No i pora na rozpoczęcie relacji z tegorocznego wypadu urlopowego. A miałem zamiar tym razem objechać dookoła Alpy. Niewiedziałem tylko w jakiej odległości będę jechać od tego pasma górskiego. Wszystko zależne było od kondycji oraz pogody..... 😉
Jeżeli chodzi o przygotowania do wyprawy to tym razem było trochę inaczej. Serwis roweru zdobiłem dużo, dużo wcześniej. Z nowinki to w tym roku postanowiłem odciążyć trochę tył z bagaży i dokonałem zakupu niewielkich sakw na przedni widelec. Niezbyt wiele się do nich mieści, ale udało się tam upchać cały sprzęt biwakowy oprócz płachty biwakowej bo ta no niestety, ale zajmuje dość sporo miejsca.
Oczywiście jak to zawsze bywa ponownie zabrałem więcej bagażu aniżeli chciałem, ale ja tak już mam. Rower z ekwipunkiem + plecak ze sprzętem foto to waga 44 kilogramy..... nieźle 😅
Na tegoroczny wypad mam do dyspozycji 21 dni. Startuję inaczej bo w poniedziałek 😉
Początek to klasyka czyli przejazd przez Głuchołazy do Jesenika. Prognoza pogody mówi iż dzisiaj będzie bardzo, ale to bardzo odpowiednia do jazdy na rowerze. Nie będzie padać, wiać i za gorąco też nie ma być. Jednak okazało się, że będzie inaczej. Szczególnie w drugiej części dnia gdy już jechałem przez Czechy 😉
Pierwsze wyzwanie czeka mnie od Lipovych lazni w kierunku na przełęcz Ramzova. Im dalej tym mam większy podjazd, ale potem już będzie trochę z górki w kierunku Brannej.
Chciałem możliwie szybko "przeskoczyć" Jesioniki, więc nie kombinuję tym razem i jadę po prostu dobrze mi znaną i najłatwiejszą trasą na Kraliki. Tam przy drodze znajduje się szczyt Vysina (666 m) gdzie stoją pozostałości umocnień z lat 30tych minionego wieku. Wszystkie okoliczne bunkry wchodzą w skład kompleksu
Hůrka.
Gdzieś tam w dali widoczny charakterystyczny obiekt klasztorny
Hedeč, a w przeciwnym kierunku Śnieżnik ze swoją nową wieżą widokową.Zjeżdżam do Kralików i na tamtejszym ryneczku jem posiłek w cieniu drzew.
Gdzieś nad Mladkovem zauważyłem w szczerym polu figurę Jana Nepomucena. Musiałem tam podjechać bo Nepomuka kolekcjonuję 😉
W
Žamberku coś zaczyna popadywać. Daruję sobie robienie zdjęć. Za to miasto opuszczam zupełnie inaczej niż dotychczas. Postanowiłem jechać wzdłuż Dzikiej Orlicy. Dzięki temu natrafiam na lokomotywę parową stojącą przy muzeum dawnych maszyn przemysłowych.
Od teraz przez dłuższy czas będę jechać wzdłuż rzeki. I to w większości po leśnych drogach. Przyszło mi nawet i prowadzić rower bo ścieżka do jazdy się po prostu nie nadawała. Znalazłem licznik rowerowy. Należał chyba do jakiegoś turysty z Niemiec bo menu było ustawione w niemieckim języku 😉 Zostawiłem go pod wiatą przy szlaku.
Tak docieram do miejscowości
Potštejn gdzie nie dane mi było jeszcze się zatrzymywać. Choć kiedyś już tędy przejeżdżałem 😉
Zabytkowe centrum Potštejna stanowi plac z empirowym kościołem św. Wawrzyńca, fontanna i posąg św. Floriana. Naprzeciwko kościoła znajduje się późnobarokowy pałac z parkiem i ogrodem różanym, naprzeciw plebania. Na wzgórzu na północ od miasta znajduje się cmentarz z barokowym kościołem św. Marka natomiast na południu wznosi się wzgórze z ruinami niegdyś imponującego zamku.
Do miasta Kostelec nad Orlicí jest niedaleko, więc docieram tam dość szybko.
W Republice Czeskiej ciężko jest mi wskazać miasto gdzie nie zobaczymy jakiegoś zamku czy pałacu. Oczywiście nie twierdzę, że takich miast nie ma. Po prostu nie mogę sobie takowego przypomnieć pisząc ten tekst 😉A tutaj w Kostelcu nad O. Są aż dwa pałace, Stary i Nowy. Pod tym ciekawszym, Nowym już bywałem, ale jakoś pomijałem ten Stary.
Pałac postawiono w miejscu gdzie wcześniej stała twierdza. Jej historia nie jest jednak znana. Pałac wybudowano w XVII wieku. Spłonął w 1777 roku. Po odbudowie przekształcono go w dwór gdzie rezydowali urzędnicy.
Przy niewielkim rynku stoi budynek starego ratusza. Został wybudowany w XVI wieku.
Niedaleko od rynku stoi barokowy kościół św. Jerzego. Jego elewacja wymagała by już nieco odmalowania 😉
A po niespełna godzinie docieram do miasteczka Týniště nad Orlicí. W międzyczasie przechodzi burza i jestem zmuszony się na chwilę skryć przed opadami deszczu. Tutaj zahaczam o centrum. Przy trójkątnym Placu Wolności stoi kościół św. Mikołaja. Ogólnie rynek całkiem przyjemny.
Coraz częściej pada deszcz. Coraz częściej jestem zmuszony przeczekać opady. Podążam w kierunku miasta
Třebechovice pod Orebem po fajnej ścieżce rowerowej.
Třebechovice pod Orebem to miasto zlokalizowane pomiędzy Kostelcem i Hradce Kralove. Na rynku znajduje się kościół ewangelicki, ratusz, fontanna i kolumna maryjna, a w pobliżu barokowy kościół św. Andrzeja. Przy drodze w kierunku Opočna stoi barokowa kaplica św. Jana Chrzciciela. Ale nie ukrywajmy. Większość turystów odwiedzających to miasto przyjeżdża tu odwiedzić muzeum ruchomych szopek. Największa z nich liczy około 2 tysiące elementów.
W drodze do Hradca Kralove łapie mnie kolejny raz w dniu dzisiejszym deszcz. Na szczęście po raz ostatni. Teraz mam przejazd przez Hradec. Nie myślę o żadnym zwiedzaniu. Podstawa to zrobić jakieś zakupy i jazda dalej bo dzień się już powoli kończy. Wiele razy tu bywałem i miasto warte polecenia. Pełne elegancji połączenie gotyku, renesansu, baroku ze współczesną architekturą. To właśnie jedno z najstarszych miast w Republice Czeskiej.
Chlumec nad Cidlinou to jak się okazało mój ostatni przystanek dzisiaj. Niestety zrobiło się już ciemno, a po nocy nie mam aktualnie ochoty jechać.
Jednym z najstarszych kościołów z okresu renesansu w Czechach jest ten znajdujący się właśnie w tym mieście. Jego patronką jest św. Urszula. Został wybudowany w latach 1536-43.
Na noc zatrzymuję się w lesie tuż przy ścieżce rowerowej.
Tradycyjnie będę się starać wrzucać poglądową mapkę z pokonaną trasą danego dnia.
Statystyki Dzień 1:
Dystans: 201,42 km
Czas jazdy: 11:54:10
Średnia: 16,95 km/h
Max: 67,50 km/h
Suma podjazdów: 1361 m
Wys. max.: 721 m n.p.m
cdn....
Hura, na to czytelnicy czekali!
OdpowiedzUsuńRadnice w Jeseniku. Pierwszy zagraniczny ratusz jaki widziałem w życiu.
Śnieżnik prezentuje się tak jak z Wrocławia, tylko odwrócony oczywiście.