Nie jestem jakiś bojaźliwy, ale nocleg wśród wypchanych zwierząt jakoś nie za bardzo mi leżał, więc hamak rozwieszam na zewnątrz. Nie powiem, ale miałem z tym trochę problemu bo poza samą wieżą w okolicy nie ma nic do czego można by przywiązać liny hamaka... Jakoś sobie poradziłem...
Problem zrodził się z rana. Gdy tylko zrobiło się jasno nadciągnęła burza. Szybko ewakuuję się do środka wieży, ale spania już nie mam. Wykorzystuję więc czas na obejrzenie wnętrza obiektu, który jest całkiem ciekawy, a jeszcze bardziej ciekawe jest wyposażenie. I tak: na parterze ustawiono rodzinkę dzików jest też bażant, a pod dachem gronostaje.
Na piętrze znajduje się kronika, w której możemy zrobić pamiątkowy wpis....
Na drugim piętrze ponownie zobaczymy wypchane zwierzęta. Tym razem kozy, barany, a nawet pies pasterski ! Całość wyposażenia ma przedstawiać hodowlę udomowionych zwierząt.
Ostatnie piętro poświęcono tematyce zbójnictwa.
Widoki z samej wieży nie rzucają na kolana. Tak to jest gdy tego typu obiekt stoi otoczony znacznie wyższymi górami ;)
Deszcz długo nie chce przestać padać. W końcu nie mogąc wytrzymać ruszam w padającym deszczu w dzisiejszą trasę. Zjazd z przełęczy Zbojska w strugach deszczu nie należał do tych przyjemnych rzeczy....
Już niemal na przedmieściach Brezna znajduje się niewielkie lotnisko. W nocy 16/17 października 1944 roku w tej okolicy rozbił się samolot. Zginęło sześciu członków załogi. O wszystkim przypominają tablice po przeciwnej stronie drogi. Kawałek dalej pomnik ofiarom faszyzmu. W tym miejscu zastrzelono 31 Słowaków w grudniu 1944 roku.
W Breźnie byłem dwa lata temu. Teraz ograniczam się do zakupów. Jedyne zdjęcie wykonuję przy synagodze pochodzącej z początku XX wieku.
Jednak aktualnie najważniejszą dla mnie rzeczą było ustąpienie opadów deszczu. Wyjrzało nawet zza chmur słońce !
Podrzędnymi drogami kieruję się na zachód. W niewielkiej miejscowości Nemecká w dniach 4-11 stycznia 1945 roku miała miejsce masakra ludności dokonana przez specjalną grupę operacyjną niemieckiej policji i służby bezpieczeństwa (Einsatzkommando 14) w współpracy z Oddziałami Szturmowymi Gwardii Hlinkowej. Szacuje się, że śmierć w tym miejscu poniosło od 450 do 900 osób. Dokładnej liczby ofiar nie sposób określić ponieważ ciała palono w piecach do wypalania wapna znajdujących się w tym miejscu.
Dwa lata temu powiedziałem sobie, że jeżeli nadarzy się taka okazja to podjadę pod zamek w miejscowości Slovenská Ľupča. Tak też zrobiłem. Tylko, że nie chciało mi się podjeżdżać do góry.....
W Bańskiej Bystrzycy zdecydowałem o dalszej dzisiejszej trasie. Wymyśliłem, że pojadę na Zvolen bo tam mnie jeszcze nie było ;)Po drodze odwiedzam Hronsek. Znajduje się tutaj jeden z kilku zachowanych drewnianych kościołów artykularnych na Słowacji, które zostały wspólnie wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Ten tutaj pochodzi z 1725 roku i posiadał 1100 miejsc siedzących.
Do miasta Zvolen docieram już popołudniu.To powiatowe miasto posiada sporych rozmiarów główny plac, a przy nim późnogotyckie, renesansowe i barokowe kamienice. Wiele obiektów jest bardziej współczesnych.
Na południe od głównego placu, za bardzo ruchliwą trasą stoi zvolensky zamek. Wybudowano go w latach 1370-1382 dla króla Węgier Ludwika I Wielkiego. W XVI wieku został przebudowany w duchu renesansu.
W parku natomiast ciekawostka - makieta/rekonstrukcja pociągu pancernego z okresu Słowackiego Powstania Narodowego, jako pomnik Powstania.
Po raz kolejny tego dnia staję przed dylematem jaką obrać dalszą trasę. Kalkulując czas i dystans postanawiam jechać jeszcze odrobinę bo trochę ponad 30 kilometrów na południe do Bańskiej Szczawnicy(Banská Štiavnica). Wybór tego kierunku był prosty ponieważ na mapie naniesiono znaczek UNESCO :)
Trasę pokonuję dość szybko tylko ostatnie 5 kilometrów to masakrycznie stromy podjazd do miasta ! Ale żem się wymordował !
Bańska Szczawnica należy do najstarszych i najbardziej znaczących miast górniczych w całej Europie. W średniowieczu było najważniejszym miastem górniczym na Węgrzech. Wydobycie i przetwórstwo znacznych ilości złota, a następnie srebra, stanowiło przez kilka wieków o jego znaczeniu oraz o zamożności jego obywateli. Miasto należy do tych z największą liczbą zabytków na Słowacji i według mnie jest najpiękniej ulokowane w całym kraju.
Niestety ze względu na nadciągającą bardzo gwałtowną burzę zostaję zmuszony do zaledwie przejechania przez centrum, ale to w zupełności wystarczyło by uznać to miasto za jedno z najładniejszych i najciekawszych na Słowacji. Od 1993 roku znajduje się ono na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Chcąc uciec przed nawałnicą wybieram szlak pieszy by zdobyć przełęcz Červená studňa. To był zły wybór. Ledwo wypchałem rower do góry tak było stromo. No i niestety nie udało się uciec przed nawałnicą. Centymetrowej średnicy grad to mało przyjemna rzecz..., podobnie jak strugi deszczu spadające na łeb :/
Powoli męczę się na tym zjeździe. Mijam kilka starych kopalni. Udaje się na chwilę wyrwać z objęć burzy, ale po chwili znów mnie dopada. Przeczekuję pod skrzydłem Miga 15...
Zjazd miał być przyjemnością, ale w Żarnovicy ponownie dopada mnie ulewa. Tym razem kilkadziesiąt minut przeczekuję pod jakimś zadaszeniem. Mam już serdecznie dość deszczu na dzisiaj !
Teraz myślę tylko o tym by znaleźć jeszcze jakiś czynny sklep w Žiar nad Hronem. O robieniu jakichkolwiek zdjęć nawet nie myślałem. Dopiero kilka kilometrów za miastem robię pauzę. Słońce wisi już nisko nad horyzontem, ale jezdnia zdążyła już wyschnąć.
Sporo po zachodzie słońca docieram do miasta Handlová. W centrum ładnie oświetlony gotycki kościół św. Katarzyny.
Do Previdzy jest ciągle z góry. Jadąc za tirem pokonuję tą trasę w bardzo krótkim czasie :P
Previdze i pobliskie Bojnice pozostawię sobie na następny raz. Teraz staram się nadrobić stracony za dnia czas. Mimo wszystko wiem, że i tak na niedzielę pozostanie mi standardowo najwięcej kilometrów do pokonania. W nocy pokonuję jeszcze blisko 40 kilometrów. Kończę przy znaku z nazwą miasta - Bánovce nad Bebravou...
No i na koniec galeria foto... : https://photos.app.goo.gl/JdVdWeGkF6SSaYuy8
cdn...
Faktycznie, przedziwnej urody ta wieża widokowa. Też bym chyba nie dała rady kimać w takim miejscu :)
OdpowiedzUsuń