Strony

piątek, 18 listopada 2022

Rowerowy Eurotrip 2022 - Dzień 5 - 20.07.2022

 Po kolejnej przyjemnie ciepłej nocy pora ruszyć w dalszą drogę. Dziś czeka mnie spore wyzwanie bo przyjdzie mi się przebić przez Alpy. Punkt siódma ruszam w drogę. Pogoda kolejny dzień genialna !

Podążam ścieżkami rowerowymi, a jak ich nie ma to trasa rowerowa wyznaczona jest po przyjemnych szuterkach 😀 Widoki od samego rana mam obłędne !


Pierwsza część dzisiejszej trasy to dotarcie do Garmisch-Partenkirchen. Każdy kibic skoków narciarskich na pewno kojarzy tą niewielką podalpejską miejscowość. To właśnie tu każdego roku odbywa się jeden z konkursów prestiżowego turnieju Czterech Skoczni.

Kierunek jazdy cały czas wytycza mi widoczny najwyższy szczyt Niemiec - Zugspitze.



W Garmisch robię tylko niewielkie zakupy i jadę dalej. Ścieżka rowerowa wiedzie wzdłuż drogi głównej. Kieruję się do granicy z Austrią. Z czasem podjazd robi się coraz bardziej wymagający.
No i cieszę się, że zabrałem tym razem duży zoom bo bardzo się przydaje. 





Nawet nie zauważyłem kiedy przekroczyłem granicę państwową i znalazłem się w Austrii 😆 
 Pierwsza większa miejscowość to Ehrwald. Wjechałem, więc w niewielką  dolinę u stup Zugspitze.





Niepokojącym jest tworzenie się chmur. Znam prognozy i wiem, że mają być popołudniu burze. Wiadomo co to oznacza w górach. Staram się, więc jechać możliwie jak najszybciej. Po wyjechaniu z doliny czeka mnie mocniejszy podjazd na przełęcz Fernpass 1216 m.



Pod przełęczą znajduje się "ślepe jezioro" (Blindsee). Jezioro nie ma odpływu. Powstało na wskutek osunięcia się stoku góry. Ten malowniczo położony zbiornik fajnie prezentuje się z góry.



Zdobywam przełęcz i rozpoczynam przyjemny zjazd w kierunku Imst. Już kiedyś byłem w tym mieście. Wiele lat temu szukałem tu serwisu rowerowego po tym jak rozleciało mi się tylne koło 😉
Dzisiaj mam na celu zrobić tylko zakupy. Nie mogę sobie pozwolić już na dłuższe postoje bo spełniają się zapowiedzi synoptyków.... Pogoda się zmienia i niemal z każdego kierunki straszą ciężkie, ołowiane chmury.... Oj będzie dzisiaj padać..... 😉







W Imst docieram ponownie nad rzekę Inn. Teraz będę podążać wzdłuż rzeki w górę jej biegu. Za miastem dopada mnie jednak burza i jestem zmuszony przerwać na ponad godzinę jazdę. Chowam się pod dachem jakiejś stodoły. Mam teraz sporo czasu by sobie przygotować porządny obiad 😉




Gdy przestaje padać ruszam dalej na Landeck. Jest tak gorąco, że jezdnia po chwili jest sucha. Niestety później znowu zaczyna padać. Nie jest to już burza tylko ciągły, delikatny deszczyk. Tak to jeszcze da radę jakoś jechać.
Docieram do miasta Landeck. Tutaj już Inn staje się górską i rwącą rzeką.



Nad miastem wznosi się wybudowany około 1290 roku zamek. Powstał jako siedziba władzy administracyjnej i sądowniczej. Dziś ten leżący nad starą rzymską drogą Via Claudia Augusta obiekt mieści  museum z wystawą ukazującą burzliwe dzieje tyrolskiego Oberlandu.



O ile kiedyś jechałem główną drogą o tyle tym razem nie mam wyjścia i muszę jechać prawą stroną wzdłuż rzeki. Droga jest po prostu zamknięta 😉 Całkiem fajna trasa.


Po kilku kilometrach wracam na drugi brzeg. Ale nie na długo.....



Mniej więcej 2000 lat temu Rzymianie wybudowali pierwszą z prawdziwego zdarzenia drogę przez Alpy łączącą wybrzeże Adriatyku z Augsburgiem. Jej budowa trwała około 60 lat. Droga ta ułatwiała wojskom cesarza Klaudiusza przedzieranie się przez Alpy na północ jak również obrót towarami. 

Jeżeli myślicie o przemierzeniu Alp z północy na południe lub na odwrót to ta droga będzie dla Was najłatwiejszą.


W ciągle padającym deszczu podążam w górę biegu rzeki Inn. Jadę raz po jednej stronie by po chwili znaleźć się na drugim brzegu. 



W Prutz robię ostatnie w dniu dzisiejszym zakupy. Chcę dotrzeć chociaż w pobliże granicy ze Szwajcarią. Pogoda niestety trochę utrudniła mi dzisiaj jazdę, a po nocy nie chcę przemierzać największej dziczy na trasie w okolicy.

Natomiast ostatnią większą miejscowością dzisiaj jest Pfunds. Tutejszy zamek wybudowano w XIV wieku.




Gdy tylko się ściemnia postanawiam się zatrzymać na noc. Robię to kilkaset metrów od granicy ze Szwajcarią.
Z rana chcę ruszyć w drogę możliwie jak najszybciej. Na szczęście ma wrócić piękna słoneczna pogoda 😊

Z kilometrami trochę dzisiaj marnie, ale co tam 😜






No i nie może zabraknąć tradycyjnej już mapki z zaznaczoną trasą przejazdu 😊


Statystyki Dzień 5:

Dystans:                 150,06 km

Czas jazdy:            09:11:38

Średnia:                16,32 km/h

Max:                      61,31 km/h

Suma podjazdów: 1652 m

Wys. max.:            1216 m n.p.m.


CDN


2 komentarze:

  1. Drugie zdjęcie z miasteczka Ehrwald. Ten szpiczaszty szczyt to Sonnespitze - niezły hardcore - póki co najtrudniejszy dla mnie technicznie szczyt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać jak bardzo musi być trudny to szczyt po nachyleniu stoków. Właściwie to niemal pionowych ścian ;)

      Usuń