O jak ja się cieszę, że w końcu mogę pojechać zimą w góry ! Oj nawet nie wiecie jak bardzo ! Niestety charakterystyka mojej pracy nie pozwala czegokolwiek planować w okresie zimowym. A tak się składa, że w weekendy pada śnieg i nocami człowiek odśnieża miasto.... No i nawet dzisiaj czyli w niedzielę byłem niemal do południa w pracy. Zresztą całą sobotę również. I gdy tylko pogoda się trochę ustabilizowała to jadę gdzieś wyżej, ale jednocześnie możliwie blisko. Z reguły pada na coś w Jesionikach lub jak w tym przypadku na Śnieżnik 😉
A zimą najłatwiej i najszybciej to trasa z Kletna. Za każdym razem tak robię. Dziś czasu do zachodu mam jednak sporo, więc spokojnym tempem wchodzę szlakiem żółtym. Większość osób mnie wyprzedza, ale ja sobie nic z tego nie robię. Nie chcę się spocić 😉
Po ostatnich opadach śniegu mamy piękną zimę. Jeden dzień przerwy w opadach spowodował, że w góry ruszają tłumy turystów. Dzięki temu najbardziej popularne szlaki są ładnie wydeptane i idzie się całkiem łatwo.
Aparat na dobre wyciągam dopiero na przełęczy Śnieżnickiej.
Docieram do schroniska na hali pod Śnieżnikiem. Standardowo sesja w okolicy.....
teraz mam zamiar wstąpić do schroniska na jakąś ciepłą zupę. Niestety obszedłem się smakiem. Ludzi tak wielu, że kolejka do drzwi 😕 W takim wypadku nie widziałem najmniejszego sensu stać tyle czasu...
Za to w przedsionku spotykam kolegę Artura z żoną i wujkiem. A tośmy wyczaili razem dobre warunki. Nie ukrywam, że liczę dzisiaj na co nieco z Dalekich Obserwacji 😜
Chwilkę posiedzieliśmy i porozmawialiśmy, ale w końcu nadeszła pora by wyruszyć na w sumie nieodległy szczyt. Ja kawałek po oddaleniu się od schroniska puszczam drona. Dziś są genialne warunki by polatać dronem. Wiatru nie stwierdzono.
A efekt podniebnych wojaży poniżej. Widać bardzo dobrze jak świetna dziś przejrzystość powietrza. Choć zdaje się, że warstwa inwersyjna na południu może być odrobinę za wysoko.....
Dziś miało być widokowo, więc jest widokowo 😊
Idziemy na szczyt. W zasadzie muszę gonić pozostałych. Jednak będąc na szczycie nieśpieszno mi z łapaniem widoków. Najpierw skupiam się na ogólnym krajobrazie.
Ale w końcu trzeba podpiąć "długą lufę" i zacząć strzelać odległe widoki. Nic nie jest dla mnie nowością. Już wszystko złapałem ze szczytu. Pozostaje dla mnie jednak złapać najważniejsze czyli Alpy. Niestety po raz kolejny musze obejść się smakiem. Ale i tak jest dobrze.
W kierunku zachodnim oczywiście dominują Karkonosze z najbardziej oddalonym szczytem - Lysá hora (1344 m) . To bagatela 113 km, a to przecież nic szczególnego nawet w tym kierunku. Troszku bliżej i w lewo widać Góry Orlickie. A za nimi jest możliwe dostrzec wieżę na Jesztedzie. Za dnia nie jest to zbyt łatwe, a wręcz powiedziałbym iż niemal niemożliwe. Jednak tuż po zachodzie słońca wystaje ona niewiele ponad grzbiet Orlicy. Wszystko dlatego, że jest oświetlona. Odległość to już ładne 145 kilometrów w linii prostej !
Lepiej z odległościami wygląda w kierunku karpackim. Tam można osiągnąć 188 kilometrów, a to za sprawą widocznego szczytu Klak. Kierunek karpacki to jeszcze lepsza widoczność. Dodatkowym smaczkiem jest ciekawy miraż Strażova.
To co najlepsze kończy się na szczycie Velká Javořina - 162 km. ......
Dalej w prawo to już kierunek Alpy, ale tak jak wspomniałem wcześniej warstwa inwersyjna dziś jest w tamtym kierunku zbyt wysoka. Jedynie co tam widać to przebijające się obłoki kondensacyjne elektrowni jądrowej Dukovany.
Oczywiście widać jeszcze inne góry i wzniesienia, ale są one już mniej charakterystyczne choć niemniej interesujące.
Przed samym zachodem i tuż po jeszcze na moment polatałem dronem.
Chcąc porobić jeszcze kilka nocnych ujęć pozostaję na szczycie dość długo. Niestety gwiazdy są dziś słabo widoczne. Gdy robi się całkiem ciemno wykonuję kilka ujęć....
I tym akcentem kończę wizytę na szczycie. Pakuję cały sprzęt do plecaka i rozpoczynam szybkie zejście do Kletna. Zdjęć już nie robiłem.
Choć niedługa wycieczka to ogólnie bardzo przyjemna 😊
Piękna zima. Kurcze coraz mocniej ostatnio myślę o odwiedzeniu Śnieżnika, ostatnio odpuściłem wyjazd, bo przed weekendem padało wszędzie (styczeń - ten weekend z masakrycznymi opadami śniegu). Dziś trochę żałuję...
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle - klasa sama w sobie!
W weekendy to ostatnio kiepska pogoda się trafia. Jedynie właśnie w tamtą niedzielę były miodzio warunki. Dzięki :)
UsuńKarpaty ze Śnieżnika, coś z czym (z Krzyśkiem S.) byłem pierwszy ;) Też wchodziłem żółtym, była to chyba niedziela, ale pustki i dość ciężko w słabo przydeptanym grudniowym śniegu.
OdpowiedzUsuńNie byłem jeszcze po zbudowaniu wieży. Zamierzam ją bojkotować-liczę, że da się, bo gruzowisko trochę jednak ułatwiało zdjęcia.
Zdaje się, że pierwszy w uchwyceniu Karpat ze Śnieżnika był ktoś zupełnie inny ;P Ja też znalazłem swoje pierwsze zdjęcia, na których coś widać z 2013. Nigdy nie publikowałem bo to słaby materiał.
Usuń