Mija rok od mojej poprzedniej wielodniowej eskapady......, no prawie rok ponieważ wyjątkowo tym razem swoją wyprawę rozpoczynam miesiąc wcześniej aniżeli ma to zazwyczaj miejsce 😉 Inną zmianą jest to, że zamiast w sobotę ruszam dopiero w poniedziałek o poranku.
Po raz kolejny jak to mam w zwyczaju nic nie planuję przed wyjazdem bo nie wiem jaka będzie pogoda. Zawsze powtarzam, że realizuję tylko swoje wcześniejsze pomysły. Jest ich wiele i w zasadzie na kilka dni przed samym wyjazdem decyduję się jaki kierunek obiorę 😉
Jeżeli chodzi o przygotowania to ich w zasadzie nie było. Nawet rower tym razem przygotowałem znacznie wcześniej 💪 Ogólnie to wymieniłem napęd, klocki hamulcowe oraz opony. Czyli tak naprawdę te części, które zużywają się podczas normalnej eksploatacji roweru.
Po zapakowaniu wszystkiego na rower i postawieniu go na wadze wyszło 42 kilogramy. Do tego dochodzi jeszcze kilka kilogramów sprzętu foto, który taszczę na plecach 😆 Także bike-packing jest mi obcy 😅
Wiedząc już jaka mniej więcej będzie pogoda w danym regionie decyduję się na zaatakowanie morza Czarnego. W zasadzie to chcę tylko dotrzeć nad jego brzeg. Na razie nie myślę, w którym miejscu bo to wyjdzie z czasem.
Zawsze staram się pierwszego dnia wyruszyć możliwie jak najwcześniej. Często jeszcze w nocy. Powodem jest chęć pokonania jak największego dystansu na początek. Jednak tym razem jakoś za bardzo nie miałem ochoty zarywać nocy i śpię do siódmej rano 😁