Noc spędzamy na Wagiem w miejscowości Stankovany. Fajna miejscówka przy kompleksie sportowym. Tak się jakoś złożyło, że były porozstawiane duże namioty pod większą imprezę sportową. Już o świcie krzątają się ludzie i nie chcąc wzbudzać zainteresowania postanawiamy szybko zebrać się do dalszej drogi.
Naprzeciw kościoła przejeżdżamy przez kładkę na rzece i po drugiej stronie robimy przerwę śniadaniową. Właśnie biją dzwony kościelne na poranną mszę. Sporo mieszkańców przechodzi obok nas idąc do kościoła.
Po obfitym śniadaniu ruszamy dalej. Początkowo jest mi się ciężko rozkręcić. Na szczęście mamy delikatnie w dół wzdłuż Wagu przez kilka kilometrów do wsi Kralovany. Tutaj Orawa uchodzi do Wagu. Tutaj również zmieniamy kierunek jazdy na północny. Jedziemy wzdłuż Orawy do wsi Parnica. Zjeżdżamy z ruchliwej drogi krajowej. Chcemy okrążyć Małą Fatrę od strony północnej. Oczywiście znacznie szybciej i łatwiej byłoby jechać dalej główną na Martin i do Żyliny. Jednak trafilibyśmy na godziny szczytu i pokonać rowerem "królewski przełom Wagu" byłby mało przyjemny dla nas.
W Zazrivej krótka przerwa na uzupełnienie płynów i ruszamy na Terchovą. Mamy około 8 kilometrów. w tym połowa to podjazd na przełęcz. Końcówka jest bardzo stroma. Na przełęczy chwila oddechu, kilka fotek i zjeżdżamy do Terchowej gdzie mamy w planach zrobić pierwsze tego dnia zakupy.
W Terchovej szukamy marketu, a znajdujemy ściankę do wspinaczki ;)
Robimy spore zakupy(przeważnie płynów bo temperatura dziś po raz kolejny bardzo wysoka, a odwodnić to my raczej się nie chcemy.
Dalsza trasa trochę bez historii. Podążamy do Żyliny, a że jest ciągle delikatnie z góry, to jedzie się nam bardzo przyjemnie.
Planowany postój mamy pod zamkiem w Budatinie(dzielnicy Żyliny). Przerwa na co nieco i obchód okolicy zamku.
Zamek powstał w drugiej połowie XIII wieku. Chronił ważnego szlaku handlowego z Węgier na Śląsk. W XVII wieku dawne gotyckie wnętrza zostały zmienione w renesansowy pałac. Przez kilka ostatnich lat obiekt przechodził gruntowny remont. Od ostatniego razu gdy tu byłem wymieniono poszycie dachu.
Następnie wzdłuż Wagu jedziemy do Kotesowej gdzie skręcamy na Turzovkę. Tym razem wybrałem drogę o mniejszym natężeniu ruchu do przeprawienia się przez Javorniki. Jednak podjazd na przełęcz Semeteš wypadł nam akurat podczas największego upału tego dnia. Nieźle dało mi popalić te 16% nachylenia.
Szybki zjazd do doliny rzeki Kysuca i przez Makov jedziemy ku granicy z Czechami. Na przejściu granicznym wymieniam parę złotówek na korony czeskie. Kurs tragiczny :/
Ostry podjazd na przełęcz Bumbálka(tutaj przebiega właściwa granica CZ/SK). Robimy tutaj przerwę na tak upragnione piwo ;)
Zjazd z przełęczy jest samą przyjemnością. W Górnej Beczwie mamy postój w sklepie na ostatnie tego dnia zakupy. Przez Rożnov jedziemy trochę wolniej(spowolniły nas światła ;) ). Ekspresowo pokonana trasa do miasta Valašské Meziříčí(Wołowskie Międzyrzecze). Średnia na 20 km wyszła w przedziale 35-38 km/h :D
No dobra. Nadgoniliśmy trochę czasu, więc możemy sobie pozwolić podjechać na rynek. Rynek ładny, zadbany choć znacznie mniej bruku jak na standardy czeskie ;)
Kawałek na zachód od rynku znajduje się pałac Żerotinów.
Zmieniamy kierunek jazdy na północno-zachodni. Od teraz będziemy jechać przez sto kilkanaście kilometrów(aż do granicy z polską) drogą krajową nr.57. Na trasie mamy Nowy Jiczyn. Oczywiście nie mogło być inaczej jak podjechać do centrum ;)
Rynek (Masarykovo Namesti) w kształcie regularnego kwadratu jest sporych rozmiarów. Znajdują się tu cenne kamieniczki z podcieniami na wszystkich pierzejach rynku. Spośród wielu wspaniałych budynków godną uwagi jest wyróżniająca się,
renesansowa kamienica z dwupiętrowymi loggiami, znana pod nazwą Stara
Poczta. Bezsprzecznie najbardziej pokaźnym budynkiem na rynku jest
ratusz, ozdobiony wieżą zegarową i galerią. Na środku rynku stoi słup
morowy pochodzący z pocz. XVIII wieku
W pobliżu rynku znajduje się kolejny żerotiński pałac. Pierwotnie był to gotycki zamek panów z Kravař, zbudowany końcem XIV wieku.
Ok, kolejny rynek zaliczony. Ruszamy w dalszą drogę. Podążamy przez tereny równinne Bramy Morawskiej. Mijamy Odrę i następnie miasto Fulnek. Rozpoczynamy ostatni wymagający tego dnia podjazd do wsi Vrchy. Pod górę jedziemy dość szybko, a i tak podjazd nam się strasznie dłuży.
Przebijamy się przez Vitkovską vrchovinę i zjeżdżamy do Hradca nad Moravicą. Właśnie zachodzi słońce. Zdjęć już niema sensu robić w dobrze mi znanych okolicach. Szybko przejeżdżamy przez Opawę. Za miastem wzmaga się dość silny wiatr i ciężko jest utrzymać prędkość ponad 20 km/h :(
Grzesiu miał w planach za Opawą przekroczyć granicę i przez Płaskowyż Głubczycki jechać do Opola. Jednak po ciemku trochę się zamotał i postanowił dogonić mnie i jechać razem aż do Prudnika.
W Prudniku nasze drogi się rozchodzą. Ja mam do domu kilkanaście kilometrów, a Grzesiu do Opola kilkadziesiąt ;)
Do domu docieram po pierwszej w nocy z pokonanym dystansem przekraczającym 280 km.
Podsumowanie:
Długi weekend bardzo udany. Pogoda szczególnie dopisała i udało się zrealizować 100 % planu. Chociaż muszę przyznać, że czas ten zleciał mi strasznie szybko ;)
W liczbach:
4 dni
Całkowity dystans: 954,16 km
Średnio dziennie: 238,54 km
Średnia prędkość: 21,05 km/h
Maksymalna prędkość: 75,2 km/h
Czas jazdy: 45 : 35 : 29
Suma podjazdów: 9118 m
Wykonałem 1212 zdjęć
Wypite płyny:
Łącznie 38,5 l
w tym 25 piw :)
Koszt wyjazdu: 20 euro + 210 koron czeskich.
Więcej zdjęć w galerii: LINK
Nie mogę się już doczekać kolejnego wyjazdu, a ten zbliża się wielkimi krokami !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz