A teraz przeskok o kilka miesięcy w kalendarzu. Więc przenosimy się z zimy niemal od razu w porę letnią 😉
Jako, że właśnie wpada mój wolny weekend to mogę sobie coś zaplanować. Problem polega na tym iż u mnie cały weekend ma być bardzo kiepski pogodowo. Ale tak 200 km na wschód zanosi się na znacznie lepszą pogodę. Jednak tylko w sobotę. Dobre i to....
Za swoją bazę startową wybieram miejscowość Jabłonka na Orawie. Zatrzymuje się na obszernym parkingu pod kościołem Przemienienia Pańskiego.
Ruszam w drogę. Mój cel to przede wszystkim słowacka strona. Jadę więc ku granicy w kierunku na Bobrov. Tuż przed granicą znajduje się niewielki parking z drewnianą figura kierująca na wieżę widokowa.
Ta niewysoka wieża widokowa stoi na Myrysiej Polanie. Mierzy 14 metrów i jest wykonana w całości z drewna. Widoki z niej są niczego sobie. Ogólnie miejsce bardzo urokliwe bez tłumów turystów.
Wracam na główną drogę i jadę na Bobrov. Kilka fotek w centrum tej niewielkiej miejscowości i jadę dalej na Namestovo.
Tuż przez miastem w miejscowości Klin stoi kolejna wieża widokowa. Ta jest jeszcze mniejsza i znajduje się nad torfowiskiem.
W Namestovie robię niewielkie zakupy i decyduje się na jazdę wzdłuż brzegu jeziora i w okolicy zapory odbijam na Tvrdošin.
Jezioro orawskie jest największym jeziorem na terenie Słowacji. Plany powstania zapory w tych okolicach były już w XVIII wieku. Ta obecna została oddana do użytku w roku 1954.
W miasteczku stoi wpisany na światową listę UNESCO drewniany kościół. Tu też byłem kiedyś, ale dopiero dzisiaj zdecydowałem się zwiedzić ta zabytkową świątynie. Ten gotycki kościół jest najstarszym zabytkiem w mieście. Wstęp 2 euro.
Jadę jeszcze kawałek w dół rzeki prosto do miejscowości Podbiel. Tu odbijam na Zuberec.
Mijam ciekawe wyglądające ruiny. Wyczytałem, że to pozostałości po Františkovej hucie. Obiekt nigdy nie został dokończony. Powodem była niska jakość okolicznych rud oraz przemian jakie miały miejsce w XIX wieku.
Na wzniesieniu ponad Zubercem widzę wieżę widokową. Postanawiam tam wjechać. Dystans niewielki, ale droga szutrowa na szczyt jest bardzo stroma. Nie dałem rady podjechać bo koło tylne boksuje.....
Za Zubercem czeka mnie podjazd. Był moment kiedy pomyślałem by podjechać w dolinę rohacką. Jednak ze względu na dość późną godzinę odstawiłem ten pomysł na inny raz. Teraz powoli kieruje się sportem. Oczywiście przede mną jeszcze dość długa droga, a i trzeba byłoby coś jeszcze odwiedzić.
Niestety nie udało się wejść na górę. Płatność kartą, ale mojej jakoś automat w bramce nie respektował.....
Za Zubercem czeka mnie podjazd. Był moment kiedy pomyślałem by podjechać w dolinę rohacką. Jednak ze względu na dość późną godzinę odstawiłem ten pomysł na inny raz. Teraz powoli kieruje się sportem. Oczywiście przede mną jeszcze dość długa droga, a i trzeba byłoby coś jeszcze odwiedzić.
Niestety pogoda coraz bardziej się zmienia. Nad Tatrami zawisają coraz ciemniejsze deszczowe chmury. Ja na szczęście powoli się oddalam na północ i widmo opadów również się oddala.
Dzisiaj mam jeszcze jeden cel. To kolejna wieża widokowa w okolicy. Zlokalizowana jest na pastwiskach pomiedzy miejscowościami Vitanova i Hladovka.
Nie dotrzemy tam po żadnym oficjalnym szlaku. Trzeba wybrać jedną z kilku opcji dróg polnych w okolicy. Ja wybieram fajną szutrową odbijająca od drogi na Vitanova. Początkowo jest stromo przez las. Po pewnym czasie wyjeżdżam na otwartą przestrzeń. Kilka razy mijam tabliczki ostrzegające przed psami pasterskimi.
Tabliczki informują by w pobliżu bacówki zsiąść z roweru i go prowadzić. Tak też robię widząc bacówkę i słyszę ujadające owczarki. W pewnym momencie kilka ogromnych psów rusza pędem w moim kierunku. Nie reagują na wołania juchasa. Są bardzo agresywne. Chowam się za rowerem i w ręku trzymam kija w razie czego. Po kilku minutach dociera gościu i chwyta największego psa odciągając go. Reszta grzecznie też się oddala...
Powiem, że te słowackie psy pasterskie to jakieś nieporozumienie. To nie pierwszy raz gdy trafiam na Słowacji na tak agresywne psy. W Polsce gdzie bywam znacznie częściej nie miałem takiego przypadku, a to przecież tak bardzo po sąsiedzku.....
Ale mniejsza z tym. Wieża widokowa już blisko. Wydać wystający hełm nad pastwiskiem.
Wieża widokowa nie stoi na jakimkolwiek szczycie, ale to zupełnie nie przeszkadza bo widoki są genialne ! Sam obiekt ma dopiero kilka miesięcy, a w przyszłości ma tu powstać dodatkowa infrastruktura łącznie z droga dojazdowa oraz mostem nad rzeką Jeleśna.
Wstęp jest bezpłatny.
Na pewno wrócę jeszcze w te okolice bo mają potencjał. Teraz zjeżdżam na Hladovke. Tam nie mozna przedostać się inaczej przez rzekę jak przez bród. Muszę ściągnąć obuwie bo wody jest niemal po kolana. Po drugiej stronie znajduje się duże gospodarstwo rolne coś na wzór naszych dawnych PGRów.
Docieram do głównej drogi odbijam na Chochołów. Tutaj pomyślałem coby może jeszcze dorzucić coś do trasy i wjechać na Gruszków Wierch. Jednak po kilku kilometrach zawróciłem w Witowie. Wracam na Chochołów gdzie za kościołem odbijam na trasę rowerową "wokół Tatr". Uwielbiam tą trasę 😊
Nad Tatrami zaczyna padać. Trzeba podkręcić tempo jazdy. Kieruje się na Czarny Dunajec.
Do samochodu docieram dosłownie w ostatniej chwili. W koło szaleje burza i właśnie spadają pierwsze krople deszczu. Dziś spędzam noc na miejscu. Jutro ma być kicha i pozostanie mi jedynie powrót do domu.....
Poranek następnego dnia jest pogodny. Okoliczne góry parują po opadach deszczu.
Wykorzystuje ostatki pogody i podjeżdżam pod kolejną wieżę widokową. Znajduje się ona w miejscowości Novot. Projekt taki sam jak ta poprzednia. Tutaj mam ze 200 metrów do przejścia, ale to dobrze bo idzie deszcz od zachodu.
Ja napawam się widokami Tatr.
Nie zdążyłem dotrzeć do samochodu przed deszczem. ....
Pozostaje mi wrócić do domu. Przede mną kilka godzin jazdy. Wypad wprawdzie udany, ale trochę szkoda tej niedzieli. Ja tu jeszcze wrócę 😉







































































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz