Na szczęście o poranku pogoda już się ustabilizowała i nawet słońce wyjrzało zza chmur. Około 9-tej jesteśmy w nieodległej Gemonie del Friuli. Robimy tu pierwsze zakupy.
Wiadukt kolejowy ciekawie przyozdobiony graffiti.
Stoi tu kościół św. Łucji ...Początkowo myślałem, że to jakaś fabryka lub silos na zboże ;)
Omijamy centrum, jedziemy po ścieżkach rowerowych. W powietrzu duży zaduch..., a prognozy mówią że będzie dzisiaj padać :/
Na przedmieściach w parku ekspozycja , na którą składają się dwie lokomotywy(jedna elektryczna, druga parowa) oraz samolot Fiat G.91.
Poruszamy się po rewelacyjnej ścieżce rowerowej. Jechałem tędy trzy lata temu w przeciwnym kierunku ;) Przed nami bardzo ciekawe miasteczko jakim jest Venzone. Miasto jest jedynym w Friuli-Wenecji Julijskiej mającym mury obronne z XIII wieku. Nazwane w 1965 roku narodowym zabytkiem, przetrwało dwie wojny światowe bez zniszczeń...
6 maja 1976 r. silny wstrząs ziemi zniszczył około dziesięciu miasteczek Friuli; wśród nich ucierpiało także Venzone. Miasteczko zostało niemal całkowicie zrównane z ziemią. Dzięki wytrwałości i upartości ludności, ale także dzięki międzynarodowemu wsparciu, miasto odrodziło się praktycznie w takie, jakie było wcześniej.
Jedziemy dalej. W pewnym momencie gubimy trasę rowerową. Odnajdujemy ją po pewnym czasie jadąc "na czuja". Teraz będziemy jechać wzdłuż Tagliamento aż do jej źródeł.
Jednym z celów Grzesia było przywiezienie do domu jakiegoś ładnego otoczaka z alpejskiej rzeki. Tutaj postanowił zjechać do koryta rzeki na poszukiwania. Ciekawe ile tego wiózł ze sobą ?
Docieramy około południa do Tolmezzo. Mamy niewiele kilometrów przejechane. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że pogoda zaczyna się psuć :/ Choć czasami jeszcze jakiś promyk się przebije przez chmury...
Na jednym z rond ustawiony samolot Aeritalia F-104S Starfighter.
Na moment zatrzymujemy się przy katedrze. W małym parku jest hydrant gdzie możemy się umyć :)
Jedziemy w kierunku Dolomitów. Pogoda coraz gorsza. Teren coraz bardziej zaczyna się wznosić. Przejeżdżamy przez kilka mniejszych miejscowości. Ogólnie ten odcinek był bez historii.
Po 14-tej jesteśmy w Mediis. Odbywa się tutaj jakiś festyn. Rynek trzeba ominąć. Niestety dopada nas burza z obfitymi opadami. W jednej chwili wszystkich wywiało. Siedzimy pod zadaszeniem przeszło godzinę czasu.
Jeszcze zanim deszcz całkowicie ustaje ruszamy w drogę. Nie możemy sobie pozwolić już na dłuższe postoje bo jest bardzo późno, a przed nami jeszcze podjazd na przełęcz Mauria.
Przemykamy przez Ampezzo. Deszcz pada raz słabiej, a raz mocniej. Na trasie tej zaliczamy najdłuższy jak do tej pory tunel - 2213 metrów. Przynajmniej w środku nie pada ;)
W Forni di Sopra jakby pogoda się poprawiała. Widać nawet skrawki błękitnego nieba gdzieś tam w dali. Może ten dzień nie będzie taki zły ? Z chmur wyłaniają się najwyższe okoliczne szczyty.
Za Forni di Sopra zaczyna się już konkretny podjazd. Musimy wjechać na 1298 m n.p.m. Na około 1200 m mijamy źródło Tagliamento. Jest też dobra wiadomość... wypogadza się !
Dolomity nawet z perspektywy siodełka rowerowego robią ogromne wrażenie. Podjazd na przełęcz idzie całkiem sprawnie. Ruch na drodze niewielki. Grzesiu tradycyjnie pojechał swoim tempem ;)
Teraz przyjemniejsza część trasy czyli zjazd ;) Widoki też coraz ciekawsze.
W dole Lorenzago di Cadore. Tutaj papież Jan Paweł II wielokrotnie spędzał wakacje.
Mieliśmy tutaj odbić w prawo i jechać zupełnie gdzie indziej. Plan na dziś był taki by bardziej zagłębić się w Dolomity. Wcześniejsza kiepska aura i kończący się powoli dzień wymusił na nas zmianę tych planów. Decydujemy się jechać w dół na południe do Belluno. Za to widoki kończącego się dnia trochę nam wynagradzają ten w sumie kiepski dzień :)
Słońce już zaszło. Dzień się kończy. Wiadomo, że za wiele dzisiaj już nie pokręcimy. Trafiały się jeszcze tego dnia przelotne opady deszczu, ale nam było już wszystko jedno ;)
Jadąc trochę główną drogą trochę ścieżką rowerową docieramy w okolice Castello Lavazzo. Tam bez większego zastanowienia zatrzymujemy się na noc w korycie rzeki Piawa. Grzesiu bardzo szybko zasypia. Ja jeszcze biegam trochę z aparatem. Noc zapowiada się całkiem pogodna....
Statystyki
Piwo x3, inne płyny 3 litry
Cała galeria pod adresem: LINK
cdn...
Nieźle nieźle panowie. We wrześniu zrobiłem przełęcz di Mauria samochodem (w drodze z Tolmezzo do Cortiny d'Ampezzo) i było ciężko, ale rowerem??? Poniewaz to było miesiąc temu to jeszcze kojarze te miejsca z waszych zdjęć , w tym wizerunek JPII
OdpowiedzUsuńNie było tak tragicznie. Nawet pod nosem mam znacznie trudniejsze podjazdy ;)
Usuń