Miniona noc była całkiem przyjemna. Było zdecydowanie cieplej jak dzień wcześniej gdy ruszałem w drogę 😉 Szykuje się kolejny piękny dzień i muszę to solidnie wykorzystać na zwiedzanie mijanych okolic.
Na pierwszy ogień idzie miejscowość Batelov. Jeździło się tedy już kiedyś. W sumie byłem tu dwukrotnie, ale za każdym razem było już ciemno, więc nie zatrzymywałem się.
Batelov to niewielka miejscowość leżąca dosłownie na historycznej granicy Moraw i Czech. Znajdziemy tu kilka ciekawych obiektów, które warto obejrzeć.
Przy skrzyżowaniu dróg stoją dwa późnorenesansowe pałace, stary i nowy. Obiekty niestety nie są dostępne dla zwiedzających.
W południowej części rozległego placu stoi barokowy kościół św. Piotra i Pawła. Przed nim fontanna i kilka porozrzucanych po okolicy pomników.
Kiedyś znajdowało się tu żydowskie getto. Do dzisiaj zachowały się domostwa. Jest też synagoga, a już poza miejscowością kirkut.
Mój kolejny cel to Jindřichův Hradec. Po drodze mijam historyczną granicę Moraw i Czech.
Gdzieś na świeżo wykoszonym polu mini trąba powietrzna porywa słomę 😉
Z Jindřichův Hradec wiodą dwie linie kolei wąskotorowej. Jedna do Nová Bystřice i druga do miejscowości Obrataň.
Wjeżdżam do miasta. Ilość nagromadzonych tu zabytków robi wrażenie.
Nad stawem Mały Vajgar wznosi się dumnie od kilku stuleci renesansowy pałac. Ten symbol miasta jest trzecim pod względem wielkości kompleksem w Republice Czeskiej po praskich Hradczanach i zamku w Czeskim Krumlovie. Bardzo ładnie wygląda odbijając się w wodach stawu.
Spacerując po wąskich uliczkach w centrum miasta można znaleźć wiele romantycznych zakątków, obejrzeć bogato zdobione domy kupców o różnobarwnych fasadach. Na rynku można podziwiać barokową rzeźbę Trójcy Przenajświętszej. Mierząca przeszło 68 metrów wieża kościelna jest dominantą starego miasta. Kościół Wniebowstąpienia Marii Panny, przez którego róg przechodzi 15 południk długości geograficznej wschodniej. I wiele, wiele innych.....
W drodze do miasta Trzeboń trzeba zatrzymać się w mieście Stráž nad Nežárkou. Mieścina niewielka, ale mile mnie zaskoczyła. Przede wszystkim znajduje się tutaj renesansowy pałac przebudowany z wcześniejszego, gotyckiego zamku.
Kościół świętych Piotra i Pawła pamięta drugą połowę XIV wieku.
A budynek urzędu miejskiego bardzo rzuca się w oczy 😉I jadę na Trzeboń. Początkowo myślałem by całkiem ominąć to miasto bo przecież już tu byłem kiedyś. Jednak to kiedyś było równe 10 lat temu, więc może warto sobie wszystko odświeżyć ? 😉Staram się omijać główne drogi, a leśne dukty wiodą mnie wśród gigantycznych mrowisk. Niektóre swą wielkością przewyższają mój rower !
Na stawie "Witek" znajduje się kamienny most. Wybudowany za księcia J. Schwarzenberga. Przeprawa ta posiad pięć łuków. Do 1988 roku odbywał się po nim normalny ruch. Obecnie korzystają z niego tylko piesi i rowerzyści. Dobrze go widać z nowej drogi.
Kawałek dalej docieram do renesansowej perełki - Třeboň. Pierwsze co się rzuca w oczy to ogromna liczba turystów. Zarówno tych pieszych jak i rowerowych. Skupiam się oczywiście na starówce i jej okolicach. Zwiedzenie całego miasteczka nie zajmie zbyt wiele czasu. Wszystkie najciekawsze atrakcje położone są w ramach starego miasta. A to z kolei nie jest zbyt duże. Zamek, park zamkowy czy rynek to jedne z ciekawszych miejsc, które każdy turysta odwiedzający to miasto powinien zobaczyć.
Pałac w Trzeboniu reprezentujący styl renesansu został odbudowany przez ród Rozemberków po tym jak wcześniejszy, gotycki zamek doszczętnie spłonął w XV wieku.
Do dnia dzisiejszego zachowała się część murów miejskich. I co ważne przetrwały bramy miejskie Budějovická, Hradecká, Novohradská i Svinenská, przy czym dwie ostatnie znajdują się obok siebie. I pomiędzy tymi ostatnimi dwiema zobaczymy funkcjonujący od roku 1339 browar Regent.
W parku nad stawem Svet znajduje się ogromna budowla grobowca rodu Schwarzenbergów. Wybudowany w latach 1874-1877.
Trasą rowerową nr. 1096 jadę do Czeskich Budziejowic 😊 Podobnie jak poprzednim przypadku tak i w Czeskich Budziejowicach nie byłem od 10 lat. Tym razem jednak znacznie mniej mam czasu na zwiedzanie. W zasadzie tylko rynek....
Czeskie Budziejowice pełnią funkcję głównego ośrodka administracyjnego, przemysłowego, akademickiego oraz usługowego i kulturalnego regionu południowo czeskiego.
Bezsprzecznie do największych atrakcji turystycznych zalicza się Stare Miasto. Zachował się tam średniowieczny układ urbanistyczny oraz zabudowa, która reprezentuje wszystkie style architektoniczne od XII do XIX wieku. Główny plac o bokach mierzących 133 metry nosi imię Przemysława Ottokara II. Trochę tu pusto....
Na rynku stoi fontanna Samsona. W południowej części ratusz będący obecnie w remoncie. W południowo zachodniej pierzei charakterystyczna "Czarna wieża". Za nią stoi katedra św. Mikołaja.
Nad martwą odnogą Wełtawy ciągną się mury miejskie. Zobaczymy tam też klasztor Dominikanów.
Niespełna 30 kilometrów na południe w górę biegu rzeki Wełtawa, w miejscu gdzie rzeka malowniczo meandruje znajduje się niesamowita perełka jaką jest miasto Czeski Krumlov ! 😍
Mimo niedzieli i ładnej pogody na uliczkach miasta nie ma tłumów. W każdym bądź razie pamiętam jak wiele lat wcześniej na weekend nie szło się dosłownie przecisnąć z rowerem przez miasto. Wjeżdżam przez Budziejowicką bramę.
Miasto jest drugim po Pradze najchętniej odwiedzany przez zagranicznych turystów w Republice Czeskiej. Też drugim pod względem wielkości w Czechach jest kompleks pałacowy. Większy jest tylko ten na praskich Hradczanach. Ten w C. Krumlolvie to istna renesansowa perełka.
Z pałacu do barokowego teatru wiedzie unikatowy most płaszczowy. Charakteryzuje się tym, że ma trzy kondygnacje zamknięte oraz jedną otwartą. Powstał w XVIII wieku.
Na samo zwiedzanie miasta wypadałoby poświęcić przynajmniej pół dnia. Ja spędzam tu niewiele ponad godzinę. Zaraz zajdzie słońce, a przede mną do wyznaczonego dzisiaj celu jeszcze sporo drogi 😉
Tymczasem tą chwilę staram się maksymalnie wykorzystać na objazd starówki.
Z tego całego pośpiechu zupełnie nie pomyślałem, że mogę wypuścić drona i uwiecznić wszystko z ptasiej perspektywy.... 😐.....
Za cel dzisiejszej trasy wyznaczyłem sobie okolice miasta Horní Planá. By tam dotrzeć miałem dwie opcje. Jechać drogą krajową, która da mi mniej w kość lub wybrać drugą, znacznie mniej ruchliwą, a jednocześnie bardziej bezpieczną dla rowerzysty drogę.
Po drodze w ostatnich promienia słońca w oczy rzuca się górujący nad okolicą szczyt Kleť.
Dwa kilometry przed miastem zatrzymałem się na noc. Jak się okazało całkiem niedaleko, zaraz nad miastem znajduje się wieża widokowa, która byłaby genialnym miejscem na nocleg. No i oczywiście o poranku można by było zaliczyć jakiś wschód słońca 😉
Tymczasem rozwieszam hamak pomiędzy drzewami, jem kolację i spisuję w notatniku kończący się właśnie dzień 😊
Dystans już nie taki, ale nie jest źle...
Jeszcze poglądowa mapka z trasą.
Statystyki Dzień 2:
Dystans: 171,01 kmCzas jazdy: 10:22:17
Średnia: 16,48 km/h
Max: 66,02 km/h
Suma podjazdów: 1783 m
Wys. max.: 798 m n.p.m.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz