Strony

czwartek, 29 maja 2025

Cieszyn, Ustroń, Pszczyna - 01.02.2025

 Mam do załatwienia pewną sprawę na Śląsku w weekend i dlatego bez względu na pogodę postanowiłem zabrać ze sobą rower. Co prawda sprawy rodzinne to okolice Raciborza, ale co zaszkodzi zapuścić się trochę dalej 😉 Za miejsce startu tym razem wybieram jezioro Goczałkowickie. Konkretnie wieżę widokową w okolicy miejscowości Wisła Mała. Pogoda nie jest za fajna, więc na parkingu całkowity luzik. Poza moim samochodem parkuje tu tylko jakiś wędkarz. Jest cholernie zimno i z czasem coraz mocniej zaczyna wiać. To tylko coraz bardziej potęguje odczucie chłodu. Na szczęście nie pada i w prognozach opadów nie ma. Chociaż patrząc z wieży widokowej coś tam w dali chyba popaduje. Później okazało się, że jednak coś tam posiąpiło....




Pomysł na dzisiejszą wycieczkę rodzi się dopiero gdy wsiadam na rower. Chcę by była to tradycyjnie trasa w formie pętli tak by nie wracać po swoim śladzie. Pierwszy przystanek mam w nieodległym miasteczku Strumień.

Miasto zaliczane jest do tych najmniejszych w całym województwie śląskim. Za to może się poszczycić nieprzerwanym statusem miasta od przeszło pięciuset lat. Prawa miejskie otrzymał dzięki staraniom marszałka dworu cieszyńskiego - Mikołaja Brodeckiego. 
W przeszłości miasto doświadczało wielu klęsk żywiołowych, a mimo to może się poszczycić zachowanym zabytkowym układem urbanistycznym. Kwadratowy rynek z odchodzącymi drogami z jego narożników przy którym stoi zgrabny, późnobarokowy ratusz i wiele zabytkowych kamienic. Większość wybudowano w miejsce wcześniejszych drewnianych, które spłonęły w 1793 roku.
Idąc odchodzącą od rynku w kierunku zachodnim ulicą 1 maja dotrzemy pod kościół św. Barbary.






Wchodząc do parku miejskiego zobaczymy pomnik upamiętniający ofiary Marszu Śmierci więźniów z obozu Auschwitz-Birkenau.


W parku mamy fontannę solankową. O tej porze jest ona oczywiście nieczynna, ale w cieplejszych porach roku można sobie tu usiąść w cieniu drzew i powdychać powietrzem podobnym do tego jakie mamy nad morzem. 
Fontanna rozbryzguje najlepszą solankę w kraju. Jest ona kilkukrotnie bardziej nasycona jodem niż powietrze nad Bałtykiem podczas sztormu. Solanka jest wydobywana w pobliskim Zabłociu.



Wiślaną trasą rowerową kieruję się na Drogomyśl i dalej na Dębowiec.
Staram się unikać głównych dróg. Z racji początku sezonu, a więc i słabej kondycji zdaję sobie sprawę, że nie mam co się łudzić na wykręcenie jakiegoś dłuższego dystansu. Stąpam twardo po ziemi i teraz obieram kierunek na Cieszyn.



Okolice Dębowca to odkryte w 1912 roku złoża solanki. Tutaj znajdują się dwa działające odwierty , a trzeci jest w nieodległym Simoradzu. Znajdujący się przy drodze odwiert St-5 ma głębokość 532 metry.



Około godzinę później po małej męczarni na podjeździe melduję się pod kościołem św. Roch w Zamarskich. Ta drewniana świątynia pochodzi z 1731 roku.




Teraz przyjemny zjazd do nieodległego Cieszyna. Postanawiam trochę dłużej pokręcić się po tym nadgranicznym mieście.
Zaczynam od żydowskich cmentarzy. Ten młodszy jest zamknięty. Na bramie wejściowej wisi kłódka. Teren przed rozkopany. pewnie ma to związek z remontem, który jest prowadzony na ulicy Hażlaskiej. ogrodzeniem bo teren rozkopany. Kirkut założony w 1907 roku gdy na starym zabrakło już miejsca.




 Na stary cmentarz żydowski da radę wejść tuż obok dawnego domu pogrzebowego. Teren cmentarza wysprzątany ale jak to bywa na kirkutach jest on bardzo zniszczony. Większość marcew jest poprzewracana. 








Na domu pogrzebowym tablica upamiętniająca harcerzy, którzy zginęli z rąk niemieckiego gestapo pod sam koniec II wojny światowej. Nietrudno zauważyć, po nazwiskach, że ofiarami byli młodzi Czesi. 



Zjeżdżam trochę niżej w kierunku centrum. Tam na Górze Zamkowej stoi wieża Piastowska. Jedyna zachowana z czterech stojących niegdyś w tym miejscu. W sąsiedztwie znajduje się rotunda św. Mikołaja. Obiekt sakralny, który możemy kojarzyć z rewersu banknotu 20 złotych. Najstarsza zachowana wraz ze sklepieniem romańska rotunda na terenie polski. Ogólnie zaliczana do najstarszych zachowanych obiektów sakralnych w Europie.




Po zamku nie ma śladów. Stoi tu za to zamek myśliwski. Jest to dawna rezydencja Habsburgów. 



Z punktu widokowego na wzniesieniu jest bardzo ładny widok w kierunku zachodnim czyli na stronę czeską. Widać też część miasta po polskiej stronie.




Idąc ulicą Głęboką przechodzę obok miejsca gdzie stała do niedawna kamienica. Teraz w tym miejscu stoi wysoki płot, a zza niego widoczny sprzęt budowlany. Całej okolicy pilnuje policja. To tutaj pod koniec zeszłego roku nastąpił wybuch. Przyczyną było prawdopodobnie celowe rozszczelnienie instalacji gazowej. Zginęły wówczas dwie osoby. 



Ulicą Głęboką docieram na cieszyński rynek. Ten prostokątny plac jest niemal zupełnie pusty. Stoi tu jedynie centralnie fontanna z figurą św. Floriana. W pierzei południowej jest budynek ratusza.






Powstała w 1911 roku cieszyńska linia tramwajowa mierzyła 1,8 kilometra i funkcjonowała zaledwie 10 lat gdy w 1921 roku została zlikwidowana. Spostrzegawczy spacerujący po rynku dostrzegą torowisko w miejscu gdzie w przeszłości znajdowała się mijanka. Linia była jednotorowa i takie miejsca pozwalały na wymijanie się składów.



Opuszczam Cieszyn i obieram kierunek na Ustroń. Jadę po części głównym rowerowym szlakiem karpackim oraz "śladami stroju cieszyńskiego" do Goleszowa. Trasa odrobinę dłuższa, ale lubię takie urozmaicenia nawet mimo tego, że czasami trzeba podjeżdżać nad jakieś wzniesienia 😉 


 
Z Goleszowa już prosta droga na Ustroń. Tam odwiedzam centrum, robię zakupy i pora wrócić na wiślaną trasę rowerową.





Dość szybko docieram do Skoczowa gdzie robię ostanie dziś zakupy. Tym razem większe bo mam zamiar nocować w miejscu gdzie zaparkowałem, więc trzeba by też coś zjeść na kolację 😉
Trasa jest przyjemna bo jade wzdłuż Wisły w dół jej biegu.
Coś delikatnie zaczyna siąpić deszcz......





Skoczów do tej pory pomijałem, więc teraz podjeżdżam obowiązkowo na rynek.

Skoczów jest najstarszym miastem Śląska Cieszyńskiego. Obecnie liczy nieco ponad 13 tysięcy mieszkańców.
Na niewielkim rynku stoi centralnie fontanna z figurą św. Floriana. Ratusz z przełomu XVIII i XIX wieku .
 





Następnie obieram kierunek na Pszczynę. Przemierzam tereny w kierunku na Landek i dalej na Zabrzeg. Były odcinki mocno błotniste. Ponownie wpadam na Wiślaną trasę rowerową i nią docieram nad jezioro goczałkowickie. Tym razem od strony zapory.





Już sporo po zachodzie słońca wbijam na Pszczyński rynek gdzie rozłożono lodowisko. Fajnie. Będę mógł polatać sobie dronem. Chociaż oświetlenie uliczne jest kiepskiej, pomarańczowej barwy. Nie jest pożądany przeze mnie rodzaj oświetlenia. 





W okolicy rynku zlokalizowane są najciekawsze zabytki. 
Neorenesansowy ratusz, który przylega do kościoła ewangelicko-augsburskiego. Po sąsiedzku stoi kościół Wszystkich Świętych.
Jednak najcenniejszym zabytkiem jest zamek. Tak naprawdę jest jest to pałac. To dawna rezydencja magnacka. Wybudowano ją w stylu renesansu w miejscu wcześniejszego zamku gotyckiego.







Do miejsca docelowego mam niespełna godzinę drogi. Robi się strasznie zimno, ale udaje mi się dość szybko dotrzeć pod wieżę widokową gdzie mam zaparkowany samochód. Na spokojnie ogarniam się, jem kolację i przychodzi pora przekimać się 😉
Następnego dnia mam do załatwienia sprawę w najbliższej okolicy...

Poranek następnego dnia był bardzo kiepski pogodowo, ale na szczęście nie pada.........




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz