Strony

czwartek, 12 marca 2020

Śnieżnik zachód-wschód słońca - 05-06.01.2020

Weekend zapowiadają kiepski pogodowo. Zarówno sobota jak i niedziela. Jednak święto Trzech Króli przypada w poniedziałek czyli mamy dzień wolny, a już pod wieczór w niedzielę zapowiadają rozpogodzenia. Trzeba to wykorzystać !

Postanawiamy pojechać z Kubą na Śnieżnik na noc. Dlatego też uderzamy do Kletna gdzie parkujemy w pobliżu jaskini Niedźwiedziej. 10 zeta za parking i ruszamy szlakiem żółtym na Halę pod Śnieżnikiem do tamtejszego schroniska.


Początek jest dość łatwy bo szlak bardzo dobrze wydeptany i podjeżdża się niczego sobie. Dopiero wyżej gdy szlak odchodzi od głównej drogi to robi się mniej ciekawie. Są tylko głębokie koleiny po jakimś samochodzie i jest grząsko. Ciężko podjeżdżać i przyszło nam te kilkaset metrów podprowadzać rowery. Na szczęście po pewnym czasie z drogą łączy się szlak pieszy ponownie i znowu mamy wydeptane pod kołami przez turystów 😉




Już od początku podjazdu czasami przebija się słońce zza chmur, więc będzie dobrze.

Im bliżej schroniska tym więcej turystów na szlaku. Kilka szlaków zarówno pieszych jak i rowerowych łączy się około kilometra od schroniska.




A w schronisku tłumy. Długo stoimy by choć piwo kupić. Na obiad nie ma sensu czekać bo nie zdążymy na zachód słońca, na który mamy zamiar udać się na szczyt. Ludzi jest tak wielu, że zajmują każdy skrawek podłogi łącznie ze schodami na piętro i całym korytarzem.

A podjazd na szczyt już przy pełnym słońcu. W wielu miejscach jest możliwość podjazdu bo szlak fajnie wydeptany. W ogóle jedzie się lepiej niż latem bo teraz śnieg przykrył normalnie wystające kamienie i korzenie.




Jednak tam gdzie najstromiej i tak trzeba podprowadzać. Mocno utrudnia nam jazdę spory bagaż.




Fajnie bo jest bezwietrznie. Puszczam wiec drona tuż przed zachodem słońca.





Pierwszy raz w zimie i w dodatku przy tak ładnej pogodzie. Bije moc z tych zdjęć !





Następnie długa sesja foto, bardzo długa. To jest dla mnie najlepszy moment do fotografii w górach i zimową porą. Wszystko trwa tak z dobrą godzinę po zachodzie słońca. Kuba nie był w stanie tak długo wytrzymać na szczycie 😉







Zjazd do schroniska trwał chyba krócej niż 5 minut. Kuba siedzi w głównej sali. Teraz jest znacznie mniej ludzi choć nadal gwarno. Zasiadam do kolacji. Nawiązujemy nowe znajomości. Jednak w głowie mam pewien plan, plan który chcę zrealizować. Otóż chcę zrobić kilka nocnych ujęć schroniska z drona. Księżyc już sporo odbija światła słonecznego, więc liczyłem na udane zdjęcia. Bardzo wiele zdjęć zrobiłem i nawet kilka jest akceptowalnej jakości 😀





Poświęciłbym na zdjęcia jeszcze trochę czasu, ale właśnie zamykają główną salę i muszę iść pozabierać swoje toboły. Ale na zewnątrz jeszcze wychodzimy z Kubą pofocić 😉 Jednak światła w schronisku są już wygaszone i nie ma tego efektu.




Noc kimamy na ławkach w korytarzu. Ja mam w planach wyskoczyć na wschód słońca na szczyt. Prognozy są mało optymistyczne no ale może akurat...

Idę na szczyt skoro świt. Chmury wszystko przykrywają. Mało ciekawie, ale jednak nie rezygnuje i wchodzę na górę.


Trafiła się nawet chwila gdy chmury na moment się rozstąpiły i coś tam jednak było widać.



No ale jest przecież dron ! Junior leci w górę i już po 30 metrach jest ponad chmurami. Warunki dupy nie urywają, ale widać coś więcej niż z miejsca gdzie stoję 😛




Tuż po wschodzie słońca schodzę do schroniska na śniadanie. Siedzimy długo. Nigdzie się nam nie śpieszy. Dziś tylko powrót do domu. Pogoda zresztą coraz gorsza. Ale ten wypad i tak był świetny !


https://photos.app.goo.gl/LQa5hXgYERmku3dU9


2 komentarze: