Strony

czwartek, 10 grudnia 2015

Sudecki Mikołaj - 05-06.12.2015

W dniach 05-06.12.2015 uczestniczyłem w fajnym spotkaniu klubowym Klubu Góry-Szlaki, którego bazą było szkolne schronisko młodzieżowe "Dąbrówka" w Prudniku. Schronisko to mało powiedziane..., obiekt ten bardziej przypomina hotel !

Sobota

Z racji bliskości zamieszkania nie korzystałem z usług schroniska dlatego też dojeżdżam w sobotę rano na godz. 8. Następuje podział ekipy. Część postanowiła wcześniej, że przejedzie się koleją wąskotorową z Třemešnej ve Slezsku do Osoblahy. Największa grupa jedzie samochodami do Města Albrechtice gdzie w planach jest przemierzenie części miejskiej trasy turystycznej.

Ustalamy wspólnie, że trasę rozpoczynamy od zaliczenia najwyższego punktu dzisiejszego dnia czyli szczytu Poutni Hora 708 m n.p.m. Przemierzamy miasto i podchodzimy łąką skąd mamy całkiem ładne widoki. Muszę nadmienić, że pogoda trafiła się nam rewelacyjna jak na grudzień.





Później spory odcinek lasem aż dochodzimy do kapliczki. Znak to, że do szczytu już niedaleko.




Szczyt Poutni Hory jest obecnie zalesiony, a widoki są coraz bardziej ograniczone. W przeszłości na szczycie znajdował się kościółek będący miejscem pielgrzymkowym. Jednak w 1787 roku Cesarz Józef II  zakazał pielgrzymek w to miejsce. Obecnie po kościółku pozostała sterta kamieni. Tutaj pierwsza dłuższa przerwa na posiłek.



Kilkadziesiąt metrów dalej wychodzimy na łąki skąd mamy piękny widok na najwyższe partie Wysokiego Jesionika.


Następnie kolejny dłuższy odcinek leśną drogą. Dość szybko go pokonujemy. Ponad miejscowością Burkviz część osób zastanawiała się czy czasami nie skrócić sobie dzisiejszej trasy. Jednak wizja odwiedzenia jarmarku w pałacu Linhartovy przeważyła szalę... Idziemy dalej !



No i dalsza część szlaku lasem aż do miejscowości Linhartovy(Lenarcice). Przy drodze rosną jabłonie, a na drzewach wiszą jeszcze bardzo słodkie jabłka. Pycha !



Przechodzimy przez przypałacowy park. Jest próba zmierzenia obwodu wiekowego dębu. Podchodzimy pod pałac, który ponownie przechodzi jakiś remont elewacji.



To co nas tu sprowadza to jarmark. Przed pałacem kilka straganów. Niemal wszyscy kupują coś na ząb. Większość straganów rozłożona jest jednak na dwóch kondygnacjach i na dziedzińcu w pałacu. Wstęp to symboliczne 20 koron. Gdy inni zajadają się langoszem czy też bramborákiem ja szybciutko obchodzę pałac od środka.





Część osób rezygnuje z dalszej trasy i postanawia wracać do nieodległego miasta pociągiem. Ci bardziej zdesperowani narzucają mocne tempo by zdążyć na Graniczny Wierch przed zachodem słońca. Przechodzimy przez most graniczny i szybko pokonujemy drogę przez Opawicę.



Czerwonym szlakiem wspinamy się wzdłuż granicy państwa po stokach Granicznego Wierchu. Szczyt niewysoki, ale niektóre odcinki dają w kość.



Na szczycie obowiązkowe wejście na specyficzną wieżę widokową, która powstała z dwóch masztów telekomunikacyjnych. Z góry widoki dzisiaj mamy bardzo ładne :)





Oczywiście muszą być i zdjęcia grupowe ;)



Następnie pozostaje nam już tylko spokojne zejście do Albrechtic w promieniach zachodzącego słońca.




Po powrocie do schroniska biesiada przy suto zastawionym stole. Spore wzięcie miały w szczególności nalewki buby ;)




Niedziela

Drugiego dnia wybieramy się w Masyw Poprzecznej. By zaoszczędzić czasu podjeżdżamy bezpośrednio pod kościół Marii Panny Nieustającej Pomocy. Pogoda w dalszym ciągu rewelacyjna, chociaż silny wiatr dziś daje o sobie bardziej znać. Idziemy szlakiem czerwonym na Vyr gdzie odbijamy na szlak niebieski.



Rozpoczynamy wspinaczkę na Hreben najwyższy punkt podczas dzisiejszej wycieczki. Ścieżką dydaktyczną na Velke Pinky. I przez najstarszą część eksploatowaną górniczo w masywie - Starohoří - schodzimy około kilometra szlakiem niebieskim do ruin kaplicy św. Anny.




Tutaj zaplanowana przerwa na posiłek. Obchód okolicy i wracamy ponownie na górę, tym razem szlakiem zielonym, który obfituje w wiele atrakcji związanych z wydobywaniem na tych terenach m.in. złota.





Odwiedzamy punkt widokowy i następnie podchodzimy na Taborskie skały. Tutaj wiatr pokazuje swoją siłę. Ciężko utrzymać równowagę na otwartej przestrzeni. Robimy tradycyjną grupową fotkę i rozpoczynamy szybkie zejście najkrótszym i najszybszym wariantem na parking.







Na parkingu pożegnanie z jednymi, a z tymi co dysponują jeszcze wolnym czasem żegnam się dopiero kilka godzin później bo postanawiany na koniec dnia zdobyć jeszcze Biskupią Kopę ;)





Pogoda podczas tego weekendu bardzo dopisała i udało się zrealizować wszystkie plany wycieczkowe z czego jestem niezmiernie zadowolony. Spotkałem ludzi, których nie widziałem już bardzo dawno i poznałem nowych.

Galeria(całe 200 zdjęć) pod linkiem:  LINK


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz