Strony

środa, 13 listopada 2019

Rowerowy Eurotrip 2019 - Dzień 8/28 - 20.07.2019 - Rumunia --> Bułgaria !

Rozpoczyna się kolejny ładny dzień. Dziś wyjątkowo szybko się budzę. W spokoju oczekuję aż wzejdzie słońce. Jem śniadanie, wypijam piwo i bez pośpiechu ruszam w drogę. W sumie to nie muszę się tak śpieszyć ponieważ dziś kolejny dzień jazdy po względnie płaskich terenach. W każdym bądź razie tak mi się wydawało gdy przyglądałem się mapie....


Jest płasko i prawie bez samochodów na głównej drodze. Dość szybko docieram do miasta Alexandria. W zasadzie gdyby nie cygańskie "pałace" to miejscowość byłaby mało ciekawa. Co prawda nie są one tak wypasione jak te w Huedinie, który odwiedziłem dwa lata temu, a też ciekawie wyglądają.

Parę fotek i lecę dalej.

Alexandria
 



Po kilku kilometrach trasy pokonanej od miasta odbijam na boczną drogę w miejscowości Cernetu. Droga zarąbista szeroka i prosta jak przysłowiowy drut, tylko że jakoś samochody tędy nie jeżdżą....




Okazało się, że droga ta kończy się po kilku kilometrach i dalej wiedzie strasznie wyboista droga polna. Na mapie jest zaznaczona droga utwardzona ha ha !


Męczę się po tych wertepach strasznie. Dobrze, że nie było ostatnio deszczu bo byłby pewnie problem z przejechaniem tędy. Teraz w tym upale strasznie się pyli. Cały sprzęt mam okurzony.

W końcu docieram do jakiejś zapomnianej miejscowości. Jest i asfalt. Jednak miejscowość ta pewnie lepiej funkcjonowała ze 30 lat temu bo teraz wszystko tam się rozlatuje. W dali widać już rumuńskie Giurgiu i znajdujące się po drugiej stronie Dunaju na ziemi bułgarskiej Ruse.


W Giurgiu odwiedzam centrum. Chcę wydać resztę rumuńskiej waluty. Wstępuję w tym celu do dużego marketu. Przed sklepem kręci się grupka cygańskich dzieci. Jedna z dziewczynek podbiega do mnie z wyciągniętą ręką prosząc o jedno leu na loda. Co jak co, ale ja potrafię ocenić ludzi i to tylko po wyglądzie i zachowaniu, zresztą mam w zwyczaju, że gdy opuszczam jakieś państwo to staram się wyzbyć bilonu i tak też tym razem zrobiłem. Dziewczyna dostała znacznie więcej aniżeli chciała, a ja pozbywam się dzięki temu zbytecznego balastu. Mała szybko leci do sklepu i zanim jeszcze odjechałem wychodzi z lodami 😀



Dziś jest jeszcze bardziej upalnie niż dzień wcześniej. Siadam w parku miejskim w cieniu drzew popijając przyjemnie zimne piwko.




Nad przebiegającym obok kanałem znajdują się pozostałości po fortecy Mircea cel Bătrân. Na teren tego obiektu datowanego na XIV wiek nie potrafię znaleźć wejścia. Dostępu broni ogrodzenie, więc tylko foto z odległości. 


Mircea cel Bătrân
Jadę na most przerzucony nad Dunajem by przedostać się na drugą stronę. Zarówno po rumuńskiej jak i po bułgarskiej stronie długa kolejka tirów. Ja na rowerze szybciutko przeciskam się do odprawy, która odbywa się bardzo sprawnie. Po bułgarskiej stronie strażnik to nawet nie spojrzał na paszport tylko machnął ręką bym jechał dalej 😋




Ruse odwiedziłem dwa lata temu, więc tym razem omijam miasto obwodnicą. Odbijam na Rousenski Lom. To naturalny kanion wyżłobiony przez rzekę o tej samej nazwie. Już dwa lata wcześniej zwróciłem na to miejsce uwagę bo znajdują się tu monastyry wykute w skale. Postanawiam tym razem tam podjechać. Wybieram jeszcze bułgarską walutę z bankomatu i lecę na Basarbovo. Tam zakupy czegoś do picia i podjeżdżam pod miejscowy monastyr. Zwiedzania wnętrz świątyń nie mam w zwyczaju, więc tylko kilka fotek z zewnątrz.

Trochę dziwne, że wyskoczyło mi z bankomatu taka drobnica 😉



Basarbovo

 

Jadę wijącą się wąską drogą wzdłuż rzeki. Straszne się wlokę bo kończy się asfalt i tłukę się po wyboistej i zarośniętej drodze. Coś mi się porypało i z rozpędu o mało nie wpadłem do wartkiego w tym miejscu strumienia. Na tych cholernych wertepach łapię kolca z jakiejś rośliny i przebijam dętkę, ale nie to było jeszcze najgorsze. Na tej cholernej drodze w pewnym momencie tak mnie wybiło, że odpięła mi się sakwa i wciągnęło ją w szprychy..., nieźle scentrowało mi koło 😕 Dużo czasu zajmuje mi naciąganie szprych. Był też inny defekt bo przez to pękł mi bagażnik w 1/3 długości, ale zauważyłem to dopiero następnego dnia.






Postanawiam opuścić na jakiś czas kanion by się tak nie tłuc już i przy okazji odrobinę skrócić trasę do kolejnego monastyru. Trzeba było mi zaliczyć bardzo stromy podjazd by po kilku kilometrach ponownie zjechać na dół. Jednak przy monastyrze już cisza, a z zewnątrz nic nie widać bo całość została wykuta w skale i widoczne są tylko schody na zewnątrz. Skalne cerkwie w Iwanowie zostały w 1979 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Skalne cerkwie w Iwanowie

No nic, wynajduję rozlatujący się mostek nad rzeką i przedostaję się na drugą stronę. Po strasznie zarośniętej drodze wyjeżdżam z kanionu. Nie obyło się bez wprowadzania roweru. Robię kilka zdjęć z drona.


 


Po kilku kilometrach docieram do miejscowości Shtraklevo. Miałem nadzieję, że trafię na jakiś sklep, ale wszystko było już zamknięte bo w końcu jest sobota. Trochę szkoda bo niewiele mi picia pozostało. Na szczecie jest ogólnodostępny hydrant gdzie napełniam bidon.





Postanowiłem, że dziś już więcej z trasą nie kombinuję i jadę krajówką. Jednak okazało się, że trochę tych podjazdów dziś mi jednak wpadnie 😉

W Tsar Kaloyan jest stacja paliw, a obok co ważniejsze całodobowy sklep ! No to się w końcu napiję zimnego piwka 😋




Chwilę po tym jak opuszczam miejscowość zachodzi słońce.



Przede mną większe miasto jakim jest Razgrad. Docieram tam gdy jest już niemal całkiem ciemno.

Razgrad został zbudowany na ruinach starożytnego miasta Abritus nad brzegiem rzeki Beli Lom.


Centrum miasta tętni życiem. Kręcę się to tu, to tam.


Najciekawszym, a jednocześnie najcenniejszym zabytkiem miasta jest meczet Ibrahima Pashy z 1530 roku.

Meczet Ibrahima Pashy

W centrum stoi też charakterystyczna wieża zegarowa zbudowana w 1864 roku. Oraz kilka fontann w tym jedna bardzo ładnie oświetlona. Muszę przyznać, że aparacik, który ze sobą zabrałem robi całkiem znośne zdjęcia nocne czego nie można powiedzieć o tych dziennych....




Wiedząc, że już za wiele dziś nie ujadę wyszukuję jakiegoś zalesionego terenu w okolicy. Będę mógł tam rozwiesić hamak, a jednocześnie nie będę zwracać na siebie uwagi 😉 Odbijam na Tărgovište. Pokonuję zaledwie kilka kilometrów, ale za to ostro pod górę. I gdy tylko znajduję dogodne miejsce rozbijam biwak. 



Miejscówka fajna, ale jednak noc miałem tym razem bardzo niespokojną, ale o tym już w następnej części....


Dystans dnia:        202,07 km
Suma podjazdów: 1597 metrów

Galeria dzień 8:  https://photos.app.goo.gl/kTrNH7n5ZMt7Z5rM9

cdn...

2 komentarze:

  1. Wynika z tego wpisu, że trzeba Cię szukać pod sklepem jak chcesz wydać resztę kasy ;)

    Ja Cyganom nie daję z zasady. Niestety, ale w każdym kraju gdzie ich spotykam, to niemal wszyscy zachowują się jak patologia czyhająca na mój portfel. No, może tak z 75%... Chociaż czasem są wyjątki, ale naprawdę rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebranie wśród Cygan to norma. Oni potrafią jadąc z przeciwka wozem wyciągać rękę i odgrywać jakieś cyrki gdy się odmówi. Jednak w tym przypadku i mała była czysto ubrana i jej zachowanie wskazywało iż jest bardziej ułożona jak większości.

      Jak chcesz dostać 2-3 leu w drobniakach na loda to mogę Tobie wcześniej napisać gdzie następnym razem możesz się mnie spodziewać pod sklepem ;p

      Usuń