejszego celu, którym jest szczyt Wetzstein (792 m). Łatwizna się już skończyła i czekają mnie wymagające podjazdy z tego co sobie przypominam.
Gdyby nie jedna rzecz to byłby to jeden z wielu podobnych szczytów w okolicy. Tą rzeczą, a właściwie obiektem jest wieża widokowa i to nie byle jaka. Jest to kopia wieży, która stała do końca lat pięćdziesiątych na szczycie Pradziada. Jej nazwa to Altvaterturm czyli Pradziadowa wieża.
Towarzystwo MSSGV czyli Morawsko-Śląskie Sudeckie Towarzystwo Górskie odkąd tylko powstało w 1881 roku za cel postawiło sobie wybudowanie wieży widokowej na szczycie Pradziada. Po prawie trzydziestu latach cel osiągnięto choć niemal skończyło się to bankructwem towarzystwa.
Jak wiadomo Niemcy zostali wysiedleni z Sudetów, ale pamięć o Pradziadowej wieży pozostała żywa. Dawni członkowie już w nowym miejscu zamieszkania założyli nowe towarzystwo turystyczne i po wielu latach postanowili wybudować kopię wieży, która stała na Pradziadzie. Trochę też fartem bo jak wyczytałem kamień otrzymali za darmo. Miał on być wykorzystany do budowy jakiegoś mostu, ale ponoć nie spełniał wymaganych parametrów. Dzięki temu w 2004 roku na szczycie Wetstein stanęła po niemal stu latach kopia wieży Altvaterturm.
Cały dół to są wmurowane same tablice pamiątkowe. Łącznie z tą upamiętniającą wypędzenie Niemców z Sudetów.
Niestety wieża czynna tylko i wyłącznie w weekendy i to w bardzo ograniczonym przedziale czasowym. Mi nie pozostało nic innego jak porobienie zdjęć i zjedzenie posiłku.
Jeszcze jedna ciekawostka związana ze szczytem i w ogóle całą okolicą. Otóż w przeszłości na zachodnich stokach wydobywano łupek. Skała używana w przeszłości do krycia dachów. A tutaj w okolicy jak również znacznie dalej zobaczymy wiele domostw tak właśnie pobudowanych. Są nawet takie wioski gdzie niemal wszystkie starsze chałupy tak zostały zabezpieczone przed warunkami atmosferycznymi.
Jeszcze przez dłuższy czas przemierzam pasmo górskie, a co za tym idzie raz jest pod górę, a raz w dół. Ogólnie to jedzie mi się bardzo fajnie. Choć tempo jazdy mogłoby być odrobinę wyższe 😝
Osiągam miejsce gdzie w przeszłości przebiegała granica NRD/RFN. Lokalizacja to okolice miasta Sonneberg.
Sonneberg podobnie jak Neustadt bei Coburg staram się ominąć by podgonić dystansu. Udaje się to jadąc obwodnicą. Następnie ścieżkami rowerowymi wzdłuż rzeki Röthen.
Ostatnim celem na dziś jest zwiedzanie miasta Coburg. Docieram tam późnym popołudniem tak w okolicy zachodu słońca. Najpierw robię zawczasu zakupy bo wiadomo, że w Niemczech markety są zdecydowanie krócej otwarte aniżeli u nas 😉
Coburg to frankońskie miasto o bogatej historii. Leży w północnej Bawarii. Zachwyca ono zabytkami oraz atrakcjami turystycznymi. Tutaj historia spotyka się z nowoczesnością. Liczne obiekty zabytkowe czy też muzea przyciągają do miasta turystów z całego świata. Najbardziej okazałym zabytkiem jest na pewno zamek Veste Coburg, do którego ze względu na późną godzinę nie udało mi się już dotrzeć.... Skupiłem się na okolicy centrum czyli na części starego miasta gdzie naprawdę jest co oglądać.
Kwadratowy rynek robi ogromne wrażenie ! Znajduje się tu wiele zabytkowych, przepięknych kamienic. Renesansowy budynek dawnej kancelarii oraz ratusz. I co ważne nie jest to parking jak w wielu innych miastach. Od razu człowiek inaczej odbiera takie miejsce 😀
Najstarszym i jednocześnie najbardziej okazałym kościołem w mieście jest ten, którego patronem jest św. Maurycy. Jego okazała wieża jest doskonale widoczna z wielu miejsc w mieście.
W mieście znajdziemy pozostałości po murach obronnych. W doskonałym stanie są chociażby wieże bramne - Torturm, Judentor i Stadttor.
Główną rezydencją dla rządzących w przeszłości książąt był pałac Ehrenburg. Dzisiejszy wygląd tej okazałej rezydencji nawiązuje do stylu gotyckiego odrodzenia.
Opuszczając miasto widzę tabliczkę kierującą do wieży Bismarcka. Wspinam się wąskimi uliczkami na niewysokie wzniesienie. Jest już niemal zupełnie ciemno.
Dziś kręcę jeszcze około godziny czasu po zmroku. Na noc zatrzymuję się w lesie przy głównej drodze w okolicy miejscowości Oberelldorf.
Mapka dzień 4:
Statystyki Dzień 4:
Dystans: 166,13 km
Czas jazdy: 11:28:32
Średnia: 14,47 km/h
Max: 63,34 km/h
Suma podjazdów: 2198 m
Wys. max.: 805 m n.p.m
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz