Strony

sobota, 8 czerwca 2019

Jesenicka 60 - 01.06.2019

Jesenicka 60 to długodystansowy rajd pieszy, który jest organizowany już po raz 46. Jest to też najbardziej znana tego typu impreza w okolicy mimo, że są starsze... W tym roku na starcie zjawiło się 789 uczestników na wszystkich dystansach. Zdecydowanie najwięcej osób wybrało koronny dystans czyli tytułowe 60 kilometrów.

Na miejsce startu czyli do Jesenika docieram ze znajomymi. Jesteśmy kilka minut po 6, ale zanim znaleźliśmy wolne miejsce parkingowe mija kolejnych kilka minut. Na szczęście tym razem nie ma żadnej kolejki do zapisów. Wypełniamy kartę zgłoszeniową i uiszczamy opłatę startową w wysokości 10 koron tj. około 1,7 zł ! Opłata w tej wysokości jest niezmienna od początku istnienia imprezy. Wyjątkiem jest opłata za uczestnictwo w biegu na tej trasie. Dodatkowo jest możliwość bezpłatnego wypożyczenia kijków trekingowych.



Na linii startu spotykam innych znajomych, z którymi wcześniej się umówiłem. Robimy wspólne zdjęcie i ruszamy z dość sporym opóźnieniem na trasę. Ale spokojnie tym razem nie mam zamiaru być ostatnim 😉

Początek wiedzie przez miasto. Dopiero za miejscowością wchodzimy na szlak zielony wiodący aż na Rejviz. Więcej rozmawiamy aniżeli robimy zdjęć. Cięgle tasujemy się z tymi samymi uczestnikami. Po zejściu z głównej drogi nasza grupa zaczyna się rozciągać.



Na Rejvizie pierwszy punkt kontrolny. Kolejka taka jakiej się spodziewałem. Trzeba odstać około 10 minut. Kupuję piwo w kiosku obok tak by mi przyjemniej zleciał czas 😉


Jest też bufet z owocami oraz możliwość uzupełnienia wody. Pieczątka, zanotowanie czasu dotarcia i można ruszać dalej. Teraz zmieniamy szlak na żółty.  Będziemy nim teraz podążać przez dość długi dystans.

Od Opavskiej chaty pierwsze bardziej wymagające dziś podejście w paśmie Orlika. Krótki odcinek asfaltowy i zejście do skrzyżowania szlaków "pasmo orlika". Do tej pory dosłownie trzy razy zdecydowaliśmy się kawałek podbiec. Zawsze gdy mieliśmy z góry 😉






Następnie wymagający odcinek po zboczach Jeleni Loucky. Ta część szlaku miejscami bardzo podmokła i trzeba uważać by nie wpaść po kostki w grząskim terenie. Niektórzy nie uważali i wyrżnęli orła mocząc tym samym tyłek 😉



Od skrzyżowania Lysy vrch zejście na przełęcz Videlski kriz. Tylko jedna przerwa na wysypanie igliwia z butów i otwarcie piwa. Jednak piwo piję ciągle idąc. Później sobie uświadomiłem, że poprzednim razem robiłem dokładnie to samo i w tym samym miejscu ! 😉




Na przełęczy drugi punkt kontrolny i pora wejść na Malego Deda. Jest to najbardziej wymagający odcinek trasy. Pot zalewa mi oczy na tym podejściu. Jak inni mogą tam podbiegać ?

Na tym też podejściu rozdzielam się z pozostałą dwójką znajomych. Powiedziałem sobie, że pokonam trasę w czasie poniżej 10 godzin.




 Rzednie las i pojawiają się pierwsze widoki. Przechodzę przez szczyt Malego Deda i schodzę do chaty Svycarna.




W planie było wypić tu piwo, ale chyba większość uczestników o tym samym pomyślała. Za długa kolejka, więc uzupełniam bidon w źródełku i idę dalej.




Od chaty zmiana szlaku na czerwony. Teraz bardziej przyjemna część trasy. Jest płasko. Odbijam na szlak czerwony i przez Maly Jezernik wędruję po drewnianych kładkach.






Stawka wędrujących bardzo się rozciągnęła i niewiele osób widzę. Czasami tylko przemknie obok jakiś "biegacz". Za czerwonymi znakami trasa wiedzie w kierunku Cervonohorskiego sedla.

Trasa bardzo przyjemna i widokowa, więc często korzystam z ciągle trzymanego aparatu w dłoni.




Coraz częściej staram się truchtać. Jednak nogi już zaczynają powoli odczuwać trudy wędrówki. Przed hotelem CHS trzeci punkt kontrolny. Jest woda są owoce. Robię krótką pauzę by wyczyścić ponownie obuwie z igliwia.




"Górską autostradą" idziemy w kierunku Vresovej studanki. Oj dzisiaj temperatura coraz bardziej daje o sobie znać. Jest straszy zaduch, a w powietrzu wisi groźba wystąpienia burzy. Na szczęście obyło się tylko na groźbach 😋




Pora przebić się przez Masyw Keprnika. Szlak czerwony jest jednym z ładniejszych w Jesionikach. Bardzo lubię tędy wędrować.

Tym razem dotarcie z CHS na szczyt zajmuje mi więcej czasu aniżeli poprzednim razem.



Około 20 minut zajmuje mi zbiegnięcie z Keprnika na sąsiedni Serak gdzie przy chacie zlokalizowany jest ostatni punkt kontrolny. Wypijam zimną Holbę i przede mną pozostaje już tylko zejście do widocznego w dali Jesenika.




Zbiegam z przerwami szlakiem żółtym. Czasami robię użytek z aparatu. Z Seraka do celu mam 12 kilometrów trasy. Nad Bobrovnik docieram w czasie trochę ponad 1h. Muszę się sprężać by dotrzeć na metę w czasie poniżej 10 godzin.






Pozostaje mi przejście asfaltem do celu rajdu. Dosłownie przejście bo według szacunków nie muszę już gonić by się wyrobić w planowych ramach czasowych. Na mecie w gimnazjum jestem po 9 godzinach i 50 minutach od wyruszenia w trasę, a więc dopiąłem swego 😎

Na mecie sporo piw wchłonąłem, ale dość mocno dzisiaj się odwodniłem. Inna sprawa, że czekałem na znajomych cztery godziny. Docierają na metę dwie minuty przed upływem limitu czasu 😁
Robimy wspólną fotę i zbieramy się do domów. Dzień był mega udany !




A ja tak sobie pomyślałem, że może następnym razem wykręcić czas poniżej 9 godzin ? 😋

Więcej fotek w galerii:  https://photos.app.goo.gl/DW2UB4nVUMq4GyAq8


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz