Strony

środa, 15 czerwca 2016

Na szosie po Płaskowyżu Głubczyckim - 05.06.2016

Dziś postanawiam pokręcić odrobinę bardziej lajtowo, tzn. bardziej po płaskim i na cienkim kole ;) Wybieram się na Płaskowyż Głubczycki by trochę porozciągać mięśnie po radzie pieszym "Jesenicka 60". Oczywiście zabieram ze sobą aparat, ale wyciągam go dopiero na pierwszej przerwie po pokonaniu cypla osoblazkiego tuż za Pomorzowiczkami.


Ostatnio nie mam za wiele szczęścia do dobrej widoczności na takich rowerowych wypadach. Nie inaczej było i tym razem. Powietrze mętne i zdjęcia jakieś takie blade wychodzą. Robię szybki przejazd przez Głubczyce i w Bogdanowicach odbijam na Wojnowice.



Chciałem przejechać przez tą miejscowość ze względu na ruiny kościoła św. Szymona i Judy Tadeusza. Świątynia ucierpiała podczas walk w 1945 roku i po wojnie nie została już odbudowana. Cmentarz oraz okolica samych ruin uporządkowana.




Na pozostałościach wieży bociany uwiły sobie gniazdo.


Teraz szybki przejazd do Nowej Cerekwi i dalej na Kietrz. Tam robię przerwę śniadaniową. Następnie szybciutko przejeżdżam przez miasto i obieram kierunek na granicę państwa.



Moim kolejnym celem są Sudice. Już z daleka widoczna jest monumentalna pseudogotycka budowla kościoła Jana Chrzciciela. 




Przy głównej drodze ustawiony jest samolot-pomnik. Jest to Aero L-29 Delfín.


Na wylocie w kierunku granicy na Racibórz stoi pomnik ku czci czołgistów. T34/85 ustawiony został w tym miejscu w 1960 roku.




Dalej chciałem jechać trasą rowerową, ale okazuje się prowadzić ona po drodze polnej, więc jadę główną drogą bo nie za bardzo mi się widzi jechać tamtędy kolarzówką ;)


Po przekroczeniu granicy państwowej kieruję się do Krzanowic. W powietrzu czuć zbliżającą się burzę. Podjeżdżam na moment pod kościół św. Wacława i szybko lecę ponownie ku granicy, tym razem do Chuchelnej. Na samej granicy dopada mnie gradobicie. Chowam się na przystanku i przeczekuję ulewę. Decyduję też o drodze powrotnej.




Przestaje padać. Ruszam w kierunku na Kravaře ścieżką rowerową. Kilkaset metrów za Chuchelną niespadła ani jedna kropla deszczu, ale w koło tworzą się kolejne chmury burzowe.




W Kravaře odwiedzam tamtejszy pałac. O tej porze roku jeszcze tutaj nie byłem. Park przypałacowy wygląda zupełnie inaczej gdy jest zielono. 




Teraz kieruję się na Opawę po ścieżce rowerowej. Zatrzymuję się tylko w miejscowości Velké Hoštice przy tamtejszych barokowych obiektach.


Kościół św. Jana Chrzciciela.

Pałac

Swoimi ścieżkami przejeżdżam ościennymi dzielnicami Opawy i jadę na Krnov. Tym razem decyduję, że jadę wyłącznie trasą rowerową. W znacznej części jest to specjalnie wybudowana ścieżka dla cyklistów, których zresztą spotykam bardzo wielu.




Przejeżdżam przez Krnov i już prosta do granicy. Wycieczka lajtowa, ale udaje mi się pokonać 200 km. Taki dystans jednego dnia w tym roku mam dopiero po raz trzeci ;p

Galeria:  LINK





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz