Po roku przerwy od zagranicznych wypadów rowerowych skończył się cały "cyrk" z pandemią i w końcu można było legalnie wyjechać poza granice kraju na urlopowe wojaże po Europie 💪😀
Standardowo i tym razem nie miałem konkretnych planów. Co tu dużo pisać. Jeszcze w przeddzień wyjazdu myślałem, że pojadę w kierunku wschodnim gdzieś na Rumunię, ale okazało się iż aura w tamtych rejonach będzie nieteges, więc po prostu następnego dnia skierowałem swój rower na zachód 😅
Od początku sezonu trochę inwestowałem w nowy osprzęt rowerowy. Klocki hamulcowe, cały napęd, nowe koło tylne, a nawet nowy bagażnik bo stary złamał się już kilka lat temu 😆 Również wpadło kilka udogodnień i modyfikacji sprzętu. Chociażby niewielkie lusterko w kierownicy. Rzecz od dzisiaj obowiązkowa u mnie na dalszych wypadach !
Początkowo zakładałem, że w tym roku pora coś zmienić. Chciałem podjechać samochodem gdzieś na południe Czech pod granicę z Austrią i dopiero stamtąd ruszyć w trasę. Jednak ostatecznie postanowiłem, że będę się trzymać starej reguły iż wsiadam na rower w domu i zsiadam w domu po powrocie 😊
Przed wyjazdem jeszcze tylko przegląd sprzętu i można ruszać po przygodę !
No i cóż.... Żeby trochę więcej kilometrów zrobić pierwszego dnia standardowo wyruszam w nocy. Choć prawdę powiedziawszy mogłem i tak wyjechać odrobinę wcześniej 😋
Szybko i sprawnie przemykam przez Wysoki Jesionik i kieruję się na Kraliki. Gdzieś w okolicy Hanušovic zaczyna świtać. I wiecie co ? Nie spodziewałbym się, że w środku lata będzie tak zimno ! Termometr w Kralikach wskazuje poniżej sześciu stopi ! Brrrrrrrr....
Zawsze podczas takich wypadów w początkowej fazie wyprawy mam dylemat jaką trasę obrać bo większość już przejechałem. Dlatego zawsze staram się jakoś drogę urozmaicać nowymi odcinkami. Tak też było i tym razem. Z Těchonína kieruję się na Nekoř takimi trochę mniej uczęszczanymi drogami. Minusem jest to, że sporo podjazdów mam przed sobą.
Opuszczam miasto i kieruję się na Hlinsko. Na wzniesieniu poza miastem nie sposób się zatrzymać i porobić zdjęcia bo widok jest bardzo fajny.
W Hlinsku muszę zrobić zakupy, ale też chcę zobaczyć skansen Betlém. Już kiedyś tu byłem, ale nie za bardzo było jak zrobić zdjęcia bo odbywał się jakiś festiwal. Teraz jest zupełnie pusto i mogę spokojnie się przespacerować wśród zabytkowych chałup rzemieślników.
Chałup jest w sumie 24 z czego 16 to zabytki. Najstarszy pochodzi z 1731 roku. Najwięcej obiektów jest jednak z przełomu XVIII/XIX wieku. Obecnie w części domów znajduje się, udostępniona zwiedzającym, ekspozycja historycznych wnętrz. Oczywiście poza restauracją o tej godzinie wszystko już zamknięte 😉
Robię zakupy i jadę w kierunku miasta Ždírec nad Doubravou.
I dalej na Přibyslav bo tam mnie jeszcze nie widzieli 😜
W mieście stoi pałac. Pierwotnie był to gotycki zamek. Około 1560 roku Zachariasz z Hradca zlecił wystawienie w tym miejscu renesansowego pałacu. W późniejszym okresie obiekt przechodzi kolejne przeobrażenia wedle uznania kolejnych właścicieli. Obecnie znajduje się tu wystawa sprzętu pożarniczego.
Warto zwrócić uwagę na kościół narodzin Jana Chrzciciela i stającą obok dzwonnicę.
Bliżej zachodu słońca docieram do miasta Polna. W mieście nie spotkamy tłumów trustów ba..., w ogóle nie widać tu turystów. Życie toczy się tu sennie. W internecie niewiele znajdziemy informacji na temat tego ciekawego miasteczka.
Rynek o nieregularnych kształtach przez, który wiedzie główna droga. Na jego zachodnich pierzejach stoi monumentalny, barokowy kościół Wniebowzięcia NMP.
W Polnej znajduje się jeszcze jeden, znacznie mniejszy rynek. Karlovo náměstí to dawna żydowska dzielnica z synagogą.
W mieście znajduje się jeszcze renesansowy pałac.
No i jadę w kierunku Jihlavy. Po drodze mam fajny zachód słońca wśród pól maków 😊
W Jihlavie tylko jedno zdjęcie na rynku do dokumentacji i gdzieś kilka kilometrów za miastem rozbijam się na pierwszy biwak podczas tej wyprawy.
Jak na początek to już standard, że robię trochę większy dystans dnia. Później już tak dobrze nie będzie 😉
Poglądowa trasa dnia pierwszego:
Statystyki Dzień 1:
Dystans: 246,48 kmCzas jazdy: 15:06:56
Średnia: 16,30 km/h
Max: 69,74 km/h
Suma podjazdów: 2946 m
Wys. max.: 751 m n.p.m.
CDN
Ruszaliśmy tego samego dnia :)
OdpowiedzUsuńZawsze w podobnym czasie jeździmy na urlopowe wojaże ;)
UsuńAle rzadko dokładnie w ten sam dzień! :D
UsuńTo się nazywa prawdziwa wolność urlopowa. Zamiast jechać na wschód, jedziesz na zachód. Zmiana całkowita ;)
OdpowiedzUsuńFajne to pole maków.
Tak to jest jak nie ma się sprecyzowanych planów ;)
Usuń