Strony

piątek, 30 stycznia 2015

Biegówki 06.01.2015

Taki tam wypadzik na biegówki ;)

Podjeżdżamy na przełęcz CHS. Jest tu duży darmowy parking co jest ogromnym plusem. Szybko się zbieramy i ruszamy na trasę, a ta jest przygotowana rewelacyjnie i warunki do uprawiania tej dyscypliny sportu genialne. Pogoda z początku nie rozpieszcza. Czesi mają normalny dzień, więc na trasach biegowych nie spodziewamy się tłumów.




Podejście na Velký Jezerník


Chata Švýcárna
Im jesteśmy dalej i wyżej, tym coraz więcej przebłysków słońca. Mijamy chatę Švýcárna, a będąc kilkaset metrów dalej wypogadza się całkowicie.




Widok w kierunku elektrowni szczytowo-pompowej Dlouhe strane
Przed nami widoczny już cel. W planach jest wjazd na Pradziada i chwila odpoczynku. Następnie zjazd na Ovčárnę na piwo i ponowny wjazd na szczyt i tak kilka razy... Niestety okazało się iż chata Sabinka zamknięta na głucho :(
Ale piwa trzeba było się napić, więc wstępujemy do restauracji hotelu Ovčárna. Z racji braku koron czeskich poprzestajemy tylko na jednym.


I mamy "pełną lampę"


Zjazd na Ovčárnę

Wracamy na górę....Podczas wspinania się po stoku narciarskim Kuba idzie na łatwiznę i łapie orczyk. Wjeżdża na górę i pokazuje nam jak się zjeżdża po stoku narciarskim na nartach biegowych :D


Kuba pokazuje jak się zjeżdża po stoku narciarskim ;)

Chmury już zupełnie się rozpłynęły. Gdzieś tam w dali są ładnie widoczne Karkonosze, a w kierunku wschodnim nieśmiało pokazują się Beskidy. A ja głupi nie zabrałem obiektywu o większej ogniskowej :/


Widok na Karkonosze

Siedząc w ciepełku na szczycie już nigdzie nam się nie chce ruszać. Namawiam chłopaków by pozostać na szczycie do zachodu słońca. Co pewien czas wychodzę skontrolować jak tam warunki i ile jeszcze pozostało do zachodu słońca.


W końcu postanawiamy wyjść i idziemy się lansować ;)

ekipa


Gdy tylko słońce chowa się za chmury, które już niestety nadciągały z zachodu, ruszamy w drogę powrotną. Zjazd robimy na przełaj. Zabawa jest przednia, choć poniektórzy zaliczyli wywrotkę ;)

Ja oczywiście ostatni bo jak tu przejść obojętnie gdy są takie warunki...




Od Švýcárny już normalny zjazd po śladach. W jednym miejscu było dość niebezpiecznie. Stromy odcinek, ślady już rozjeżdżone, ostry zakręt w prawo i przy sporej prędkości ściągało na zewnątrz, a tam strome zbocze i gęsty las. Na szczęście tym razem zjeżdżam bez przytarcia tyłka ;)







Dużą część trasy pokonujemy już przy świetle czołówek, ale 2/3 trasy jest raczej bardzo przyjemne i niema tam żadnego niebezpieczeństwa.

Podsumowując był to bardzo udany wypad. Okazało się, że nie zapomniałem jak się biega na nartach, a na tych ostatni raz byłem 14 miesięcy temu...

Galeria: LINK






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz