Po nocnych opadach deszczu nie ma już śladu. Przed ósmą jesteśmy w trasie. Świeci słońce i to co spadło w nocy teraz odparowuje. Powietrze na razie mało przejrzyste. Godzinę później docieramy do Stams. W mieście znajduje się słynna szkoła Skigymnasium, do którego uczęszczają młodzi austriaccy sportowcy. Jej wychowankami są jedni z najlepszych skoczków narciarskich na świecie.
Z daleka widoczny jest klasztor cysterski z XIII wieku. Obiekt ufundowany w 1273 przez Meinharda II Tyrolskiego dla cystersów z Kaisheim. Jego obecny wygląd pochodzi z XVIII wieku. Jest to miejsce spoczynku władców Tyrolu.
Pogoda staje się coraz lepsza. Tylko dlaczego tak ładnie nie było wczoraj ? ;) Zbaczamy z głównej drogi i przejeżdżamy przez teren przyklasztorny. Na północy pasmo Wettersteingebirge, w Alpach Bawarskich. Wieże klasztoru ładnie wyglądają na ich tle :)
Dalsza trasa już w sporej części po drogach podrzędnych. Nie jest to może najkrótszy wariant, ale nie chcieliśmy jechać główną drogą do Innsbrucka.
Na główną drogę wskoczyliśmy jeszcze tylko w okolicy Zirl i w sumie to był ostatni odcinek dzisiejszego dnia po głównej drodze. Poza tym były tylko ścieżki rowerowe :)
Około 11-stej docieramy do Innsbrucka. Staramy się trzymać drogi nr. B171, ale natrafiamy na różne utrudnienia w postaci remontów i są objazdy. W dwóch miejscach kładą nowy dywanik na ścieżce rowerowej.
W Innsbrucku zatrzymujemy się na moment w parku na małe co nieco ;) Miasto odpuszczamy. Grzesia takie zwiedzanie nie interesuje, a ja trochę po mieście pokręciłem się w zeszłym roku ;)
Od miasta będziemy się poruszać już niemal wyłącznie po szlaku rowerowym "R2, Innradweg" aż do granicy z Niemcami. Trasa wiedzie raz po jednej, a raz po drugiej stronie Innu. Na widoki narzekać nie możemy. Na północy teraz dominuje pasmo Karwendel.
Z biegiem czasu dolina staje się szersza, a otaczające ją szczyty coraz niższe. Temperatura robi się nie znośna. Robimy coraz częstsze przerwy, a to mała przekąska, a to kąpiel w lodowatym strumieniu, a to ponownie przerwa na posiłek. Trochę się wkurzałem, że tracimy na tym sporo czasu.
Mijamy kilka zamków i około 14-tej jesteśmy w Rattenbergu. Tutaj chcemy zrobić zakupy. W poszukiwaniu marketu musimy przemierzyć całe miasto.
Później kontynuujemy jazdę wzdłuż Innu. O 15-tej kolejna przerwa... zbyt długa. Na szczęście nie zapowiada się by dzisiaj zepsuła się pogoda i mam nadzieję, że pokręcimy trochę dłużej ;)
Średnio tego dnia na godzinę jazdy przypadało pół godziny przerwy :D Upał też dawał się we znaki. Czekoladę można było pić jak jogurt ;)
Po 17-tej jesteśmy w Kufstejn. W poszukiwaniu czynnego sklepu przejeżdżamy przez centrum. Zakupy musimy zrobić bo brakuje nam przede wszystkim wody, a najbliższe większe miasto to dopiero Rosenheim już w Niemczech.
Przed 19-tą jesteśmy na granicy z Niemcami. Teraz na moment oddalamy się od Innu. O ile do tej pory trasa była niemal zupełnie płaska to od teraz przychodzi nam pokonywać krótkie, ale często bardzo strome podjazdy.
Przejeżdżamy wschodnią częścią miasta Rosenheim i kontynuujemy jazdę po szutrowej drodze na wale przeciwpowodziowym. Myślałem, że będziemy tą drogą jechać dłużej, ale w pewnym momencie droga się kończy, a trasa rowerowa odbija w prawo po bardzo stromym podjeździe po płytach betonowych. U góry mamy bardzo ładne widoki. Wykorzystujemy moment i podczas gdy zachodzące słonce tworzy nam spektakl jemy kolację :)
Niestety nie mamy mapy tych terenów i decydujemy się jechać za znakami trasy rowerowej. Kluczymy przez wiele małych miejscowości. Jest sporo męczących wzniesień do pokonania. Później po powrocie dopiero zobaczyłem jak kręty to był odcinek.
Za Wasserburgiem nad Innem znajdujemy genialną miejscówkę na nocleg pod ogromnym dębem na wzniesieniu. Grzesiowi tradycyjnie rozpakowanie się zajmuje znacznie więcej czasu jak mi. Wykorzystuję ten czas na nocne ujęcia :)
Noc zapowiada się bardzo przyjemna...
Statystyki - dzień 12 |
Piwo x 5, woda 4,5 litra
Cała galeria pod adresem: LINK
cdn...
Z relacji wynika, że Grzesia to w ogóle mało co z okolicy interesuje :P
OdpowiedzUsuńNo niestety on już tak ma. Klepki na oczy i do przodu. Byleby średnia nie spadła :D
UsuńAle biała woda w tej rzece, widać że te Alpy są wapienne lub dolomitowe. Woda niczym lasowane wapno.
OdpowiedzUsuńPonoć kolor wody bierze się z topniejących lodowców w Masywie Bernina gdzie Inn ma swoje źródła, ale zapewne i rodzaj skały ma też wpływ na zabarwienie wody ;)
OdpowiedzUsuń