Strony

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Pradziad doliną Białej Opavy 30.12.2014

Nie minęło trzy dni, a tu ponownie nadarzyła się okazja by wyskoczyć pieszo w Masyw Pradziada. Tym razem za cel postawiliśmy sobie przejście Doliną Białej Opavy. Pozostawiamy samochód u wylotu doliny tuż za Karlovą Studanką. Jest tam jedyny darmowy parking w okolicy tej uzdrowiskowej miejscowości.

Dziś według prognoz pogoda z biegiem czasu ma się poprawiać. Na razie mimo, że czasami w górze widoczne jest niebo to sypie śnieg.

Ruszamy na szlak. Początkowo żółty i niebieski biegną razem. Dopiero po około kilometrze szlaki się rozdzielają. W zimie szlak żółty jest oficjalnie zamknięty ze względu na oblodzenie.

Ostatniej nocy dopadało sporo śniegu i sceneria jest bajkowa.






Im wyżej jesteśmy tym bardziej się wypogadza. Wyprzedza nas czwórka młodych Czechów z plastikowymi karabinami ;) Część naszej ekipy postanawia założyć raki.



Docieramy ponownie do szlaku niebieskiego. Żółty z niebieski znowu biegną razem przez pewien odcinek. Później żółty odbija w kierunku Ovcarni. Idziemy nim. Na Ovcarni w "Sabince" robimy przerwę na posiłek oraz oczywiście na piwo ;) Fajnie tu, jest klimat, i można tu płacić zarówno koronami, złotówkami jak i euro. Wszystkimi trzema walutami właśnie płacimy pozbywając się w ten sposób wszystkich klepaków ;)




Po odpoczynku atakujemy Vysoką Holę. Pokonujemy płaski szczyt i kierujemy się na  Velky Maj. Pogoda robi się miodzio. Chociaż czasami dość mocno zawiewa.





Kawałek za Velkim Majem postanawiamy zawrócić. Chłopaki chcą być z powrotem przy samochodzie najpóźniej o 16:30, a trzeba jeszcze wejść przecież na Pradziada ;)






Z Petrovych Kamenu standardowo idziemy na przełaj. Warunki robią się "żyleta"





Na szczycie jest -17 . Robimy tylko krótką przerwę i biegiem dawnym szlakiem do chaty Barborka.







W chacie tylko chwila na piwo i biegiem na dół szlakiem niebieskim. Na dole okazało się iż przekroczyliśmy limit czasowy o 20 minut.




Podsumowując dzień był bardzo udany pod każdym względem. Aura dopisała, kondycja i towarzystwo na szlaku również :)
Udało się pokonać 21 kilometrów.

A mnie czeka jeszcze jeden, ostatni sylwestrowy wypad na Pradziada w tym roku...

Więcej kolorowych obrazków : LINK




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz