Strony

czwartek, 30 listopada 2023

Rowerowy Eurotrip 2023 - Dzień 12 - 07.07.2023

 Szykuje się kolejny upalny dzień. Nawet w nocy ciągle się wierciłem bo spać w tym ukropie nie dałem rady. No i znowu te cholerne komarzyce ! Coraz bardziej żałuję, że nie mam moskitiery 😔 Jedyny plus, że dzięki tym komarom zbieram się do drogi dość szybko. Na razie jadę jeszcze po stronie bułgarskiej, ale już niedługo przeprawię się promem na drugi brzeg, a tym samym wrócę do Rumunii na jakiś czas 😉

Trasa jest jednak zupełnie inna niżby się to wydawało. Zakładałem dość płaskie tereny, a było trochę odmiennie. Tereny są dość pagórkowate, a nawet trafił mi się jeden dość wymagający podjazd. Na razie też nie mam możliwości zrobienia jakichkolwiek zakupów bo po prostu nie mam na swojej trasie żadnego sklepu....





Pomiędzy Ruse, a miastem Vidin nie ma mostów nad Dunajem i w grę wchodzi tylko przeprawa promowa. Zjeżdżam szybko do Nikopola gdzie robię jeszcze szybsze zakupy. Niestety na zwiedzanie nie ma czasu bo się śpieszę na prom, który właśnie dobija do brzegu. Przede mną jeszcze odprawa graniczna, ale ta przebiegła bardzo sprawnie. Na przejściu stoją niemal same tiry. 
Koszt promu to 3 lew czyli jakieś 6 PLN. Szybko pakuję się na prom i przyglądam się jak cały prom wypełnia się dziewięcioma tirami.




Przepłynięcie Dunaju na drugi brzeg zajmuje około 10 minut.  W tym czasie podziwiam oba brzegi ten bułgarski i ten rumuński. A tam po rumuńskiej stronie, zaraz po odprawie granicznej woła za mną jakiś gościu z budki i każe mi uiścić opłatę tranzytową w wysokości 50 eurocentów 😂




Teraz przyjdzie mi przemierzać Nizinę Wołowską, a kilka kilometrów od Dunaju docieram do pierwszego miasta - Turnu Măgurele. Strona rumuńska to zupełnie inny świat. Od razu widać, że to inne państwo. Miasto jak miasto, ale poza Ruse tak zadbanego po stronie bułgarskiej w tym roku jeszcze nie widziałem. No i od razu trafiam na normalny duży market, a nie na małe sklepiki 😉 Zakupy muszę zrobić bo cholera go wie jak to dalej ze sklepami będzie. W sumie okazało się, że wcale źle nie było 😀

Turnu Măgurele to niespełna 25 tysięczne miasto. 
W centrum dużo zieleni z fontanną. Po przeciwnej stronie drogi pochodząca z z lat 1900-1905 katedra.






Po krótkim odpoczynku w cieniu drzew ruszam dalej w kierunku zachodnim. Niestety muszę jechać główną drogą bo alternatywy niestety nie ma tu żadnej.
Przejeżdżam nad rzeką Olt. Jest to jedna z największych rzek Rumunii. Jej nurt spotykam po raz kolejny podczas tej wyprawy.



Na jednym z piaszczystych zakoli lokalsi zażywają orzeźwiającej kąpieli. Też to czynię ale w bardziej ustronnym miejscu 😉


W pewnym momencie wyprzedza mnie czarna Toyota na polskich numerach z Krotoszyna, zatrzymuje się i cofa w moim kierunku. Pomyślałem ciekawe skąd wie, że ja też Polak 😀
Okazało się jednak, że Bułgar i potrzebuje pomocy. Pyta gdzie znajdzie stację paliw i to dość szybko. Sęk w tym iż pieniędzy ma i to bardzo dużo, ale to bułgarska waluta, a takiej do tej pory nie chcieli jemu przyjąć na żadnej stacji, na której był. Pokazał mi nawet gruby plik banknotów i wręcz błagał by mu odsprzedać trochę rumuńskiej waluty lub euro. Ja niestety choć chciałbym pomóc to akurat w tym przypadku nie byłem zbyt ufny i powiedziałem, że nie wożę ze sobą gotówki, a płacę tylko za pomocą karty 😀😉
Ogólnie jak tak popatrzę to ten dzień wyglądał na najbardziej nudny ze wszystkich podczas tej wyprawy. Teraz po rumuńskiej stronie Dunaju mam niemal zupełnie płasko. Jedyny plus, że zaczyna mi ładnie przybywać kilometrów. A mogłoby być jeszcze lepiej, ale jednak wiatr uznał, że trzeba mi trochę utrudnić zadanie. Z upływem dnia wieje coraz mocniej i to centralnie w twarz...

Przejeżdżam przez jakieś mniejsze i większe miejscowości. Niczym szczególnym się one nie wyróżniają.

Trzeba przyznać, że w Rumunii mają monumentalne pomniki. Ten poniżej stoi na obrzeżach miasta Corabia. 




W mieście podjeżdżam do centrum. I tak jak w Turnu Măgurele tak i tu dominuje zieleń. jest też duża fontanna, która nie działa. Ogólnie miasto znacznie bardziej zaniedbane niż te dotychczas przeze mnie odwiedzone w Rumunii. 
Pomników też nie może zabraknąć i obowiązkowo świątynia. Kościół w Corabii posiada sześć wież i jest największą świątynią w okręgu Olt.






Teraz jadę bez przerwy niemal przez dwie godziny. Albo raczej przez dwie godziny nie wykonałem zdjęcia 😉 Kolejny postój mam w miejscowości DăbuleniTroszku ścieżkę rowerową mają zarośniętą 😉


Najpierw przy niewielkim kościółku na wlocie do miejscowości zobaczyłem studnię i pomyślałem, że warto skorzystać i się przemyć czy też zrobić małą przepierkę. Okazało się iż wody brak....



W ogóle to tereny przykościelne czy też cmentarze to zawsze dostęp do darmowej wody i to nie tylko w Rumunii 😀
Tutaj się nie udało, ale kawałek dalej znajduje się Nowy kościół i tam już działający kran. Myję się i tak jak wcześniej zamierzałem robię przepierkę. Jednocześnie pauza dłuższa na posiłek. Aktualnie jest najbardziej upalna część dnia i warto na jakiś czas skryć się od palącego słońca 😉




Po odsapnięciu chwilę od upałów ruszam dalej. I nadal jest mało ciekawie.
W miejscowości Ostroveni moją uwagę zwróciło kilka armat będących pomnikami historii.





Przejeżdżam też kolejną dziś rzekę, którą jest Jiu.



Im później tym wiatr słabnie. To dobra dla mnie wiadomość bo nie będę musiał już tak wiele energii niepotrzebnie tracić 😉 Jednak dzień chyli się już ku końcowi i powoli zaczynam wodzić wzrokiem po mapie w poszukiwaniu potencjalnej miejscówki na nocleg. 
Tak przejeżdżając przez mniejsze i większe miejscowości widzę jak bardzo "europejska" jest to część Rumunii. Bardzo duży odsetek samochodów jest na angielskich rejestracjach, a to o czymś świadczy. Wszędzie czysto i schludnie, a biegające po drodze dzieciaki radośnie witają mnie wołając zawsze coś po angielsku 😉
Widoczki są bardzo sielskie.




Początkowo zakładałem, że dotrę dziś przy dobrych wiatrach do Granicy z Bułgarią w Calfat, ale wiatry jednak nie były dobre i do granicy pozostało mi jeszcze sporo dystansu.





Jeszcze na sam koniec robię spore zakupu w sklepie sieci Profi. Sporo na półkach towaru z polski, ale to nie dziwi skoro do niedawna dyrektorem generalnym tej jednej z największych siedzi detalicznych w Rumunii był Polak 😉 



Na noc zatrzymuję się po przekroczeniu 200 kilometrów. Za bardzo nie ma w okolicy drzew, więc po raz kolejny buduję coś w  postaci namiotu. Tym razem pomocne jest ogrodzenie już trochę zaniedbanego sadu.


Statystyki Dzień 12:

Dystans: 205.83 km
Czas jazdy: 12:07:52
Średnia: 16,96 km/h
Max: 54,83 km/h
Suma podjazdów: 576 m
Wys. maks: 247 m n.p.m.

Mapka dzień 12 😉


cdn

3 komentarze:

  1. "Okazało się jednak, że Bułgar i potrzebuje pomocy. Pyta gdzie znajdzie stację paliw i to dość szybko. Sęk w tym iż pieniędzy ma i to bardzo dużo, ale to bułgarska waluta, a takiej do tej pory nie chcieli jemu przyjąć na żadnej stacji, na której był. Pokazał mi nawet gruby plik banknotów i wręcz błagał by mu odsprzedać trochę rumuńskiej waluty lub euro. Ja niestety choć chciałbym pomóc to akurat w tym przypadku nie byłem zbyt ufny i powiedziałem, że nie wożę ze sobą gotówki, a płacę tylko za pomocą karty 😀😉"

    śmierdzi na odległość oszustwem. Ciekawe jakie to niby miał te "banknoty"? :D I jeszcze te polskie rejestracje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, coś mi tu nie grało. Banknoty wyglądały na prawdziwe bo ewidentnie były już dłuższy czas w obiegu, a było tego grube tysiące. No i te dłonie całe w sygnetach ;) A samochód był bardzo zadbany, jakby przed chwilą wyjechał z myjni.

      Usuń
    2. Typowe naciąganie, w Polsce jeżdżą na blachach słowackich i też im brakuje paliwa. Te sygnety to wręcz potwierdzają.

      Usuń