Strony

piątek, 24 lutego 2023

Mogielica, Beskid Wyspowy - 06.09.2022

 W ramach drugiej części zeszłorocznego urlopu, który obowiązkowo spędzamy w Szczawnicy udało się odbyć dwie wycieczki rowerowe po okolicy. To całkiem sporo jak na tylko tygodniowy pobyt na granicy Beskidu Sądeckiego i Pienin 😉

Powoli acz sukcesywnie realizuje swoje pomysły na zwiedzanie tamtejszej okolicy na rowerze. Tym razem wymyśliłem sobie zdobycie najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego czyli Mogielicy. To oczywiście główny mój cel, ale całość postarałem się połączyć w jakąś sensowną pętelkę 😉 

Na początek dzisiejszej wycieczki wybieram Tymbark. Parkuję przy cmentarzu i szybko zbieram się do drogi.

Początkowo moja trasa wiedzie wzdłuż w górę biegu Słopniczanki. Czeka mnie w ten sposób ponad 13 kilometrów podjazdu na przełęcz Słopnicką. Jedzie się dość przyjemnie. Dopiero końcówka daje popalić, a to przecież nic z tym co mnie czeka później 😉



Na przełęczy melduję się po niemal godzinie od wyruszenia.




Do przysiółka Wyrębiska aktualnie trwa remont nawierzchni.



Trawersem masywu Mogielicy wytyczono genialne trasy rowerowe. Ja jednak idę na całość i od razu uderzam na szczyt 😜




 Na szczycie małe zaskoczenie. Właśnie powstaje nowa wieża widokowa. W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki ta będzie w całości metalowa. Tego typu konstrukcje mimo, że nie komponują się z otoczeniem jak ich drewniane odpowiedniki na pewno są bardziej wytrzymałe. I to szczególnie w górach gdzie panują bardziej surowe warunki atmosferyczne.




Mogielica jest najwyższym szczytem Beskidu Wyspowego, więc zaliczana jest do Korony Gór Polski. 

Na szczęście od południowej strony jest bardzo rozległa polana skąd rozpościera się przecudny widok na okolicę bliższą i dalszą. Szkoda tylko, że przejrzystość powietrza jest bardzo marna. Choć i tak się cieszę, że cokolwiek widać bo dziś zapowiadają nawet jakieś opady deszczu.....





Na polanie pod szczytem robię dłuższy odpoczynek. Posiedziałbym pewnie dłużej, ale skądś nadciągają chmury i zaczyna siąpić deszcz. Postanawiam zjeżdżać w kierunku przełęczy Rydza-Śmigłego. Nie powiem, ale ten zjazd dał mi nieźle popalić. ! Ciekawe kto to wymyślił by wyznaczyć trasę rowerową w tak trudnym terenie ? Przecież tam miałem problem sprowadzać rower ! O zjeździe rowerem nawet nie było mowy 😏😏






Na przełączy przeczekuję chwilę aż ustanie deszcz. O ile na zjeździe ze szczytu będąc w lesie jakoś tak nie odczuwałem opadów to tu na otwartej przestrzeni już tak.



Zjeżdżam do Jurkowa. Tam mały dylemat jak jechać dalej. Ostatecznie kieruję się na Mszanę Dolną. Po drodze jeszcze niewielki podjazd i zjeżdżam do miasta. Wypogadza się. I super !




Mszana Dolna uzyskała prawa miejskie w 1346 roku jednak nie na długo bo już w 1409 została zdegradowana. Miastem ponownie staje się po blisko sześciuset latach. 
Dziś to niespełna ośmiotysięczne miasto jest bardzo dobrą bazą wypadową w Beskid Wyspowy, ale nie tylko. Bardzo blisko jest stąd chociażby w Gorce.



Robię zakupy i uderzam na północ w kierunku Kasiny Wielkiej. Ostatni też raz w dniu dzisiejszym puszczam drona na rekonesans okolicy 😉








Za miejscowością podjazd z ładnym widokiem.



Teraz długo w dół przez Wiśniową do Radziechowic. Już dość późno, więc postanowiłem powoli kierować się do Tymbarku.


 
Zjeżdżam do miejscowości Sawa. Wita mnie tam jeszcze biała tablica z nazwą miejscowości. Teraz będę podążać bardzo podrzędnymi drogami. Czeka mnie tez trochę podjazdów 😉



U góry czekają na mnie ładne widoki. Chociażby na widoczną Górę Świętego Jana na tle szczytu Ciecień. 




Do zachodu słońca już niewiele czasu pozostało, ale nie dane mi było jego oglądać. Nie chcę zbyt późno wracać na kwaterę, a do Tymbarku mam jeszcze kawałek drogi.




Jadę przez Szyk i Rupinów. Na miejscu jestem już sporo po zachodzie słońca.



Wycieczka może nie była jakoś nadzwyczaj długa jak na moje standardy, ale te tereny na rower są dla mnie zupełną nowością. Jakoś tym razem nie widziałem potrzeby by gdziekolwiek gonić.
Ale ja już wiem, że jeszcze tu wrócę ! 😉💪


2 komentarze:

  1. Tereny tym razem znane mi częściowo również z roweru. Do Mszany i Kasiny dojechałem z Krakowa już w 11, do Tymbarku jakoś w 20. Ale tempo mam słabe, potem trzeba nadrabiać i moje zdjęcia nie są tak przemyślane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znane mi okolice, bo spędziłem w nich trochę czasu. Od lat deptam Beskid Wyspowy bo mamy tam bazę wypadową ;) Jedne z moich ulubionych gór, do których chętnie wracam. Ich krajobraz mnie urzeka... Na Mogielicę jest co podchodzić... rowerem tam sobie nie wyobrażam po tych szlakach z luźnymi kamieniami, ale doliny rowerowo kiedyś czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń