Strony

środa, 17 kwietnia 2019

Zábřeh, Mohelnice, Úsov czyli zamki, pałace i wieże widokowe - 23.03.2019

Po kilku rowerowych wypadach we wschodnią część Jesioników przyszła pora by zmienić kierunek na zachodni. Tym razem udaje mi się jednak wyruszyć w trasę jeszcze przed wschodem słońca. Zdaję sobie sprawę, że czeka mnie dzisiaj trochę więcej podjazdów jak dotychczasowych wypadach w tym roku 😉

Szykuje się kolejny ładny dzień choć jak się później okazało przejrzystość powietrza pozostawiała wiele do życzenia. No i jest zimno, cholernie zimno. Jeszcze w tym roku niedane mi było jechać na krótko. Nie inaczej będzie i tym razem.



Staram się szybko dotrzeć do Jesenika. Tam tylko kilka zdjęć i dalej na przełęcz Ramzova. Po drodze odwiedzam polankę z moim ulubionym widokiem na Masyw Keprnika. Niestety tym razem bez piwa ale i tak byłby problem by sobie usiąść bo trawa bardzo mokra. Ważne też że temperatura powoli idzie do góry 😀





Zaopatrzenie robię dopiero w Jindřichovie.


W Hanušovicach odbijam wzdłuż rzeki Morava bo trasa jest znacznie łatwiejsza dla rowerzysty do pokonania. Trudniej jest jadąc przez miejscowość Kopřivná bo tam należy pokonać konkretne wzniesienie.

Teraz już nie ma pośpiechu. Jadę przez Bohdíkov po wyznakowanej trasie rowerowej nr.4.



W miejscowości Ruda nad Moravą był plan wypuszczenia drona nad tamtejszym pałacem. Po dotarciu na miejsce widzę, że brama wjazdowa jest otwarta więc wjeżdżam na plac przed samym pałacem. Obecnie trawa tam remont bo widać krzątającą się ekipę i zgromadzone materiały budowlane. Fajnie, że tego typu obiekty nie niszczeją.




Obecna bryła obiektu pochodzi z okresu renesansu.

No i tym razem jednak nie polatałem.... Natomiast kawałek dalej odbijam na Radomilov. Moim celem jest teraz szczyt Haj. W Radomilovie w sumie kończy się asfalt i dalej już wiedzie szutrówka. Częściowo wiedzie nią szlak zielony, który następnie odbija na pastwiska.





Trzeba pokonać kilka wzniesień ale warto bo widoki całkiem ładne.

Na mapie zaznaczony jest kościółek pod szczytem Haj. Nigdy tam nie byłem, więc zahaczę o to miejsce. Kościół Bożego Ciała, bo o nim mowa wzmiankowany jest w XVI wieku. Obecny pochodzi z 1724 roku. Ścieżka krzyżowa pochodzi natomiast z 1908 roku.




Tu też korzystam po raz pierwszy z usług Igora




Rozpoczynam zdobywanie szczytu Haj gdzie stoi wieża widokowa. Niestety szlak miejscami pnie się stromo do góry i leży tam też kilka powalonych przez wiatr drzew. Muszę prowadzić rower....

Wieża na szczycie powstała w 1996 roku, a pierwsza w tym miejscu stała ponad sześćdziesiąt lat wcześniej. Wieża jest czynna, ale ja nie decyduję się na wejście. Kiedyś byłem i wiem, że widok jest przez szyby. Zjeżdżam kawałek niżej gdzie mam dobry widok na Šumperk. Robię tam długą przerwę. Oglądam kończący sezon skoków narciarskich konkurs w Planicy 😉




Później jeszcze pięć minut dla drona w powietrzu. Wieża fajnie wygląda, ale widoczność jak pisałem na początku jest nie najlepsza.




Jadę dalej szlakiem zielonym dość spory kawałek drogi. Nad Bludovem nie dawno wystawiono wieżę widokową. Nie jest ona jakaś wysoka, ale gdy okolica jest pozbawiona drzew to nic więcej nie potrzeba.




Igor startuje....


... i leci nad barokowy pałac w Bludovie.



Dalsza moja rasa wiedzie w kierunku Mohelnic bo tak sobie wykalkulowałem, że do tamtego miasta dam radę jeszcze dziś dotrzeć zanim zacznę kierować się ku domowi. Jednak jadę tam przez mniejsze miejscowości jak chociażby przez Brníčko, Lesnice czy Zvole. W Brníčko kiedyś byłem, ale to były jeszcze czasy bez drona, a tam nad miejscowością górują malownicze ruiny zamku o tej samej nazwie. Dron daje możliwość spojrzenia na miejsca, które się dobrze zna z nowej perspektywy.





Zamek pochodzi z drugiej połowy XIII wieku. Został zniszczony podczas konfliktu pomiędzy Jerzym z Poděbrad, a Mateuszem Korvínem w XV wieku.

W miejscowości Lesnice stoi niczym nie wyróżniający się pałacyk, którego początki to okres renesansu.


Pomiędzy mniejszymi miejscowościami wplatam jednak Zábřeh. Tylko zahaczam o przedmieścia by zrobić zakupy w markecie i lecę dalej na Mohelnice. Do Mohelnic w dużej części jedzie się po fajnych ścieżkach rowerowych.



W Mohelnicach obowiązkowy przejazd przez tamtejszy rynek. Szkoda tylko, że to jeden wielki parking 😕



Najcenniejszym zabytkiem w mieście jest gotycki kościół pod wezwaniem św. Tomasza z Canterbury.



Miasto opuszczam oczywiście po ścieżkach rowerowy, których tu nie brakuje. Jadę teraz do nieodległego Úsova. Miasteczko znacznie ciekawsze dla mnie aniżeli chociażby wcześniej odwiedzone Mohelnice.


Dominantą miejscowości jest jedna z najstarszych zachowanych północnomorawskich siedzib szlacheckich. Pałac wybudowano w miejscu częściowo zniszczonego podczas szwedzkiej okupacji w 1643 roku zamku. Pierwotnie był on w formie francuskiego kasztelu. Teraz to zresztą widać bardzo dobrze z powietrza jak wygląda ten pałaco-zamek.





Ciekawostką jest znajdujące się w pałacu muzeum myśliwsko-leśnicze gdzie zgromadzono bogate zbiory chociażby broni czy też narzędzi kłusowniczych. Muzeum posiada wyjątkowe zbiory tego rodzaju na skalę Europy Środkowej. Niestety jestem tu po raz drugi i po raz drugi już po godzinach otwarcia, a to muzeum bardzo chętnie by zwiedził wewnątrz. Teraz będzie trzeba mieć to na uwadze na przyszłość 😉

Tu niestety spotyka mnie też nie miła sytuacja. Pewien podpity, strasznie bełkoczący miejscowy żąda ode mnie bym oddał mu swój aparat. Gdy odmawiam to wyciąga rękę po właśnie lądującego drona. Jeden szybki ruch i już ręka wykręcona, a gościu tylko jęknął, ale wiem że go to bardzo zabolało. Znieczulica alkoholowa działa. Poprosiłem grzecznie by się oddalił bo w innym przypadku będzie mieć większe problemy aniżeli tylko bolący bark. Posłuchał, ale na odchodnym krzyczał coś w stylu bym wypieprzał do swojej śmierdzącej polski..... Niestety i takie przypadki się zdarzają, ale coś takiego mi przytrafilo się po raz pierwszy.

Jadę jeszcze pod miejscową synagogę, którą wybudowano pod koniec XVIII wieku.



Z Úsova jadę na Unicov. Droga dość szybko mi umyka spod kół. Ścieżkami rowerowymi przemierzam ościenne dzielnice miasta i odbijam na Rýmařov.




Zbliża się zachód słońca i robię coraz rzadziej przerwy nawet te na zdjęcia. Tym razem do Rýmařova jadę trochę inaczej aniżeli to ma w moim przypadku miejsce. Z Libiny przez Tvrdkov. Kiedyś tamtędy już jechałem i wiem, że łatwo tam nie jest. Konkretny podjazd na początek, a oprócz tego kilka mniejszych zjazdów i podjazdów. Trochę wkurzająca ta trasa, ale za to mam kilka fajnych ujęć wijącej się drogi z drona 😉




W Rýmařovie jestem gdy jest już zupełnie ciemno. Robię zakupy w tym co zwykle sklepie prowadzonym przez Azjatów. Przede mną jeszcze 60 kilometrów do domu przez Jesioniki. Ale to standard.... Najważniejsze do wjechać na przełęcz Hvezda w Karlovej Studance, a potem to już z góry 😉


222 kilometry i ponad 2k podjazdów to już całkiem sporo jak na tą porę roku. Jestem zadowolony, ale w te okolice szybko nie wrócę bo teraz będą u mnie trochę inne priorytety albo cele, które chcę zrealizować 😉


Galeria z tego wypadu pod linkiem:

https://photos.app.goo.gl/bD9LLWzQR2e9Ro9k6


2 komentarze:

  1. Ten pijaczek po prostu przyszedł i chciał aparat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wyszedł ze znajdującej się niedaleko "vinoteki". Wszystko miało miejsce na totalnym zadupiu bo zawsze staram się startować dronem z dala od ludzi tak by nie zwracać zbytnio na siebie uwagi. Bełkotał tak, że nie potrafiłem go początkowo zrozumieć. Najpierw zażądał by oddać mu aparat, a gdy udałem że go nie słyszę to zaczął się wydzierać. Później wyciągnął łapę po wiszącego około metra nad ziemią drona. Miał szczęście, że jestem kulturalnym człowiekiem i potrafię utrzymać nerwy na wodzy bo mogłoby się to dla niego znacznie gorzej skończyć.

      Usuń