Strony

piątek, 21 sierpnia 2015

Rowerowy Eurotrip 2015 - 11-23.07.2015 - Dzień 6 - 16.07.2015 - Stelvio !

Noc jest przyjemnie ciepła, bez rosy, tylko czasami sen przerywa mi przemykający jakiś samochód szosą ponad moją miejscówką. Zerkam na altimetr, a ten wskazuje dokładnie 1492 m n.p.m., a więc tyle ile wynosi wysokość najwyższego szczytu Sudetów Wschodnich - Pradziada ;)

Już poprzedniego dnia postanowiłem, że dzisiaj zaliczam najwyższą przełęcz we włoskich Alpach Wschodnich, którą można pokonać samochodem - Stelvio i robię odwrót. Nawet jeżeli bym wymienił obręcz tylnego koła lub kupił nowe to i tak nie zostałoby mi za wiele pieniędzy na dalszą trasę. Postanawiam, więc kontynuować jazdę z defektem, a w razie czego się zobaczy.


Jem śniadanie i gdy tylko słońce wygląda zza okolicznych szczytów ruszam w trasę. Początek jest bardzo przyjemny. Jadę wzdłuż jeziora po bardzo ładnej ścieżce rowerowej. Na przeciwnym brzegu widoczne jest Curon Venosta, a w zasadzie to nowa część miejscowości bo ta starsza znalazła się pod wodą w 1950 gdy powstawało jezioro. Jedynie co pozostało ze starego Graun (wł. Curon Venosta) to romańska dzwonnica dawnego kościoła parafialnego św. Katarzyny.




Curon Venosta
Mijam St Valentin i drugie mniejsze jezioro Haidersee. Rozpoczynam przyjemny zjazd do Burgeis. Przejeżdżam przez miasteczko robiąc kilka zdjęć. Temperatura powietrza mimo wczesnej pory już wysoka. Niestety widoczność jest jeszcze gorsza jak dzień wcześniej :(

St Valentin
W samym Burgeis i jego okolicy jest kilka ciekawych obiektów. Kaplica pod wezwaniem św. Michała. Zamek Fürstenburg z XIII w. Został on wybudowany przy dawnym szlaku kupieckim z Wenecji do Augsburga. Ponad miastem w oczy rzuca się biała bryła opactwa benedyktynów "Marienberg", jest najwyżej położonym opactwem benedyktynów w Europie(1340 metrów).

Kaplica św. Michała.

Zamek Fürstenburg

Opactwo Marienberg
Około 3 km na południe docieram do Mals(Malles Venosta). Miasto wielu wież. Przyjemnie się zjeżdża, tak że przeoczyłem zjazd i do centrum muszę się wspinać po dość mocno nachylonym terenie. Z ciekawych obiektów: Kościół Wniebowzięcia NMP pochodzi z XIII w. Wieża została zbudowana w 1530 roku., Romańska wieża kościoła św. Jana. Sam kościół został zniszczony w 1799 roku, czy też pozostałości zamku Fröhlichsburg wybudowanego w XII w. Jego pozostałością jest 33 metrowa wieża Fröhlichsturm.

Mals(Malles Venosta)

Fröhlichsturm

Romańska wieża kościoła św. Jana.
Szybki przejazd do Glorenzy(Glurns). To niewielkie miasto było ośrodkiem ruchu już w czasach rzymskich. Historyczne centrum otoczone murami miejskimi z zachowanymi bramami wjazdowymi do miasta. Kościół św. Pankracego. Wybudowany w roku 1481 na miejscu starszej świątyni z XIII w. stoi już poza murami miasta.

Glorenza

Kościół św. Pankracego.
 

Z Glorenzy kieruję się do Prato Allo Stelvio po ścieżkach rowerowych biegnących wśród sadów. Udaje mi się"usiąść na kole" grupce szosowców dzięki czemu podganiam trochę czasu.


W mieście zakupy w markecie i rozpoczynam długi i ciężki podjazd na główną atrakcję tego dnia - przełęcz Stelvio. Do celu mam 24,3 km i aż 48 zakrętów 180 stopni !


Na wysokości około 1000 m n.p.m. przy samej drodze jest osobliwe muzeum. Autor tych cudacznych dzieł opowiada mi historię ich powstawania, a trwa to nieprzerwanie od 30 lat. Przyjemność obejrzenia, fotografowania i rozmowy z właścicielem kosztuje 1 euro.




Na trasie wyprzedza mnie coraz więcej rowerzystów, głównie na kolarzówkach. Ale i mi udaje się kogoś wyprzedzić. Podjazd jest męczący, a szczególnie w tak wysokiej temperaturze powietrza. Dziś jednak jedzie mi się wyjątkowo dobrze.

Robię oczywiście częste postoje, a to na wykonanie zdjęcia, a to na piwo ;)


Początek podjazdu jest trochę nudny w lesie bez widoków. Dopiero od Trafoi robi się ciekawiej. Widoczny już najwyższy szczyt w Alpach Retyckich - Ortler 3905 m. n.p.m.

Trafoi


Sam podjazd również staje się bardziej ciekawy, a to za sprawą sporej ilości bardzo ciasnych serpentyn. Kawałek za Trafoi jest punkt widokowy na masyw Ortler. Na tarasie tym ustawiono w 1884 roku obelisk upamiętniający pierwsze wejście na szczyt Ortler w 1804 r. Dokonali tego Josef Pichler, Johann Leitner i Johann Klausner.


Obelisk upamiętniający pierwsze wejście na szczyt Ortler


Wyjeżdżając ponad granicę lasu(około 2000 m n.p.m.) widać już cel. Jednak jeszcze sporo dystansu i przewyższenia przede mną. Zaczynam odliczać zakręty pozostałe do celu. Wszystkie są ponumerowane.




Na przełęcz Stelvio docieram około 15-tej. Sesja foto przy tablicy z nazwą przełęczy i wbijam do knajpy na piwo. Kufel 0,5 l za jedyne 5 euro. Jak na razie jest to moje najdroższe piwo, ale warto było po tym wysiłku na podjeździe ;)



Stelvio zdobyte !

Nagroda
Na przełęczy jedna wielka komercja. Sklepy, sklepiki z pamiątkami oraz gadżetami kolarskimi. Kilka hoteli i restauracji oraz wiele straganów z żarciem.

Strasznie tu ciasno. Nie podoba mi się. Zresztą widoki nieszczególne. Trudno zrobić zdjęcie na którym nie uchwyciłoby się słupów wysokiego napięcia. Przyznam szczerze iż droga jak i sama przełęcz bardzo mnie rozczarowały. Widokowo pod żadnym względem nawet nie dorównuje takiej Grossglocknerstrasse.




Po zasłużonym odpoczynku rozpoczynam zjazd w kierunku Bormio. Początkowo nachylenie drogi jest znacznie mniejsze jak po drugiej stronie przełęczy. Mijam skrzyżowanie z drogą prowadzącą do Szwajcarii oraz kilka sypiących się obiektów.





Dopiero po pokonaniu około 5 km w dół rozpoczyna się zabawa na zjeździe. Droga staje się bardzo kręta i jest kilka bardzo ciasnych tuneli. W tunelach jest już niestety zniszczony asfalt i trzeba mocno ściskać kierownicę by jej nie wyrwało z rąk.

A, i jeszcze jedno, zaczyna mi szwankować licznik. Ma przerwy w działaniu i gubi się kilka km dystansu :/





Mniej więcej po godzinie docieram do Bormio. W mieście spaceruję chwilę po wąskich uliczkach zaglądając w różne zakamarki.


Bormio


Jest już dość późno, a mam niewiele kilometrów przejechanych. Jednak powinno się to zmienić bo przez następne kilkadziesiąt km będzie delikatnie z góry. Problem w tym, że biednemu zawsze wiatr w oczy(dosłownie). Nie wiem dlaczego, ale wiatr się zmienił o 180 stopni i od Bormio wieje z dość dużą siłą w twarz. Nie ma więc przyjemnej jazdy. Trzeba dokręcać.

Kilka kilometrów w dół za Bormio robię zasłużoną przerwę obiadową. Świeci słońce, ale zaczyna padać deszcz niesiony z silnym wiatrem z chmur zawieszonych nad szczytami po Szwajcarskiej stronie.


Oglądam tylne koło i nie jest ciekawie... Podczas zjazdu występują większe przeciążenia i w efekcie pęknięcie znacznie się powiększyło. A starałem się nie osiągać zbyt dużych prędkości ;)

Nic to, jutro coś z tym zrobię. Tym czasem kontynuuję jazdę w dół przez wiele ciekawych miejscowości. Zatrzymuję się tylko w kilku z nich.

W Grosio stoi ciekawy kościół z wysoką na 65 metrów dzwonnicą. Wszystkie świątynie, które widziałem tego dnia są bardzo do siebie podobne.


Grosotto  -XIII wieczny kościół św. Euzebiusza.

Grosio

Mondadizza
Jednym z większych miast, przez które przejeżdżałem tego dnia jest Tirano. W mieście znajduje się kilka pałaców. Jednym z nich jest obecny ratusz. Wąskie brukowane uliczki nadają szczególnego uroku. Oprócz pałaców jest tu także kilka świątyń z tą największą i najważniejszą - bazyliką Madonna di Tirano. Ponoć tutaj 29 września 1504 roku objawiła się Madonna prosząc o wystawienie w tym miejscu świątyni. Pół roku później wmurowano kamień węgielny, a budowę zakończono w 1513 roku.

Dzwonnica(1578 r) imponujących rozmiarów.

Kolegiata w Tirano




Bazylika Madonna di Tirano
Po zachodzie słońca niebo się zupełnie wypogadza i wiatr ustaje. Teraz to by się przydał jako czynnik chłodzący na podjeździe na kolejną przełęcz tego dnia ;) W Tresenda odbijam na przełęcz Aprica. Podczas podjazdu zapada zmrok. Z żalem spoglądam na światła Sondrio gdzie miałem pierwotnie jechać, a dwa dni później miało być 3k..., nie tym razem :(

Tresenda


Na przełęcz Aprica docieram po 22-ej. Jest to spory ośrodek narciarski. Miasteczko o tak późnej porze żyje. Wszędzie pootwierane knajpy, a Włosi podchmielonym głosem śpiewają ;) Wypijam jedno szybkie piwo i zaraz za ostatnimi zabudowaniami zatrzymuję się na kolejną noc podczas tego wyjazdu.


Statystyki dnia 6


Galeria:  LINK

cdn...











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz