Strony

czwartek, 10 listopada 2022

Rowerowy Eurotrip 2022 - Dzień 4 - 19.07.2022

 Mija trzecia noc podczas tej wyprawy, bardzo ciepła noc. Do tej pory było dość chłodno, ale dziś spało się nad wyraz dobrze w tak komfortowej temperaturze 😀 A gdy jest przyjemnie ciepło to człowiekowi nie kwapi się do szybkiego ruszania w trasę. Inaczej jest gdy o poranku jest chłodno. Wówczas myśli się o jak najszybszym zwinięciu biwaku i ruszeniu w drogę..... 

Godzina siódma rano i tak dla wielu osób będzie wcześnie 😜

Na dzisiaj planem jest podążanie ciągle wzdłuż w górę biegu rzek. Na początek będzie to Isar. Ogólnie trasa mało wymagająca, bez większych utrudnień. Celem będzie dotarcie jak najbliżej Alp i tam rozbicie się na noc


I pogoda....., pogoda jest dla mnie bardzo ważna na takich wyjazdach. Ładna pogoda oczywiście 😉 Zupełnie inaczej się jedzie rowerem gdy jest ładnie i słonecznie aniżeli gdy pada deszcz. Zdjęcia też lepiej też lepiej wychodzą w słoneczny dzień 😉

Po niespełna pół godzinie docieram do miasta Dingolfing. Objechanie najstarszej części miasta nie zajmuje dużo czasu. Dominantą miasta jak bywa w wielu przypadkach jest kościół. W tym przypadku kościół św. Jana. Okazała, nieotynkowana budowla z cegły z około 83 metrową wieżą jest jedną z najważniejszych późnogotyckich świątyń w Bawarii.


Robię zakupy i wracam nad rzekę. Trzeba się trochę ogarnąć i zrobić sobie śniadanko 😉



Kolejne 30 kilometrów jazdy wzdłuż rzeki Isar mija mi w zasadzie bez historii. Po prostu jadę przed siebie po przyjemnych duktach szutrowych. Mimo wczesnej pory jest już bardzo upalnie ! A dziś według zapowiedzi w tych rejonach temperatura ma oscylować w okolicy 35 stopni ! 😝

Ja tymczasem po półtorej godzinie docieram do większego miasta jakim jest Landshut.

Miasto zostało założone wraz z zamkiem na początku XIII wieku przez księcia Ludwika I. Niemal od samego początku swego istnienia stanowiło ono siedzibę rodu Wittelsbachów, a następnie książąt bawarskich. Swój największy okres świetności miasto ma w XV wieku. Wówczas to w roku 1475 odbywa się tu słynny ślub oraz wesele księcia Jerzego Bogatego z córką Kazimierza Jagielończyka - Jadwigą Jagielonką. Na początku XVI wieku wygasa linia rodu Wittelsbachów. Nieudana próba zmiany starego systemu dziedziczenia doprowadza do wojny domowej w następstwie czego miasto zostaje przyłączone do monachijskiej części Bawarii.




Bezapelacyjnie jednym z najważniejszych zabytków w mieście jest monumentalna bazylika kapitularna pod wezwaniem św. Marcina i św. Kastulusa. Przez przeszło sto lat budowy powstała najwyższa świątynia na Bawarii. Kościół uchodzi za najwyższy ceglany na świecie. Jego wieża mierzy 130,6 metra.



Innym ważnym zabytkiem w mieście jest usytuowany na wzniesieniu zamek Trausnitz. Jedna z najstarszych siedzib rodowych Wittelsbachów. Z pozostałych ważniejszych Zabytów można wymienić gotycki budynek ratusza, brama miejska, budynek starej poczty czy  wiele kamienic mieszczańskich z wieków XV i XVI.





Po godzinie kręcenia się po mieście ruszam dalej. Oczywiście podążam wzdłuż rzeki Isar. 



Kolejnym miastem na mojej trasie jest Moosburg an der Isar. Tu bardziej skupiłem się na tym by zrobić zakupy niż na samym zwiedzaniu. Co prawda trochę się pokręciłem po wąskich uliczkach, ale szału nie było.




Kolejnym moim celem będzie już stolica Bawarii - Monachium. Ale za nim tam dotrę to muszę pokonać niemal 60 kilometrów. Jest strasznie upalnie. Dwukrotnie kąpię się w rzece dla ochłody 😀


Kontroluję też stan ogumienia. No i powiem, że jestem z nowych gum bardzo zadowolony. O samych oponach napiszę pod koniec tej wyprawy. 

Przejeżdżam obok monachijskiego lotniska.....







Docieram do Monachium. To drugie najchętniej odwiedzane przez turystów niemieckie miasto. Na pierwszym miejscu jest oczywiście stolica - Berlin.

Zawsze w przypadku tak dużych miast obawiam się, że za dużo czasu w nich spędzę 😉 Do tej pory największą odwiedzoną przeze mnie na rowerze aglomeracją był 14 milionowy Stambuł 💪 Przeczytacie o tym pod TYM LINKIEM.

Oczywiście Monachium to niewielkie miasto w porównaniu do Stambułu, ale 1,5 miliona mieszkańców robi wrażenie.

Oczywiście skupię się głównie na ścisłym centrum, ale żeby tam dotrzeć trzeba sporo przejechać przez inne dzielnice miasta. Staram się jechać ścieżkami rowerowymi, których jest tu od groma. Ale nie wszędzie nimi dojadę i jestem zmuszony jechać i głównymi drogami. Tym bardziej, że potrzeba mi zrobić zakupy. Znajduję Lidla gdzieś na bocznej drodze. W środku dziki tłum turystów z całego świata. Dużo czasu tracę w staniu w kolejce....

Do centrum docieram Ludwigstrase. Ulica ta jak i zabytki przy niej zlokalizowane robią ogromne wrażenie !

Na Stare Miasto wjeżdżam przez Bramę Zwycięstwa(Siegestor). Jest to potrójny łuk triumfalny zwieńczony posągiem Bawarii z lwami.



Ludwigstrase docieram na Sare Miasto. Tam już niestety rowerem nie pojeżdżę. Cała starówka to wyłącznie strefa piesza. Zresztą turystów tu tak wielu, że poruszanie na rowerze byłoby bardzo utrudnione.




Na Odeonplatz znajduje się monumentalny portyk Marszałków. Wzorowany na Loggia dei Lanzi we Florencji. Został zamówiony w 1841 roku przez króla Ludwika I, aby uczcić tradycję jego armii.



Tuż obok znajduje się barokowy kościół Teatynów – jest to kościół katolicki pod wezwaniem św. Kajetana.

Przy Max-Joseph Platz stoi budynek teatru narodowego, a przed nim pomnik Maximiliana I.



Z każdej strony gdzieby nie spojrzeć jest jakiś ciekawy obiekt.



Najbardziej charakterystycznym zabytkowym obiektem w Monachium jest z pewnością katedra Najświętszej Marii Panny. Jej charakterystyczne wieże z kopulastymi hełmami mierzą 99 metrów.


Inną bardzo charakterystyczną budowlą starego miasta jest neogotycki nowy ratusz. Robi wrażenie !


Na samym starym mieście natkniemy się na kilkanaście świątyń. Nie sposób wszystkiego obejść w dwie godziny. Tutaj trzeba poświęcić przynajmniej jeden dzień 😉 







Zdaję sobie sprawę ile czasu zajmie mi samo wydostanie się z miasta wracam już nad rzekę gdzie dalej poprowadzi mnie na południe ścieżka rowerowa.

Na plantach nad rzeką ludność szuka ochłody w ten nieznośnie upalny dzień.


A ja podążam już na południe. Rzeka teraz płynie głębokim kanionem. Przed miastem Grünwald trafiam nagle na zamkniętą ścieżkę i muszę wspiąć się ostro do góry i wyjechać z kanionu. Jest tak stromo, że nie ma mowy o podjechaniu.

Robię sobie przerwę obiadową.


I podkręcam trochę tempo jazdy by zrobić jeszcze dzisiaj jak najwięcej kilometrów. W 
Wolfratshausen jade już wzdłuż rzeki Loisach. Tu też zastaje mnie zachód słońca.



Trasą rowerową Loisach radweg podążam dalej w kierunku 
Garmisch-Partenkirchen. Oczywiście nie ma szans bym tam dzisiaj dotarł, ale chciałem pokonaj jeszcze jak największy dystans. Fajnie by było jakbym przekroczył dzisiaj 200 km 😉



Zamierzony dystans udaje się osiągnąć w okolicy miasta 
Penzberg, więc dalej już nie kombinuję i postanawiam szukać miejscówki. Szybko się to udaje i wcześnie kładę siew hamaku. Jutro nie będzie już tak łatwo. Przede mną górki i to nie byle jakie bo mowa tu oczywiście o Alpach 💪😉



No i tradycyjnie poglądowa mapka.


Statystyki Dzień 4:

Dystans:                 202,95 km

Czas jazdy:            11:05:19

Średnia:                18,13 km/h

Max:                      46,62 km/h

Suma podjazdów:  671 m

Wys. max.:            681 m n.p.m.


CDN


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz