Strony

piątek, 26 września 2025

Bratysława i okolice - 12.04.2025

 Jest wczesna wiosna i wypadałoby poszukać odrobinę zieleni 😉 Niestety u mnie jeszcze jej nie widać, więc nauczony doświadczeniem postanawiam wybrać się gdzieś bardziej na południe, ale nie za daleko. Do tej pory jeździłem w tym terminie na pogranicze Czechy/Słowacja. Nie inaczej było tym razem. Chociaż miałem tym razem pomysł na trasę również po austriackiej stronie granicy. Niestety ten pomysł nie wypalił. 

Parkuję samochód pod urzędem miejskim w Záhorská nova Ves. Dzisiaj i tak mnie stąd nie pogonią bo w sobotę urzędnicy nie pracują 😉 Po poskładaniu roweru uderzam w kierunku przeprawy promowej na rzece Morawa. To dość znana i popularna atrakcja wśród turystów. Trochę się zdziwiłem, że na środku drogi stoi znak zakaz ruchu. Co jest ? Żadnej kartki tylko wyskoki płot... No nic trzeba zmienić zamiary. Najbliższa możliwa przeprawa na drugą stronę rzeki jest w miejscowości Devinska Nova Ves. Czyli będzie to za jakieś 30 kilometrów......

Jadę, więc po trasie rowerowej wiodącej przez rezerwat przyrody Zahorie. Tutaj jest już ładnie zielono. U mnie będzie tak dopiero za około dwa tygodnie !



W miejscowości Zahor pierwsze niewielkie zakupy i jadę dalej wzdłuż rzeki Morava po ścieżce rowerowej. Odbijam w kierunku Austrii do Schloss Hof. Jakież było moje zdziwienie gdy się okazało, że i tu granicy przekroczyć nie można ! A stoi tu genialna kładka dla pieszych i rowerzystów....Tutaj przynajmniej coś pisze na kartce. Ale tylko w niemieckim języku. Nie pozostaje mi nic innego jak odszukać informacji w necie o co biega.













No to teraz dupa.... Muszę zmienić całkowicie plany. Okazuje się iż Austria zamknęła niemal wszystkie przejścia graniczne ze Słowacja i Węgrami. Powód to bardzo groźna choroba zwierząt - pryszczyca. Granice miały być zamknięte początkowo do 20 maja, ale później przedłużono to znacznie dłużej. 

Jadę, więc na Devin. Objeżdżam tamtejsze ruiny twierdzy i kieruję się do stolicy Słowacji Bratysławy.





Do tej pory w Bratysławie byłem kilkukrotnie. Niemal zawsze odwiedziny ograniczały się do przejazdu nad Dunajem. Tylko raz wjechałem z kolegą do centrum. To może tym razem pokręcić się bardziej po mieście ? I właśnie tak zrobiłem!

Bratysława to oczywiście stolica Słowacji. Ciekawostką jest, że administracyjnie sąsiaduje z dwoma państwami tj. z Węgrami oraz Austrią. To niespełna półmilionowe miasto skupia się wokół zabytkowego jądra z bratysławskim zamkiem na granitowym wzgórzu. 
Do centrum docieram po trasie rowerowej wiodącej wzdłuż Dunaju.



Jadąc nadbrzeżem trudno nie zauważyć charakterystyczny spodek na moście. Obiekt do złudzenia przypomina spodki znajdujące się w obserwatorium na Śnieżce. Ten tutaj pełni funkcję restauracji i jest to świetny punkt widokowy na miasto.




Jedyną zachowaną bramą miejską z dawnych fortyfikacji Bratysławy jest Brama Michalska. 



Na starym mieście ogrom turystów. Nie ma się co dziwić pogoda dopisuje. Dość długo kręcę się po starówce zaglądając w różne zakamarki.








Główny rynek sąsiaduje z franciszkańskim placem. Tu też sporo ludzi, ale nie ma aż takiej tragedii jak na ulicy Michalskiej.





Oczywiście jednym z punktów zwiedzania jest podjechanie pod zamek. Bardzo ładnie się prezentuje. Chociaż nie zdecydowałem się wejść na dziedziniec czy do ogrodów to i tak wywarł na mnie duże wrażenie.




Jeszcze zanim opuszczę miasto to zaglądam w kilka zakamarków. Spodobał mi się m.in. kościół św. Elżbiety zwany błękitnym kościołem.



Piwosze też znajdą tu coś dla siebie...... Ciekawą atrakcją jest bar piwny i rower w jednym ! Siedzi sobie dwunastu chłopa na takim pojeździe i wychyla piwko jednocześnie pedałując. Oczywiście kierujący pewnie był trzeźwy 😉



W pewnym momencie słyszę huk gniecionej blachy. Odwracam wzrok i widzę toczące się po asfalcie kawałki plastiku w dwóch samochodów. Śmieszne, ale właśnie zderzyły się dwie identyczne toyoty z napisem BOLT 😁Wydostanie się z miasta mi trochę zajęło czasu. W jednym z wielu parków w mieście zatrzymuję się pod drewnianą wieżą widokową. Wiadomo bo interesuję się takimi obiektami 😉



Postanawiam pokręcić się po Małych Karpatach. Ta część bezpośrednio przy Bratysławie to bardzo popularne miejsce wypoczynku i rekreacji mieszkańców stolicy Słowacji. Początek to stromy podjazd pod schronisko Klinec. Kiedyś częściowo po tej trasie już jechałem, ale przy samym schronisku jeszcze nie byłem. Tam niestety nawet się nie zbliżyłem do obiektu bo ludzi ze dwie setki.... 




Te okolice to istny raj dla rowerzystów. Można by się tutaj kręcić kilka dni i ciągle znalazła by się jakaś nowa trasa. Ja postanawiam uderzyć na szczyt Kamzik gdzie stoi bardzo charakterystyczny obiekt, który jest widoczny z bardzo daleka. Jest to nadajnik telewizyjny o wysokości 200 metrów. Wewnątrz znajduje się restauracja oraz punkt widokowy. 






Zjeżdżając kawałek czerwonym szlakiem docieram na niewielką polanę pod szczytem Mestska Hora. Stoi tu drewniana wieża widokowa, a z niej są świetne widoki na Bratysławę.









Kontynuuję zjazd czerwonym szlakiem do dzielnicy Zapad. Tutaj postanawiam, że jeszcze dzisiaj wjadę na szczyt Devinska Kobyla. Tyle razy przejeżdżałem obok i jakoś nigdy się nie zdecydowałem aby tam wjechać. Teraz jeszcze stoi tam od pięciu lat wieża widokowa, na którą trzeba wejść !

Nie sądziłem tylko, że podjazd jest tak ciężki. Po części szuter, ale w większości jest to asfalt. Niestety nie udało się zdążyć na zachód słońca. Kiedyś na szczycie znajdowała się wojskowa baza z punktem obrony przeciwlotniczej. Od niedawna stoi tu przeszło dwudziestometrowa wieża widokowa. Ciekawa konstrukcja. Niestety bardzo mocno buja się na wietrze. A po zachodzie słońca właśnie zaczęło wiać i zrobiło się zimno!




Widoczki z wieży są naprawdę ładne. Na pierwszy planie dolina naddunajska, a gdzieś tam daleko majaczą Alpy ze Schneebergiem na czele. To około 101 kilometrów w linii prostej. Ponoć widać szczyty odległe o 140 kilometrów. Jednak nie dzisiaj....





Oczywiście widać również ładnie Bratysławę i szczyt Kamzik z wieżą nadajnika. A w drugą stronę pałac, do którego miałem jechać, a niedane mi było.




Nad stolicą Słowacji wschodzi księżyc w pełni.



A teraz czeka mnie zjazd na dół i ponad 30 kilometrów jazdy do samochodu pozostawionego w Zahorskiej Wsi. W sumie nie mam się co śpieszyć bo równie dobrze mogę przespać się w  samochodzie na miejscu. Jednak gdy dotarłem na parking to uznałem, że dam radę i teleportuję się na terytorium Republiki Czeskiej w okolice Kyjova.


Dystans dnia - 138,2 km

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz