Strony

czwartek, 24 kwietnia 2025

Rowerowy Eurotrip - Dzień 18 - 08.08.2024

 Do końca wyprawy pozostało już tylko cztery dni. Z tego przez najbliższe trzy będę przemierzać Austrię. Natomiast dziś i jutro to zupełnie nowe dla mnie tereny. Tutaj mnie jeszcze nie widzieli 😉

Tak jak pisałem w poprzedniej relacji centrum burzy przeszło dalej w kierunku wyższych gór. Szybko też się skończyła i noc była całkiem spokojna. Wstaję naprawdę wypoczęty i pełen wigoru. Po tym jak udało mi się zwlec z hamaka mina mi zrzedła bo okazało się, że jest gęsta mgła. Postanawiam zobaczyć co jest wyżej. Być może rozgrzana ziemia paruje po opadach... I w rzeczy samej ! Tam wyżej jest piękna słoneczna pogoda, a ponad mgłą wystają majestatyczne Alpy Julijskie 😍




Wsiadam na rower i ruszam w trasę. Pokonuję ostatnie pięć kilometrów po włoskiej ziemi i wjeżdżam do Austrii.

Początek to jazda przez Arnoldstein aż do Villach ciągle po trasie Alpe-Adria. Już po austriackiej stronie granicy zaczyna się wypogadzać.





Jakoś nie mam ochoty kręcić się po Villach. Myślę jedynie o zakupach na dalszą część dnia. Zaraz za miastem jem lekkie śniadanko i lecę nad jezioro Ossiacher.



 Nad jeziorem fajnie rozwinięta infrastruktura turystyczna co raczej nie powinno dziwić 😉 Ja osobiście liczyłem, że znajdę jakieś gniazdko z darmowym prądem gdzie będę mógł podładować trochę sprzęt elektroniczny. Prądnica w kole już powoli nie wydala 😋 Gniazdko znalazłem, a nawet dwa stanowiska po cztery gniazdka. Niestety jeden słupek nie działa, a drugi w całości zajęty przez innego rowerzystę. Nie potrafię zrozumieć dlaczego ludzie robią takie rzeczy ? Zamiast zabrać ze sobą jedną ładowarkę USB na kilka urządzeń to do każdego z tych urządzeń wożą ze sobą osobną ładowarkę. Tutaj gościu, widać, że "minimalista" na gravelu ładuje dwa telefony, licznik i smartwatcha. I do każdego urządzenia ma osobną ładowarkę. Po co wozić cztery ładowarki USB ze sobą? Przez to utrudnia taki koleś funkcjonowanie innym 😕 

No nic...., będę musiał szybciej kręcić korbami co by prądnica nadążała ładować telefon 😁




Moja dalsza trasa wiedzie kawałek nad rzeką Tiebelbach, a następnie już wzdłuż Glan, ale to już za miastem Feldkirchen. Często są to szutrowe odcinki. Ale fajnie i szybko się jedzie. Widać, że wczoraj w tych okolicach mocniej padało bo miejscami rzeka wylała, a obecnie płynie ciemno-brunatna woda.






Omijam centrum miasta Sankt Veit an der Glan. Tu też odbijam bardziej na północ w kierunku Althofen. Moja trasa rowerowa, po której się poruszam wiedzie wzdłuż drogi krajowej w pewnej odległości od tego miasta, więc oglądam je z daleka 😉 Do czasu.... Szybko postanowiłem wrócić do miasta bo nadciąga ulewa.  







Na szczęście burze mają to do siebie, że dość szybko mijają. Wykorzystuję ten czas na zakupy i posiłek pod dachem.
 Red Bull był darmowy  😁




Gdy tylko przestaje padać ruszam dalej. Do miasta Friesach mam przysłowiowy "rzut beretem". Już z daleka są widoczne ruiny kościoła na wzniesieniu Virgilienberg.


Friesach uważane jest za najstarsze miasto w austriackiej Karyntii. Udokumentowane źródła mówią, że istniało już w IX wieku. Dogodnie położone na szlaku handlowym Wiedeń-Wenecja pozwoliło osadzie szybko stać się ważnym centrum handlowym i religijnym Karyntii. Największy rozwój miasta przypada na przełom XII i XIII wieku. Było wówczas drugim pod względem wielkości ośrodkiem Archidiecezji Salzburskiej. Pod wpływami biskupów salzburskich miasto pozostało do do początku XIX wieku. 

Obecnie miasto stanowi jedną z większych atrakcji w regionie. Zachowało się tutaj wiele zabytkowych obiektów. Romański kościół św. Bartłomieja, dawny klasztor Dominikanów, kościół św. Błażeja, renesansowa fontanna na rynku. Dwa zamki oraz pozostałości po murach miejskich z fosą.











Od teraz jadę wzdłuż rzeki Olsa. Mijam zamek Dürnstein. 



Za Neumarkt in der Steinmark mam podjazd na niewysoką przełęcz. Później zjazd do doliny, którą płynie rzeka Mur. Jeszcze dwukrotnie łapie mnie w dniu dzisiejszym deszcz. Dlatego też większość czasu aparat przeleżał w sakwach.




Aparat wyciągam dopiero w Unzmarkt. Ale to już po zachodzie słońca. Teraz zastanawiam się nad miejscówką na nocleg. 






Przez większą część dzisiejszej trasy poruszałem się przeważnie po ścieżkach rowerowych. Teraz też na sam koniec po takiej jadę i dzięki temu bardzo szybko udaje się znaleźć dogodne miejsce na rozwieszenie hamaka. Jest jeszcze jasno gdy jestem gotowy do snu 😀

Mapka dzień 18:


Statystyki Dzień 18:

Dystans:               153,97 km

Czas jazdy:            10:09:17

Średnia:                15,16 km/h

Max:                      58,61 km/h

Suma podjazdów: 1087 m

Wys. max.:            983 m n.p.m


cdn


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz