To taka trochę nieplanowana wycieczka, która wzięła się z niczego tak naprawdę. Podczas drugiej części urlopu, który spędziliśmy już tradycyjnie w Szczawnicy trzykrotnie udało się wyskoczyć na rower. Ta, o której tutaj napiszę była drugą zaraz po wycieczce na Lubań-Turbacz. I tak jak napisałem było to zupełnie nieplanowane, a mając trochę czasu do dyspozycji wymyśliłem sobie coś na szybko.... No dobra gdzieś tam wśród moich pomysłów na rower był wyjazd na ten szczyt ale nie miało to nastąpić jeszcze teraz 😉
Ruszam dopiero popołudniu. I tak na dobrą sprawę dysponuję niespełna pięcioma godzinami bo na wieczór mamy zaplanowaną inną wycieczkę 😉
Przejeżdżam przez Szczawnicę i odbijam na Sewerynówkę. Jadę wzdłuż Sopotnickiego Potoku. Zaraz po przekroczeniu granicy Popradzkiego Parku Krajobrazowego zatrzymuję się nad wodospadem Zaskalnik. Można do niego dojść od góry, ale lepiej zobaczyć go od dołu przechodząc przez kładkę dla pieszych poniżej wodospadu.