Strony

środa, 11 listopada 2015

11.08.2015 - Na piwo do zachodnich sąsiadów... 08-13.08.2015 - Dzień 4

 Dziś nie mam zamiaru wcześnie wstawać. Należało mi się odrobinę więcej snu po dotarciu do celu wyprawy ;) Zresztą w planach miałem wejście na wieżę widokową.
Wstaję około ósmej. Robię spacer po okolicy z aparatem. Mimo wczesnej pory jest już dość wysoka temperatura i zanosi się na kolejny bardzo upalny dzień. Kręcę się w okolicy wieży około godziny z myślą, że zaraz ją otworzą. Niestety nikt nie przyszedł otworzyć obiektu. Nie znalazłem również żadnej informacji, o której godzinie otwierają wieżę :(

Nie pozostało mi nic innego jak zrobienie sobie kilku zdjęć na tle wieży i zebranie się do dalszej trasy.



Planów na trasę dzisiejszego dnia nie miałem żadnych. Postanawiam jechać przez pół dnia na południe, a później odbić na wschód ku granicy z Czechami. Początek jazdy tego dnia jest dla mnie ciężki. Nogi nie pracują tak jakbym tego chciał, a mięśni nie potrafię rozgrzać przez dłuższy czas.


Przed 11 docieram do Kronach po drodze niemal nie zatrzymując się. Jednak ten niewielki dystans jadę bardzo powoli.

Kronach to niespełna osiemnastotysięczne miasto w Bawarii. Tutaj ponad miastem znajduje się jedna z największych średniowiecznych twierdz w Niemczech - twierdza Rosenberg. Do twierdzy wchodzimy przez
wczesnobarokową bramę, ponoć jedną z najpiękniejszych w tym stylu w Niemczech. Jej autorem jest Antonio Petrini.




W przeszłości był to zamek biskupi. Jako twierdza nigdy nie została zdobyta. Stare miasto całkiem ładne. Choć ulice niemal zupełnie opustoszałe w tym upale.





W mieście spędzam niespełna godzinę. Jadę dalej na południe bardziej podrzędnymi drogami. Przez niemal dwie godziny nic ciekawego się nie wydarzyło i przez żadną ciekawą miejscowość nie przejeżdżałem. Dopiero po 13-tej docieram do Kulmbach. Ciekawe miasto, chociażby ze względu na znajdujący się tu jeden z największych browarów w Niemczech ;) Ponoć waży się w nim około 35 różnych piw... Akurat na przełomie lipca i sierpnia organizowany jest w mieście festiwal piwa. Widać to szczególnie po wszędzie porozwieszanych proporcach z produktami z miejscowego browaru ;)



Ponad miastem jest ponoć ładny zamek. Na widok wzniesienia gdzie znajduje się owy zamek odchodzi mi ochota na jakikolwiek wysiłek w tak upalny dzień. Najlepiej to bym zaległ gdzieś w cieniu z butelką przyjemnie zimnego piwa. W sumie to nawet tak zrobiłem zaraz po opuszczeniu Kulmbach. Oczywiście najpierw należało dokonać stosownych zakupów ;)






Planowałem odwiedzić jeszcze jedno większe miasto - Bayreuth, ale jakimś sposobem pomyliłem drogę i jadę teraz przez niewielkie miejscowości. Przede mną widoczne już pasmo Smreczany(Fichtelgebirge). Między miejscowościami Trebgast i Himmelkron natrafiam na kilka kamiennych krzyży pokutnych.




Staram się szukać najkrótszej(choć wcale nie najłatwiejszej) trasy dotarcia do granicy z Czechami. Przejeżdżam przez uzdrowisko Bad Berneck. Aby zobaczyć centrum muszę odbić kawałek ze ścieżki rowerowej, którą podążam...



Przede mną dość długi podjazd do Bischofsgrün. Jadę po genialnej ścieżce rowerowej biegnącej równolegle do głównej drogi oddzielonej od niej rzeką Biały Men. Chwilę wcześniej przetoczyła się niewielka burza i teraz jest przynajmniej czym oddychać. Pod górę jedzie się bardzo przyjemnie.

U góry planowana przerwa na posiłek na fajnej widokowej polanie w sercu Fichtelgebirge. Szkoda, że jest już tak późno bo chętnie podjechałbym na jeden z dwóch najwyższych szczytów pasma. Schneeberg oraz Ochsenkopf, które dominują nad okolicą.




Teraz już ścieżka rowerowa się skończyła i jestem zmuszony poruszać się główną drogą. Zdobywam najwyższy jej punkt znajdujący się pomiędzy wyżej wspomnianymi szczytami. Teraz już teoretycznie powinienem mieć z góry..., i tak też było. Kilometry zaczynają szybciej mijać, a ja się oddalam coraz bardziej od gór i zbliżam ku granicy z Czechami. Postojów już nie robię chcąc dotrzeć do Czech przed zachodem słońca.




Na granicy jestem kilkanaście minut przed zachodem. Przerwa na kolację i jadę zwiedzić Cheb. Sporo czasu spędzam w mieście, ale jest ono tego warte. Miasto ciekawe z dużym rynkiem gdzie stoi grupa jedenastu średniowiecznych kamienic zwanych Špalíček.




Największą świątynią w mieście jest kościół św. Mikołaja i Elżbiety - gotycki (pierwotnie romański).


Przed 22 termometr pokazuje jeszcze 30 stopni ! Miasto o tej porze tętni życiem. Wszystkie kafejki i ogródki piwne są zapełnione ludźmi.


Na ulicy Wolności znajduje się coś w rodzaju osi czasu przedstawiającej najważniejsze daty w dziejach miasta.



Miasto opuszczam przed 22. Temperatura odrobinę spadła. Jadąc na południe mam spory wiatr w plecy(w końcu !). Do północy udaje mi się pokonać 50 kilometrów dzięki czemu dystans dnia wygląda już przyzwoicie. Dzień kończę w okolicy miasta Planá.



Galeria: LINK



cdn...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz