Wschód słońca zastaje mnie w połowie drogi do Prudnika. Na tarczy słonecznej ukazuje się tamtejszy ratusz 😀 Przez miasto szybko przejeżdżam i przez Krzyżkowice jadę do Osoblachy.
Kieruję się na Głubczyce. Jednak miasto omijam od zachodu. Przemierzam płaskowyż głubczycki. Robi się przyjemnie cieplutko.
Tak układam swoją dzisiejszą trasę by odwiedzić okoliczne ruiny kościołów, których na tych terenach jest kilka. Zostały one zniszczone podczas działań wojennych w 1945 roku.
Na pierwszy rzut idzie ten w miejscowości Włodzienin. Kościół św. Mikołaja zlokalizowany jest na południe już poza miejscowością. Wybudowany w XIV wieku posiada grobowce rodu Bytomskich, Szelihów i Sedlinickich z XV i XVI wieku, z płaskorzeźbami zmarłych i z napisami w języku starosłowiańskim. W 1945 r. kompletnie zniszczony i już nie odbudowany. Obecnie wieża kościelna zaadoptowana jako wieża widokowa.
Wykonuję kilka ujęć z powietrza....
Teraz jadę do sąsiednich Wojnowic gdzie znajdują się kolejne ruiny. Kościół św. Szymona i Judy Tadeusza pochodzi z lat 1806-1807. Zniszczony w tym samym okresie co kościół we Włodzieninie.
Kolejne ruiny kościoła znajdują się w Nowej Cerekwi. Jest to kościół cmentarny pw. św. Wacława, wybudowano go w 1688 roku.
W Nowej Cerekwi można zobaczyć również inne ruiny. Mianowicie chodzi o pozostałości zamku. Był on siedzibą rodu Vrbnów od 1585 do 1800r.
Ok. Wystarczy tych ruin kościołów na dziś, a jest ich w okolicy jeszcze kilka. Główną drogą jadę do nieodległego Kietrza. Tam robię małe zakupy i kieruję się na południe do rezerwatu Góra Gipsowa. W 1957 roku w tym miejscu utworzono rezerwat przyrody w celu zachowania stanowisk roślinności stepowej. Wcześniej bo już w 1935 roku istniał tu "Obszar Przyrody Chronionej Wapienna Góra".
Na tych terenach w latach 1812 – 1972 prowadzono eksploatację złóż gipsu metodą podziemną. Widać ślady tej eksploatacji do tej pory. Jednak mam nieodpowiednie obuwie to kręcenia się na tym podmokłym o tej porze roku terenie.
Ładne widoki w okolicy.
Jadę do Sudic. To już po czeskiej stronie. Z daleka widać tamtejszą, pseudogotycką świątynię.
W miejscowości znajduje się pomnik upamiętniający niemieckich żołnierzy, którzy zginęli podczas pierwszej wojny światowej.
Oprócz tego w miejscowości stoi samolot szkolno-treningowy L29 Delfín.
Na wylocie w kierunku Samborowic stoi jako pomnik czołg T34. Jest to pomnik upamiętniający wyzwolenie Sudic przez radziecką brygadę pancerną w 1945 roku.
No i wracam do PL...
Wyznakowaną trasą rowerową jadę do Tworkowa. Tam przejeżdżam obok zabytkowego młyna wodnego. Wzdłuż stawu "Trzeciok" udaję się pod ruiny pałacu. A tam zonk ! Ruiny pałacu niedostępne bo trwają tam prace remontowe ! Z tego co wyczytałem na wieży ma zostać wybudowana platforma widokowa, mury zabezpieczone przed dalszym niszczeniem. Powstanie tu również centrum informacyjne.
Kilka ujęć z drona.
I ponownie uderzam do Czech. Tym razem na znacznie dłużej. Z Sihlerovic jadę lasami w kierunku Ostravy.
Samo miasto nie jest moim celem. Postanawiam odwiedzić "Landek Park". Jest to największe muzeum górnicze w Republice Czeskiej. Zostało założone w dawnej kopalni Anselm gdzie wydobycie węgla kamiennego miało miejsce już w 1830 roku. Miejsce bardzo łatwo dostępne, szczególnie trasami rowerowymi wzdłuż Odry. Rowerzystów bardzo wielu dziś na ścieżkach.
Na sporym obszarze zgromadzono wiele maszyn służących do wydobycia węgla. Największe wrażenie robią kombajn oraz ogromna tarcza wiertnicza.
Na zwiedzanie samej kopalni nie mam ani czasu ani pieniędzy. Pozostaje mi jechać w kierunku Hošťálkovic wzdłuż Odry.
Tam w okolicy miejsca gdzie Opava wpada do Odry kilka ujęć z drona.
I właśnie wzdłuż Opavy jadę dalej po wyznaczonej trasie rowerowej. W przeważającej części są to szutry, ale mimo to jedzie się bardzo przyjemnie i szybko. Rowerzystów są całe tłumy ! Jedzie się tak fajnie, że kompletnie zapomniałem o wykonywaniu zdjęć ! Aparat wyciągam dopiero w okolicy Jilešovic.
W Smolkovie podjeżdżam pod kolejny tego dnia pomnik T34.
Ostatnim moim dzisiejszym przystankiem będzie miejscowość Raduň. Docieram tam polnymi drogami. Ciągle towarzyszy mi widok na nieodległą Opave.
Raduň nigdy jakoś nie znalazł się na trasie moich wycieczek, a tam okazuje się, że jest całkiem ładny pałac.
W jedynej czynnej knajpie zlokalizowanej w bezpośrednim sąsiedztwie pałacu jem już trochę spóźniony obiad i wypijam piwko. Smacznie i w przyzwoitych cenach.
Pierwotnie gotycki zamek w XVI wieku przebudowany przez rodzinę Tvorkovskich z Kravar w stylu renesansowym. Kolejne przeobrażenia miały miejsce już w XIX wieku. Pałac usytuowany na niewielkim wzniesieniu ponad stawem. Fajnie wygląda wraz ze swoim odbiciem na tafli wody.
Właśnie następuje zachód słońca. W dali widoczne Jesioniki, a ja gonię jak wariat na Opave.
Do domu pozostaje mi ponad sześćdziesiąt kilometrów, które pokonuje dość szybko. Bez postojów, bez zdjęć bo ileż można. W dniu dzisiejszym poprawiam też tegoroczny rekord jeżeli chodzi o pokonany dystans jednego dnia 😀
Oczywiście zadowolenie po tak pięknie spędzonym dniu jest ogromne ! 😀
A galeria pod tym linkiem: https://photos.app.goo.gl/W9PCuCu52d6VQHDT6
W Sudicach to byli raczej żołnierze austriaccy ;)
OdpowiedzUsuńFajna trasa, dużo ciekawych miejsc.
To jednak faktycznie byli niemieccy, przecież Sudice leżą w kraiku hulczyńskim.
UsuńNapisałem tak bo tyle przeczytałem z tablicy ustawionej w centrum, a właściwie to zrobiłem zdjęcie tablicy, a czytałem już w domu ;)
Usuń