Strony

środa, 26 września 2018

XVI Prudnicki Maraton Pieszy - 22.09.2018

Prudnicki Maraton Pieszy jest organizowany przez PTTK Prudnik i Tygodnik Prudnicki. W tym roku miała miejsce już szesnasta edycja tej imprezy. Za każdym razem przygotowywane są różne warianty tras do pokonania i to uczestnicy decydują którą wybiorą. W tym roku długości tras wynosiły 12 km, 19 km, 28 km oraz ta główna licząca 50 kilometrów. Ja oczywiście wybieram  dystans koronny ;)

Organizatorzy starają się by trasa maratonu miała za każdym razem inny przebieg. Tym razem za miejsce startu wyznaczono urokliwą miejscowość Rejviz po czeskiej stronie Gór Opawskich. Uczestnicy zostają przetransportowani autokarami na miejsce startu. Niektórzy(w tym ja) docierają na miejsce we własnym zakresie. Gdy wszyscy jesteśmy gotowi wykonujemy wspólne zdjęcie.


I poszli....

Już któryś tam raz myślałem by pokonać trasę w formie bardziej sportowej ale widząc jak wyrwało do przodu kilkanaście osób to zeszło ze mnie powietrze :D Inna sprawa, że jeszcze dzień wcześniej było niemal 30 stopni na plusie, a teraz jest może 6....

Trzeba było się trochę cieplej ubrać. Na szczęście po nocnych opadach deszczu nie ma już śladu i prognozy mówią, że z upływem czasu pogoda będzie się już tylko poprawiać :)

Początek trasy główną drogą przez miejscowość po szlaku zielonym. Powoli zaczyna robić się jasno. Grupa z czasem zaczyna się coraz bardziej rozciągać.




Schodzimy przez Ondrejovicką przełęcz do Zlatrudnych młynów ciągle szlakiem koloru zielonego. Na zejściu zaczynam sobie powoli truchtać poddając się grawitacji. Dzięki temu na pierwszym punkcie kontrolnym jestem czternasty ;)





Zmieniamy kolor szlaku na żółty. Przemierzamy tak kawałek drogi na przedmieścia Zlatych Hor gdzie kolejna zmiana szlaku. Tym razem na górniczą ścieżkę dydaktyczną wyznakowaną w masywie Poprzecznej Góry. Wyprzedzam kolejnych uczestników. Biegnąc przez wykarczowany las nie zauważyłem wystającego korzenia i się potknąłem robiąc w powietrzu spektakularne salto. Przy okazji cykneło mi się foto ;p




Od początku ścieżki dydaktycznej prawie po sam koniec dzisiejszej trasy będę się ciągle mijał lub podążał wspólnie z dwoma kolegami. Zdobywając Zamecky vrch przy szlaku dziś napotkać można ładne borowiki.

Mijając źródełko "Nad Mirem" zmieniamy kolor szlaku na niebieski i nim zdobywamy Hreben czyli już na głównej grani rozległego grzbietu Poprzecznej. Po drodze pierwsze dziś punkty widokowe. Widać zdecydowaną poprawę pogody !







Przechodzimy przez najwyższy szczyt Gór Opawskich po stronie czeskiej i czerwonym szlakiem schodzimy do Hermanovic. Przekraczając główną drogę wstępujemy jednocześnie na zielony szlak, który prowadzi co prawda drogą asfaltową ale za to jest to bardzo widokowy odcinek dzisiejszej trasy.




Na 20 kilometrze drugi punkt kontrolny. Konkretna jego lokalizacja to źródła rzeki Osobłoga.


Teraz ostra wspinaczka na Kutny wierch. Całkiem niedawno stoki góry zostały wykarczowane z drzew. Teraz jest stamtąd rozległa panorama. Biskupia Kopa ciekawie wygląda z tej perspektywy.




To tylko kwestia czasu jak te tereny zupełnie wyłysieją....

Na przełęczy pod Solną Górą zmiana szlaku na niebieski. Pogoda coraz lepsza, podobnie jak widoki.






Odbijamy na zielony, którym schodzimy do Petrovic. Kawałek główną drogą przez miejscowość i tak z okolic kościoła schodzimy na niebieski, który momentami dość stromo pnie się do góry. W ten sposób zdobywamy Biskupią Kopę. Na szczycie trzeci punkt kontrolny(samoobsługowy).






Pieczątka, 15 minut na piwo lub dwa i ruszam już samotnie na Mokrą przełęcz czerwonym szlakiem. Byłem niemal pewien, że mnie chłopaki dogonią ;)

Do plecaka zabieram małe zaopatrzenie na dalszą trasę ;p




Idąc dalej GSS zdobywam  Srebrną Kopę. Chłopaków jeszcze nie widać. Po zejściu na przełęcz pod Zamkową Górą odbijam na szlak niebieski. Całkiem przyjemny odcinek w gęstym lesie wiodący wzdłuż granicy państwa.








Niebieskim szlakiem należy iść aż do Wieszczyny do tamtejszego schroniska gdzie jest zlokalizowany ostatni punkt kontrolny. Wychodzę na jezdnię i na końcu prostej widzę chłopaków. Zastanawiałem się gdzie mnie wyprzedzili skoro nie odbiłem z trasy maratonu. W schronisku ich doganiam i wyjaśniamy sobie sprawę :)



Pozostał nam ostatni etap trasy do celu. Czyli jakieś 10 kilometrów do Prudnika. Szczyt Długoty zdobywam idąc spokojnie, ale już ze szczytu postanawiam biec możliwie jak najdłużej. Przez Kobylicę i cały Las Prudnicki trasa maratonu wiedzie do sanktuarium św. Józefa i dalej przez Kozią Górkę zejście do Prudnika.


Tam na obecnie nieczynnym łowisku mamy metę imprezy. Właściciel był bardzo uprzejmy i udostępnił to miejsce organizatorom na potrzeby imprezy.

Na metę docieram jako czwarty(po raz trzeci z rzędu ;) ) w czasie około 7h 30 min., więc był to całkiem dobry czas. Zanim na metę dotarli wszyscy zdążyłem pojechać do domu i wrócić rowerem 15 km ;p





Impreza tradycyjne wzorowo zorganizowana. Przygotowany wariant najdłuższej trasy bardzo wymagający. Było sporo podejść i stromych zejść. Jednocześnie trasa bardzo ciekawa i widokowa. Dzięki świetnej pogodzie pokonanie tej trasy było dla mnie samą przyjemnością.

No i ponownie sobie pomyślałem, że następnym razem pokonam trasę sportowo, a nie z dużym plecakiem i ciężką lustrzanką w dłoni przez cały dystans :D





Więcej zdjęć pod tym ==> LINKIEM<==




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz